Strona główna » Aktualności » Był taki mecz: Najwyższy (w historii) wymiar kary!

Był taki mecz: Najwyższy (w historii) wymiar kary!

Data publikacji: 06-01-2017 13:00



Są drużyny, które „leżą” przeciwnikom, jak mało kto, zdarzają się i takie, z którymi mimo bycia faworytem zawsze gra się ciężko. Tak m.in. było zwykle w Wodzisławiu Śląskim, gdzie Biała Gwiazda nie wygrała aż 8 z 15 meczów ligowych. Zupełnie inaczej sprawa miała się przed wielu, wielu laty z TKS-em Toruń, z którym Wisła mierzyła się w najwyższej klasie rozgrywkowej w latach 1927-1928. W czterech starciach krakowianie zdobyli… 38 goli, tracąc zaledwie jedną bramkę na mecz! Henryk Reyman i spółka zaliczyli zatem średnio 9,5 trafienia na spotkanie. Statystykę tą zawyżył pojedynek, którego wynik jest do dziś najwyższym zwycięstwem w historii Ekstraklasy. W „Był taki mecz” wracamy do 11 września 1927 i pogromu… 15:0. Tak, 15:0!

fot. historiawisly.pl fot. historiawisly.pl

Przed 21. kolejką debiutanckiego sezonu I ligi polskiej, w której występowało 14 zespołów, Wisła była już o dwa kroki od wywalczenia historycznego tytułu. Krakowianie wygrywali spotkanie za spotkaniem i podobnie miało być w pojedynku z TKS-em Toruń, którego w delegacji Wiślacy odprawili 7:2. Wyruszających na mecz graczy z miasta Mikołaja Kopernika na dworcu czekała niemiła niespodzianka - miejscowa żandarmeria wojskowa aresztowała sześciu czołowych zawodników, aby w ten sposób zmusić ich do występu w mistrzostwach garnizonu. Na nic zdały się prawidłowe urlopy, „służba nie drużba” i najważniejsi gracze nie wybrali się w podróż do grodu Kraka. Pod Wawel przyjechało 14 piłkarzy, lecz na boisku pojawiło się tylko dziesięciu, gdyż nie było nikogo, kto potrafiłby zagrać na pozycji lewego łącznika. 


Dobre złego początki TKS-u
 
Torunianie bronili się dzielnie przez pierwsze dwadzieścia minut, lecz potem ulegli na dobre. W bardzo krótkim odstepie czasowym dwa gole zdobył Jan Reyman, a kolejny dublet dołożył Józef Adamek. Do przerwy przy Reymonta było już 7:0, po tym, jak gorszy od swojego brata nie chciał być Henryk Reyman, który zdobył piątą bramkę i asystował przy dwóch kolejnych, autorstwa Stanisława Czulaka i Mieczysława Balcera. Jak donosiła gazeta „Stadjon”, druga połowa różniła się od pierwszej tylko tym, że goście próbowali się odgryźć i przynajmniej raz wpisać się na listę strzelców. Strzegący bramki Wisły Emil Folga nie miał jednak szans się wykazać, gdyż przetrzebieni kadrowo przyjezdni oddali zaledwie jeden strzał, prosto w słupek. 
 
Po chwili wszystko wróciło do normy, a jej 500% wyrobił nie kto inny, jak Henryk Reyman, który zdobył 5 goli z rzędu. „System treningu na jedną bramkę trwał nadal”, a kolejne trafienie dołożyli Balcer, Adamek i drugi z Reymanów, który nie dogonił jednak swojego bardziej utytułowanego brata w liczbie strzelonych goli. Co ciekawe, olbrzymie owacje od kibiców Wisły otrzymał… bramkarz TKS-u, Franciszek Zdrojewski. Gdyby nie on, goli mogło być nawet 30! Rzadko kiedy przy takim wyniku golkiper może zejść z placu gry z podniesioną głową, tym razem jednak tak właśnie było. 
 
Żarty na boisku, żarty w prasie
 
Dziennikarze „Stadjonu” wyrokowali, że tak grająca Wisła stanowiłaby tego dnia zagrożenie dla każdej drużyny ligowej, a „Nowy Dziennik” krytycznie ocenił postawę i zaangażowanie torunian. „Heca, a nie mecz ligowy” - wyrokowano na łamach prasy. Ciekawe, co w dzisiejszych czasach można byłoby przeczytać po takim właśnie rezultacie? Choć to niemal niemożliwe, w nowym, 2017 roku, życzymy naszym piłkarzom takich spotkań, takich zwycięstw i właśnie takiej skuteczności!
 
11.09.1927

Wisła Kraków – TKS Toruń 15:0 (7:0)
Henryk Reyman x6
Jan Reyman x3
Józef Adamek x3
Mieczysław Balcer x2
Stanisław Czulak x1
 
Wisła: Folga - Skrynkowicz, Pychowski - Jan Kotlarczyk, Józef Kotlarczyk, Makowski - Adamek, Czulak, H. Reyman, J. Reyman, Balcer
 
TKS: Zdrojewski - P. Wierzchowski, Jabłoński - Zaborowski, Stogowski, Skierski - Świtalski, Suchocki, M. Wierzchowski, Dabert
 
Sędziował: Emil Niedźwirski ze Lwowa
 
Widzów: ok. 1500
 
Jakub Pobożniak
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA 
 


do góry strony