Strona główna » Aktualności » Był taki mecz: Nawet słynna Barcelona naszej Wisły nie pokona!

Był taki mecz: Nawet słynna Barcelona naszej Wisły nie pokona!

Data publikacji: 19-05-2016 14:50



Pewien komentator, którego drużynę niegdyś pokonała krakowska Wisła, z rozrzewnieniem wspomina zwycięski skład Kaiserslautern z meczu przeciwko Bayernowi w sezonie 1997/98. Zarówno sympatycy klubu z Reymonta, jak i wszyscy polscy fani futbolu powinni znać jednak inną, dużo bliższą nam jedenastkę. Mariusz Pawełek - Peter Singlar, Marcin Baszczyński, Cleber, Piotr Brożek - Tomas Jirsak, Junior Diaz - Wojciech Łobodziński, Rafał Boguski, Marek Zieńczuk - Paweł Brożek. I jeszcze: Andrzej Niedzielan, Patryk Małecki i Tomasz Dawidowski. Zza linii bocznej zespołem dyrygował oczywiście nie kto inny, jak trener Maciej Skorża. To właśnie w takim zestawieniu Biała Gwiazda stała się pierwszą - i jak dotąd jedyną - w Polsce ekipą, która pokonała wielką Barcelonę!


Po rozbiciu w dwumeczu Beitaru Jerozolima, Wiślacy gotowi byli na zażartą walkę do końca o miejsce w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Niestety, spośród wszystkich możliwych do wylosowania zespołów krakowianie trafili najgorzej jak mogli - na FC Barcelonę, którą przed sezonem 2008/09 objął Pep Guardiola. Już na samym starcie szanse na awans drastycznie zmalały. Zdaniem większości dziennikarzy, pierwszy mecz na Camp Nou miał rozstrzygnąć sprawę awansu hiszpańskiego zespołu do Champions League. Tak też niestety się stało… Kataloński walec rozjechał Białą Gwiazdę, zasłużenie wygrywając 4:0. To Blaugrana prezentowała się o niebo lepiej, o czym świadczy choćby liczba celnych strzałów, wynosząca 11-0. Nokaut. Barcelona, która sezon wcześniej dotarła do półfinału Ligi Mistrzów, pokazała Wiśle miejsce w szeregu. 

Dwa tygodnie później przy Reymonta miał odbyć się rewanż, w którym Wisła chciała godnie pożegnać się z najważniejszymi europejskimi rozgrywkami. Nie ułatwiał im tego Pep Guardiola, który zapowiedział wystawienie podstawowego składu. Nowy trener Barcy chciał jeszcze raz przyjrzeć się swoim najlepszym piłkarzom, którzy kilka dni później mieli rozpocząć nowy sezon rodzimej ligi. Oszczędzony miał zostać tylko wracający po kontuzji Lionel Messi, a od pierwszej minuty na boisku mieli pojawić się m.in.: Iniesta, Xavi, Puyol, Yaya Toure, Eto’o czy Henry - nazwiska te musiały robić wrażenie. Katalońska prasa już przed meczem przyznała zwycięstwo swoim graczom. Nic jednak bardziej mylnego - Wisła po porażce na Camp Nou podniosła się i walczyła z Barceloną jak równy z równym!

To Wiślacy przy pełnych trybunach (13,500 fanów) rozpoczęli z dużo większym zaangażowaniem. Pierwszym celnym strzałem w meczu popisał się Junior Diaz, lecz Victor Valdes z problemami odbił piłkę. Chwilę później bliski zdobycia gola był Wojciech Łobodziński. Barcelona w pierwszej części spotkania stworzyła sobie tylko jedną groźną sytuację - strzał Henry’ego w sytuacji sam na sam minął jednak bramkę strzeżoną przez Pawełka. Na przerwę gracze obu drużyn schodzili z wynikiem bezbramkowym. Co nie udało się w pierwszej połowie, stało się faktem w drugiej! W 52. minucie za sprawą Marka Zieńczuka i jego kapitalnego woleja, którego końcami palców odbił Valdes, Wiślacy wywalczyli rzut rożny. Z kornera idealnie dośrodkował Tomas Jirsak, a Cleber pięknym strzałem głową pod samą poprzeczkę nie dał szans bramkarzowi Barcy. Stadion przy Reymonta oszalał! Wisła prowadziła ze słynną Barceloną 1:0 po pięknym golu rutynowanego Brazylijczyka! 

Katalończycy rzucili się do szaleńczych ataków, tak jakby w dwumeczu widniał wynik remisowy. Świetnie dysponowana była jednak wówczas defensywa krakowian, w której z konieczności na środku obrony zagrał Marcin Baszczyński. To właśnie „Baszczu” stał się bohaterem w 60. minucie, gdy jego ofiarny wślizg zapobiegł utracie gola. Chwilę później w Krakowie mogło zrobić się 2:0. Gdyby lob Wojciecha Łobodzińskiego znalazł miejsce w siatce, bez wątpienia byłaby to bramka sezonu całej Ligi Mistrzów. Piłka zatrzepotała jednak tylko na górnej siatce. Potem do głosu dochodziła już tylko Barcelona, lecz bramka Pawełka była jak zaczarowana. Po dziewięćdziesięciu trzech minutach gry sędzia Lubos Michel zakończył spotkanie. Euforia przy Reymonta była taka, jakby Biała Gwiazda wygrała cały dwumecz - tak wielkie było to zwycięstwo!

Tego nie powtórzył (niemal) nikt

26 sierpnia 2008 roku - ta data przejdzie do historii zarówno Wisły, jak i polskiej piłki nożnej. Krakowianie pokonali naszpikowaną gwiazdami Blaugranę 1:0 i z honorem pożegnali się z Champions League. Barcelona natomiast w ówczesnym sezonie zdobyła wszystko, co możliwe: Ligę Mistrzów, mistrzostwo kraju i Puchar Króla. W lecie 2009 roku do swoich osiągnięć Katalończycy dołożyli także: Superpuchar Hiszpanii, Superpuchar Europy oraz Klubowe Mistrzostwo Świata. We wszystkich pucharowych spotkaniach podopieczni Pepa Guardioli przegrali tylko dwa razy. Pierwszy raz - z Białą Gwiazdą, drugi - z Szachtarem Donieck, który wywalczył później ostatni w historii Puchar UEFA. Naprawdę jest więc z czego być dumnym.

Wisła Kraków - FC Barcelona 1:0 (0:0)
1:0 Cleber 52'

Wisła: Pawełek - Singlar, Baszczyński, Cleber, Piotr Brożek - Jirsak, Junior Diaz - Łobodziński (82' Małecki), Boguski (67' Niedzielan), Zieńczuk (90' Dawidowski) - Paweł Brożek
Barcelona: Valdes - Dani Alves, Puyol, Pique, Abidal - Keita, Yaya Toure - Henry, Xavi (57' Gudjohnsen), Iniesta (65' Hleb) - Eto'o (74' Bojan)

Sędziował: Lubos Michel (Słowacja)

Jakub Pobożniak
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA



do góry strony