Strona główna » Aktualności » Był taki mecz: Pierwszy „Puhar”

Był taki mecz: Pierwszy „Puhar”

Data publikacji: 17-11-2016 14:50



Ostatnie starcie miast, w którym zmierzyły się ekipy Krakowa i Lwowa, nawiązywało do pięknych przedwojennych tradycji spotkań zespołów z ówcześnie najważniejszych ośrodków południowej Polski. Meczów tych było wiele - zarówno towarzyskich, jak i ligowych. Dziś w „Był taki mecz” przypominamy pojedynek z lwowską Spartą, którego stawką był pierwszy w historii krajowej piłki nożnej Puchar Polski.


Wiślacy zarówno przed I wojną światową, jak i w dwudziestoleciu międzywojennym wielokrotnie mierzyli się z lwowskimi drużynami. Głównymi oponentami krakowskiej ekipy były zespoły Pogoni, Czarnych, Hasmonei i Lechii, jednak najważniejsze chyba starcie przyszło im zagrać z piątą (!) lwowską siłą - Spartą. 5 września 1926 roku na stadionie przy Reymonta odbył się bowiem pierwszy finał Pucharu Polski, w którym rywalem była właśnie Sparta!

Dawid i Goliat
 
Gdy w 1925 roku po raz pierwszy zorganizowano rozgrywki o „Puhar PZPN” (pisownia oryginalna), wydawało się, że rozgrywki te zagoszczą na stałe w piłkarskim kalendarzu. Tak jednak się nie stało, a toczący się w latach 1925/1926 bój o to trofeum był jedynym w historii międzywojennej Polski. Co ciekawe, turniej ten rozgrywany był najpierw w formacie regionalnym, a mistrzów regionów ulokowano później do trzech grup. W nich dwie drużyny mierzyły się między sobą, a trzecia, która wylosowała tzw. wolny los, czekała na zwycięzcę pierwszego pojedynku. Biała Gwiazda musiała jednak w grupie dwukrotnie stawiać czoła rywalom. Krakowianie pokonali ŁKS Łódź oraz Ruch Chorzów i… oczekiwali na wygranego z półfinału, samemu zapewniając sobie w nim miejsce dzięki szczęśliwemu losowaniu. Sparta w rozgrywkach regionalnych sensacyjnie odprawiła z kwitkiem wyżej notowane lwowskie drużyny, po czym w grupie pokonała Sokoła Równe oraz w meczu, którego stawką był awans do półfinału, wygrała walkowerem z 1 Pułkiem Legionów Wilno. W rywalizacji, która miała wyłonić drugiego obok Wisły finalistę, lwowianie niespodziewanie pokonali Wartę Poznań 1:0 po golu Murskiego w końcówce spotkania.
 
Do finału przystępowały więc dwa niepokonane zespoły, które nie straciły jeszcze żadnej bramki! Sparta, występująca wówczas w klasie B, będącej zapleczem najwyższej klasy rozgrywkowej, nie zamierzała tanio sprzedać skóry, choć po raz pierwszy w całej edycji „Puharu PZPN” musiała mierzyć się na wyjeździe. Mecz rozpoczął się lepiej dla Wiślaków, którzy za sprawą pewnie wykonanej jedenastki przez Władysława Kowalskiego objęli prowadzenie już w 10. minucie. Niżej notowani lwowianie doskonale się bronili, z rzadka decydując się na kontry. Jedna z nich przyniosła powodzenie w 30. minucie, kiedy to Franciszek Dmytrow pokonał Jana Ketza. Co ciekawe, wiślacki bramkarz na tej pozycji występował tylko w latach 1926-1928. Rok później mierzący 191 cm piłkarz, będący czynnym żołnierzem, wystawiany był na pozycji napastnika, co pozwoliło mu strzelić siedem goli w dziesięciu meczach. Do bramki w barwach Wisły Ketz wrócił tylko jeszcze raz - w starciu z… Czarnymi Lwów, kiedy kontuzji doznał Maksymilian Koźmin.
 
Szaleństwo tuż przed gwizdkiem
 
Wynik 1:1 utrzymywał się przez całą drugą połowę, mimo miażdżącej przewagi Białej Gwiazdy. Świetnie bronił Michał Szewczyk, wspaniale wyglądała linia obrony, składająca się wówczas zwyczajowo z… dwóch graczy - w przypadku lwowian: Kazimierza Bydlińskiego i Stanisława Olejniczaka. Gdy wydawało się, że pojedynek Dawida z Goliatem zakończy się remisem i koniecznością rozegrania drugiego meczu, kapitan Wisły - Henryk Reyman trafił do siatki gości. Jak donoszą gazety, do zakończenia starcia przez arbitra Andrzeja Rutkowskiego brakowało tylko 37 sekund! 1500 kibiców zgromadzonych na stadionie oszalało z radości, a pierwszy Puchar Polski, zwany wówczas „Puharem PZPN” wzniósł do góry nie kto inny, tylko Henryk Reyman. 
 
W kolejnym sezonie rozgrywki te zawieszono na czas nieokreślony, a Puchar Polski powrócił dopiero w 1951 roku. Co więcej, triumfator Pucharu z automatu stawał się także mistrzem Polski. Wiślacy byli bardzo bliscy obrony tytułu po ćwierćwieczu, lecz w finale pokonał ich Ruch Chorzów. Smaczku dodaje fakt, iż Biała Gwiazda wygrała wówczas ligę, jednak do dziś to chorzowianom przypisywane jest mistrzostwo kraju wywalczone w jednym, decydującym meczu. Krakowianie musieli zadowolić się wówczas nieznaczącym mistrzostwem ligi…
 
Wisła Kraków - Sparta Lwów 2:1 (1:1)
1:0 Kowalski 10’ (k.)
1:1 Dmytrow 30’
2:1 Reyman 89’ 

Wisła: Ketz - Pychowski, Kaczor - Wójcik, Kotlarczyk, Gieras - Adamek, Czulak, Reyman, Kowalski, Balcer
 
Sparta: Szewczyk - Bydliński, Olejniczak - Steinert, Wójcicki, Kosiński - Piłat, Małecki, Murski, Dmytrow, Murawiec
 
Sędziował: Andrzej Rutkowski z Krakowa
 
Widzów: 1500
 
Jakub Pobożniak
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


do góry strony