Strona główna » Aktualności » Bez bramek, ale z grupą mistrzowską. Sandecja - Wisła 0:0

Bez bramek, ale z grupą mistrzowską. Sandecja - Wisła 0:0

Data publikacji: 07-04-2018 20:20



Rundę zasadniczą Lotto Ekstraklasy Wiślakom przyszło zakończyć w Niecieczy. Krakowianie zostali podjęci przez czerwoną latarnię ligi, Sandecję Nowy Sącz. W meczu, którego stawką było zagwarantowanie sobie udziału w grupie mistrzowskiej padł wynik bezmbramkowy. Gdyby nie było sformułowania „mecz walki” o całym spotkaniu niewiele można by było powiedzieć. Ważne jednak, że krakowianie kończą rundę zasadniczą na 7. miejscu.

 
Fot. Przemek Marczewski Fot. Przemek Marczewski

Wiślacy musieli zdobyć przynajmniej punkt, by nie oglądać się na innych rywali. Sandecja, której szkoleniowcem obecnie jest legenda klubu z Reymonta, Kazimierz Moskal, nie wygrała od 2017 roku i bardzo chciała zacząć marsz po utrzymanie od dobrego rezultatu z Wisłą. Krakowianie przed spotkaniem stracili dotychczas podstawowego lewego obrońcę, Macieja Sadloka, którego awaryjnie zastąpił Jakub Bartkowski. Na środek obrony powrócił zaś Marcin Wasilewski, a w roli kapitana na prawej stronie pomocy wystąpił Rafał Boguski. 

Gra zrywami
 
Jako pierwsi groźnie zaatakowali grający w ustawieniu 5-4-1 gospodarze. Z głębi pola Pawło Ksionz podał do wbiegającego za obrońców Macieja Małkowskiego, a ten urwał się obrońcom i uderzył na bramkę Cuesty. Hiszpan z powodzeniem zbił futbolówkę na rzut rożny. W odpowiedzi z narożnika pola karnego strzelił Boguski, ale piłka nieznacznie minęła bramkę. 
 
Pierwszy kwadrans mocnym akcentem mogła zakończyć Sandecja, ale po zamieszaniu w polu karnym Rafał Boguski w ostatniej chwili wygarnął piłkę spod nóg Małkowskiego, a ta trafiła do Ksionza, który nie był już w tak dogodnej sytuacji, co były zawodnik Górnika Zabrze. Sześć minut później Aleksandar Kolew idealnie dośrodkował na głowę Bartłomieja Kasprzaka, lecz jego główka po koźle była za słaba, by zaskoczyć Cuestę. Gdyby Kolew wymienił się rolami z Kasprzakiem mogłoby być o wiele groźniej. 

Po raz kolejny ripostę Białej Gwiazdy wyprowadził jej kapitan - Rafał Boguski. Celne uderzenie „Bogusia” z 24. minuty było pierwszą celną próbą Wiślaków. Ze strzałem z lewej strony pola karnego uporał się Gliwa. W 38. minucie ponownie zakotłowało się w szesnastce Wisły. Wydawało się, że po wrzutce Mráza piłkę schwyta Cuesta, ale Hiszpanowi futbolówka w jakiś sposób się wyślizgnęła. Na szczęście Maciej Małkowski miał wybitnie nieskalibrowany celownik i huknął wysoko ponad bramką. 

Przerwa za przerwą
 
Pierwsza połowa - delikatnie rzecz mówiąc - nie zachwyciła. Druga zaś rozpoczęła się po ponad 20 minutach od pierwszej i zaraz została… przerwana. Kibice Sandecji wrzucili bowiem na murawę serpentyny. Po kolejnym wznowieniu strzału przewrotką próbował Boguski, ale piłkę złapał Gliwa. Na kolejny strzał czekaliśmy do 60. minuty - wtedy to zamykający akcję Kolew strzelił w światło bramki, ale piłka leciała w zasięgu rąk Cuesty, dzięki czemu nie musiał się on nawet specjalnie ruszać. Kilka sekund później na murawie pojawiły się race, więc ponownie sędzia Łukasz Szczech zmuszony był przerwać grę. 
 
Zrywy nie służyły obu zespołom. Trudno było o skonstruowanie akcji, a gdy coś wyglądało na zalążek składnej sytuacji, piłkarzy myliły gwizdki z trybun. A gdy gwizdki zamilkły, na dogodną pozycję wyszedł Aleksandar Kolew, który jednak tak dostojnie zbierał się do sprintu, że futbolówkę zdołał schwytać Cuesta. Przez kolejne kilkanaście minut najciekawszym elementem spotkania były zmiany. Nieco ożywienia na trybunach spowodowali arbitrzy, którzy do czasu podstawowego doliczyli aż 10 minut! 
W dodatkowym czasie gry odrobinę miejsca znalazł Carlitos, który nieznacznie chybił. Po chwili głównym aktorem spotkania stał się Cuesta, który najpierw świetnie interweniował po główce z bliska, a po chwili o mało co nie puścił piłki pod stopą do opuszczonej bramki. Skończyło się tylko na odetchnięciu z ulgą. 
 
Wisła zremisowała bezbramkowo z Sandecją i zakończyła rundę zasadniczą na 7. miejscu, co oznacza, że u siebie zmierzy się z Lechem Poznań, Legią Warszawa i Zagłębiem Lubin. 
 
Sandecja Nowy Sącz - Wisła Kraków 0:0 (0:0) 
 
Sandecja: Gliwa - Danek, Benga, Szufryn (77’ Brzyski), Kraczunow, Mráz - Ksionz (87’ Piszczek), Kasprzak, Małkowski (72’ Šovšić), Trochim - Kolew
 
Wisła: Cuesta - Palčič, Wasilewski, Vélez, Bartkowski - Mitrović, Cywka, Llonch - Boguski (84’ Ondrašek), López (90+9’ Bałaniuk), Imaz (71’ Halilović)
 
Żółte kartki: Kraczunow - Palčič, Bartkowski, Llonch
 
Sędziował: Łukasz Szczech z Kobyłki
 
Widzów: 1 684
 
Jakub Pobożniak
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


do góry strony