Aktualności
OSTATNIE NEWSY.
Strona główna »
Aktualności »
Był taki mecz: „Oddaj kuchenkę!”. Wisła - Amica 2:1
Był taki mecz: „Oddaj kuchenkę!”. Wisła - Amica 2:1
Data publikacji: 03-06-2016 09:59W ramach cyklu „Był taki mecz” przypominaliśmy dotychczas potyczki Wiślaków w europejskich pucharach. Tych jednak nie udawałoby się osiągnąć, gdyby nie zwycięstwa ligowe. A i wśród tych ostatnich zdarzały się spotkania, które na zawsze zostaną w pamięci kibiców. Bez wątpienia jednym z nich był mecz 17. kolejki sezonu 2003/2004, w którym Biała Gwiazda podejmowała ówczesnego wicelidera - Amicę Wronki.

Zawodnicy z Wronek byli rewelacją ówczesnych rozgrywek, a podczas trwania rundy jesiennej przez kilka kolejek zespół z Wielkopolski plasował się nawet na czele całej ligi. Przed spotkaniem z Wiślakami podopieczni Stefana Majewskiego tracili do krakowian trzy punkty i w przypadku porażki ich marzenia o ligowym zwycięstwie mogły znacznie się oddalić. Nic więc dziwnego, że oba zespoły wyszły na to starcie bardzo zmobilizowane.
Pierwsza połowa toczyła się głównie w środku pola, a arbiter Krzysztof Zdunek pozwalał gościom na bardzo wiele. Piłkarze Amiki grali ostro, lecz sędzia nie dopatrywał się zbytniej brutalności. Wiślaków natomiast karał kartkami przy wielu błahych z pozoru sytuacjach. Mimo nieprzychylności rozjemcy to Biała Gwiazda była bliższa wyjścia na prowadzenie w pierwszej połowie. Najpierw z rzutu wolnego przymierzył Szymkowiak, lecz piłka minimalnie minęła słupek bramki Grzegorza Szamotulskiego, a tuż przed przerwą wylądowała na słupku po główce aktywnego Kalu Uche.
Mecz sponsoruje....
Młody Nigeryjczyk był centralną postacią meczu lidera z wiceliderem, jednak na niewiele pozwalali mu sędziowie, raz po raz sygnalizując spalone. W 65. minucie Uche trafił nawet do siatki, lecz gol nie został uznany ze względu na ofsajd. Kibice byli jednak innego zdania, co doskonale pokazała dedykowana sędziemu przyśpiewka „Oddaj kuchenkę”, którą w mig podchwycił cały stadion. Arbiter - półżartem - widocznie „musiał być zadowolony ze sprzętu AGD, wyprodukowanego przez sponsora zespołu z Wronek" i nadal nie sprzyjał Wiślakom - jak choćby w 76. minucie, gdy nie podyktował rzutu karnego za faul na wprowadzonym w drugiej połowie Tomaszu Frankowskim.
Chwilę później na stadionie przy Reymonta zapanowała grobowa cisza. Jacek Dembiński doskonałym podaniem uruchomił Marka Zieńczuka, który sprytną podcinką pokonał Radosława Majdana. „Zieniu” w tym spotkaniu wpadł w oko krakowskim działaczom i już pół roku później przeszedł do Białej Gwiazdy. Co ciekawe, oprócz Zieńczuka, w składzie Amiki wystąpiło wówczas jeszcze trzech graczy, którzy niedługo potem trafili do Wisły. Byli to: Dariusz Dudka, Tomasz Dawidowski oraz Paweł Kryszałowicz.
Wracając jednak do meczu… W Krakowie zrobiło się 0:1 i na ten moment Amica zrównała się punktami z drużyną prowadzoną przez Henryka Kasperczaka. Na boisku jednak znajdował się już dżoker w talii trenera Wisły - Tomasz Frankowski. „Franek - Łowca bramek” zmienił Damiana Gorawskiego i w 88. minucie przywrócił nadzieję na końcowy sukces. Po długim podaniu Szymkowiaka do Kalu Uche, Nigeryjczyk wysokim lobem odegrał futbolówkę do rezerwowego Wisły, który znalazł się w sytuacji sam na sam z Grzegorzem Szamotulskim. Wydawało się, że dobrze spisujący się wówczas bramkarz opanuje piłkę, ta jednak wyślizgnęła mu się z rąk, po czym dopadł do niej rezerwowy Białej Gwiazdy. Szamotulski próbował jeszcze rozpaczliwie interweniować, lecz Frankowski ze stoickim spokojem zwiódł golkipera i skierował futbolówkę do siatki. Dwie minuty przed końcem regulaminowego czasu gry zrobiło się więc 1:1.
Grali do końca!
Wynik ten nie satysfakcjonował jednak zespołu Henryka Kasperczaka. W doliczonym czasie Wiślacy dwukrotnie próbowali pokonać Szamotulskiego i sztuka ta udała się za drugim razem! Z rzutu rożnego dośrodkowywał Żurawski, piłka została wybita przez obrońców Amiki przed pole karne, wprost pod nogi Szymkowiaka. Ten zdecydował się na strzał, zablokowany przez zawodnika z Wronek. Szczęśliwie dla Wisły piłka znowu trafiła do wiślackiego rozgrywającego, który głową skierował ją w kierunku Kalu Uche. Nigeryjczyk przebił futbolówkę w stronę bramki, a w olbrzymim zamieszaniu wprowadzony w drugiej połowie Stolarczyk powalczył o nią w powietrzu z Szamotulskim. Do odbitej przez golkipera piłki dopadł Tomasz Kłos i atomowym uderzeniem posłał ją w prawy dolny róg bramki wronieckiej ekipy.
Radości przy Reymonta nie było końca! Wisła wyszarpała zwycięstwo w ostatnich sekundach i odjechała w tabeli na sześć punktów. Marsz po zwycięstwo w ligowej klasyfikacji trwał w najlepsze, a Wiślacy do końca rozgrywek nie przegrali już żadnego spotkania. Kto wie, jak w sezonie 2003/2004 potoczyłyby się losy krakowian, gdyby nie to jakże ważne zwycięstwo. Mimo przeszkód, jakie Białej Gwieździe stawiał arbiter z Łodzi, drużyna Henryka Kasperczaka pokonała Amicę 2:1. Co ciekawe, fragment tego meczu można zobaczyć w komedii Juliusza Machulskiego pt. „Vinci”. Akcja tego filmu toczy się w Krakowie, a w jednej ze scen główni bohaterowie oglądają właśnie pojedynek Wisły z Amicą. Który moment tego pasjonującego starcia został ujęty w filmie? Oczywiście bramka Tomasza Frankowskiego!
Wisła Kraków - Amica Wronki 2:1 (0:0)
0:1 Zieńczuk 78’
1:1 Frankowski 88’
2:1 Kłos 90+3’
Wisła: Majdan - Baszczyński, Kłos, Głowacki, Mijailović (56’ Stolarczyk) - Uche, Szymkowiak, Cantoro, Piotr Brożek (74’ Edno) - Żurawski, Gorawski (69’ Frankowski)
Amica: Szamotulski - Skrzypek, Djoković, Dżikia, Dudka - Bartczak (46’ Burkhardt), Bąk, Dembiński, Zieńczuk (87. Kucharski), Kryszałowicz (46’ Sobociński), Dawidowski
Jakub Pobożniak
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA