Strona główna » Aktualności » Był taki mecz: Krakowska radość, grecka tragedia

Był taki mecz: Krakowska radość, grecka tragedia

Data publikacji: 21-12-2016 13:59



„Jak ten czas leci” - zapewne pomyśli większość kibiców Białej Gwiazdy, gdy okaże się, że od dwumeczu z Panathinaikosem minęło już ponad 11 lat! Wszyscy pamiętają jak w ogólnym rozrachunku zakończyło się to starcie, którego stawką była upragniona Liga Mistrzów. My dziś wracamy jednak do pierwszego polsko-greckiego pojedynku, po którym to Wiślacy mieli Champions League na wyciągnięcie ręki.


Wisła po zdobyciu mistrzostwa Polski w sezonie 2004/2005 przystępowała do eliminacji najważniejszego europejskiego pucharu od trzeciej, decydującej rundy. Niewiele brakowało, by podopieczni Jerzego Engela podchodzili do dwumeczu jako ekipa rozstawiona. Wtedy prawdopodobnie rywal byłby nieco łatwiejszy, przynajmniej na papierze. Los przydzielił Polakom zespół Alberto Malesaniego, w którym występował m.in. Emmanuel Olisadebe.

Polak strzela Polakom
 
To właśnie „Emsi” stał się katem Białej Gwiazdy już w 4. minucie spotkania w Krakowie, gdy dobił do pustej bramki piłkę, która odbiła się od poprzeczki po główce Theofanisa Gekasa i interwencji Radosława Majdana. Chwilę później na moment boisko opuścić musiał występujący wówczas jako prawy obrońca Jakub Błaszczykowski, który - jak się później okazało - resztę starcia rozgrywał ze złamaną kością śródstopia! A trzeba przyznać, że wchodzący wówczas do składu Wisły zawodnik zagrał naprawdę świetny mecz.
 
Podobnie było z wiślackim duetem napastników Brożek - Frankowski, którzy już w 13. minucie po dwójkowej akcji doprowadzili do wyrównania. „Franek” popisał się kapitalnym podaniem z głębi pola, a Paweł Brożek w sytuacji sam na sam z Galinoviciem rozejrzał się trzy razy i przymierzył przy słupku nie do obrony. Krakowianie uwierzyli, że Grecy są do ogrania i rzucili się do ataków. Niestety, rozpędzonych piłkarzy spod Wawelu kilka razy swoimi decyzjami zatrzymywał sędzia Claus Bo Larsen, który m.in. nie odgwizdał ewidentnego zdaniem wielu rzutu karnego za faul na Pawle Brożku, a także potwierdził gwizdkiem wątpliwą pozycję spaloną, gdy Tomasz Frankowski wychodził sam na sam z chorwackim bramkarzem Koniczynek.
 

Prorok Paweł, kiler Kalu
 
Mimo to Biała Gwiazda nie poddawała się i już na początku drugiej połowy wyszła na prowadzenie. Tomasz Frankowski zwodem minął pierwszego rywala, drugiemu założył siatkę, a z trzecim wygrał przebitkę. Linię spalonego złamał Loukas Vyntra, co skrzętnie wykorzystał Kalu Uche, który pojawił się na szpicy i plasowanym uderzeniem doprowadził do ekstazy przy Reymonta. 
 
Osiemnaście minut później było już 3:1! Marek Zieńczuk dośrodkował z lewej strony w momencie, gdy Paweł Brożek - który opuścił boisko kilka minut wcześniej - udzielał szybkiego wywiadu dla TVP. „Mam nadzieję, że coś jeszcze dołożymy” - powiedział „Brozio” i miał nosa, jak to prawdziwy napastnik ma w zwyczaju. Po wrzutce „Zienia”, Tomasz Frankowski główką po koźle pokonał Galinovicia. Chorwat źle obliczył tor lotu piłki i rzucił się… za wcześnie. Futbolówka odbiła się od ziemi i poleciała wyżej niż mógł sięgnąć opadający już golkiper. „Prorocze słowa Pawła Brożka” - komentował niezawodny Dariusz Szpakowski. Tę sentencję kibice Białej Gwiazdy pamiętają chyba do dziś. 
 
 
Klątwa Charalambidisa
 
Grecy próbowali jeszcze zmniejszyć rozmiar porażki, a Alberto Malesani desygnował do gry m.in. Konstantinosa Charalambidisa. O Cypryjczyku wspominamy tu nie przypadkiem - jest to jedyny piłkarz, który dwukrotnie odarł Wisłę z marzeń o Lidze Mistrzów w ostatniej rundzie eliminacji. Najpierw broniąc barw Panathinaikosu, kilka lat później jako gracz APOEL-u Nikozja. 
 
Kolejne gole już nie padły i mecz zakończył się wynikiem 3:1 Greckie media wietrzyły tragedię w Grecji, a w polskich już witano się z Ligą Mistrzów. Sędzia Mike Riley pokazał jednak, że przedwcześnie. Co by było, gdyby nie kontrowersyjne sędziowanie obu dżentelmenów w dwumeczu? Prawdopodobnie Wisła znalazłaby się w upragnionej Champions League. Koniczynki trafiły do grupy z Barceloną, silnym wówczas Werderem Brema i nieobliczalnym Udinese. Zmierzyć się z takimi zespołami - to byłoby coś!
 
 
Wisła Kraków - Panathinaikos Ateny 3:1 (1:1)
0:1 Olisadebe 4’
1:1 Brożek 13’
2:1 Uche 52’
3:1 Frankowski 70’
 
Wisła: Majdan - Błaszczykowski (76’ Stolarczyk), Głowacki, Kłos, Dudka - Uche, Sobolewski (68’ Paulista), Cantoro, Zieńczuk - Frankowski, Brożek (65’ Penksa)
 
Panathinaikos: Galinović - Vyntra, Morris, Kotsios - Conceicao, Wooter (75’ Theodoridis), Biscan (63’ Tziolis), Serić - Papadopulos (81' Charalabmidis), Olisadebe, Gekas
 
Sędzia: Claus Bo Larsen (Dania)
Widzów: 12 000
 
Jakub Pobożniak
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


do góry strony