Strona główna » Aktualności » Błaszczykowski: Jutro jest nowy dzień i trzeba wziąć się do pracy

Błaszczykowski: Jutro jest nowy dzień i trzeba wziąć się do pracy

Data publikacji: 12-02-2019 12:31



Długo wyczekiwany przez kibiców powrót Jakuba Błaszczykowskiego doszedł do skutku. Nie do końca jednak w taki sposób wyobrażali sobie kibice jego powrót na ligowe boiska i pierwszy mecz z jego udziałem, bowiem Biała Gwiazdy została na wyjeździe pokonana przez ekipę Górnika Zabrze. Podopieczni Marcina Brosza obronili swoją twierdzę i odprawili Wiślaków, aplikując im dwie bramki, których autorem był Mateusz Matras. Oto, jak to spotkanie skomentował kapitan Wisły Kraków.

Fot. Przemek Marczewski Fot. Przemek Marczewski

Niełatwo grało się Wiślakom w Zabrzu nie tylko ze względu na niską temperaturę i zimny wiatr. Zadania nie mieli zamiaru ułatwiać im także gospodarze, którzy raz po raz przypuszczali huraganowe ataki na bramkę strzeżoną przez Mateusza Lisa. „Zabrzanie byli bardziej agresywni, odbierali dużo piłek w środku pola i wyprowadzali kontry. My mieliśmy swoje problemy na boisku. Nie potrafiliśmy odpowiednio zareagować na akcje Górnika. W drugiej połowie próbowaliśmy wrócić do gry, ale przeciwnik był naprawdę dobrze dysponowany i pozostaje mi tylko pogratulować im trzech punktów. Taki jest sport, ale jutro jest nowy dzień i trzeba wziąć się do pracy” - ocenił na gorąco Błaszczykowski.

Wiara w siebie

Patrząc na to, jak układało się spotkanie oraz na ławkę rezerwowych, można było zacząć się zastanawiać czy w zespole nie przydałoby się wzmocnienie, zwłaszcza biorąc pod uwagę aktualną niedyspozycję Pawła Brożka. Jak uważa jednak kapitan, nie ma co szukać wymówek. „Wierzę we wszystkich zawodników w naszej drużynie. Także każdy z nich musi uwierzyć w siebie i to pokazywać na boisku. Nie chciałbym szukać usprawiedliwienia, że przegraliśmy, bo mamy mało graczy. Musimy sobie radzić w takim zestawieniu, jakie mamy” - powiedział pomocnik.

Praca, praca i... praca
 
Zabrzanie od samego początku rzucili się do ataku i zaledwie w kilkanaście sekund po pierwszym gwizdku piłka wylądowała w siatce Lisa, jednak szczęśliwie sędzia nie uznał tego trafienia. Potem były momenty, gdy to Wisła starała się stworzyć zagrożenie pod drugą bramką, jednak w końcówce to znów „Górnicy” częściej dochodzili do sytuacji podbramkowych. „Z perspektywy boiska trudno ocenić wszystko na gorąco. Bez dwóch zdań Górnik przeważał w przekroju całego spotkania. My mieliśmy tylko dobre fragmenty, a to było za mało. Z tego powodu trzeba dalej pracować, aby pokazać w kolejnym spotkaniu, że potrafimy dobrze grać” - podsumowała wiślacka „16”.
 
 
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


do góry strony