Strona główna » Aktualności » Biała Gwiazda w półksiężycu - dzień 2.

Biała Gwiazda w półksiężycu - dzień 2.

Data publikacji: 24-01-2019 23:09



Drugi dzień oznaczał dla Wiślaków jedno - początek ciężkiej pracy na obozie. Piłkarze Macieja Stolarczyka zmierzyli się nie tylko z ciężkim porankiem po długiej podróży, ale również pogodą, której skutki dotkliwie odczuła miejscowość stacjonowania zawodników krakowskiego zespołu.

Fot. Przemek Marczewski Fot. Przemek Marczewski

ZOBACZ GALERIĘ Z TEGO DNIA

Już podczas śniadania Wiślacy mogli obserwować nie tylko wzburzone morze, ale i dynamicznie powiewające liście palm rosnących tuż przy hotelu. Wietrzny poranek bynajmniej nie był chłodny, o czym piłkarze przekonali się po dotarciu na boisko.

Trening rozpoczął się o godzinie 10, a już po rozgrzewce pod okiem Wojciecha Żuchowicza zawodnicy przeszli do części poświęconej taktyce, a konkretniej organizacji w grze obronnej z wykorzystaniem pressingu. Zajęcia przed obiadem zwieńczone zostały grą na posiadanie w trzech grupach.

Po powrocie do hotelu podopieczni trenera Stolarczyka nie mieli zbyt wiele czasu na odpoczynek. Zrekompensowali sobie to jednak po obiedzie - większość z nich ucięła sobie małą drzemkę w środku dnia.

Jeśli jednak to nie dodało komuś energii, to na nogi szybko postawił go trener przygotowania fizycznego. Zajęcia w siłowni trwały niemal godzinę i miały być aktywacją przed kolejną jednostką tego dnia. W ruch poszły hantle, kettle oraz platformy BOSU. Na koniec zajęć wewnątrz budynku piłkarze solidnie rozgrzali dolne partie ciała.

Po gradzie słońce

Czekając na zbiórkę Wiślacy dostrzegli już pierwsze błyski i usłyszeli dźwięk wyładowań. Po dotarciu na obiekt treningowy ulewa trwała w najlepsze. O ile szalejący deszcz nie był jeszcze przeszkodą w kontynuowaniu treningu, to już gradobicie skutecznie uniemożliwiło dalsze prowadzenie zajęć. Cała ekipa wraz ze sztabem skryła się przy ławce rezerwowych. Chwilowe przejaśnienie dało nadzieję, która niewiele później okazała się być płonna. Fala gradu kolejny raz uderzyła. Stojący na czele grupy Maciej Stolarczyk oraz Marcin Wasilewski dostrzegli jednak słońce wychodzące zza chmur. Po kilku minutach nie było ani śladu po załamaniu pogody.

Pozostała część zajęć polegała na podziale na dwie grupy składające się z dwóch drużyn. Pierwsza była mini gierką z wykorzystaniem zawodników odgrywających tuż za linią końcową. Druga zaś skupiała się na utrzymaniu posiadania na małych przestrzeniach.

Skutki nawałnicy, jaka dotknęła turecką miejscowość, mogli zaobserwować w drodze powrotnej. Powalone drzewa, rozrzucone gałęzie, uszkodzone samochody i  woda wędrująca strumieniami przez uliczki miasteczka w Antalyi - to widok, z którym służby porządkowe musiały się zmierzyć.

Nieprzyjemne wspomnienia czwartkowego popołudnia zostały zatarte miłym wieczorem - zawodnicy po kolacji mieli czas dla siebie, z którego korzystali na rozmaite sposoby.

Przemysław Marczewski

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

 



do góry strony