Aktualności
OSTATNIE NEWSY.
Żywot piłkarza spokojnego cz. 1
Data publikacji: 11-11-2007 13:56Marcin Górski: Gdy patrzy się na Ciebie z boku, sprawiasz wrażenie osoby bardzo spokojnej, skromnej. Czy rzeczywiście taki jesteś?
Rafał Boguski: Myślę, że tak. Ja jestem sobą, taką mam naturę. Nie chcę sztucznie pokazywać, jaki jestem impulsywny, czy coś takiego. Po prostu mam spokojną naturę i tak się zachowuję.
Czy człowiekowi z takimi cechami, jak twoje, jest trudniej w piłkarskim świecie?
Wydaje mi się, że tak jest. Tacy bardziej przebojowi, otwarci ludzie mogą więcej zdobyć w sporcie, w piłce, w takim klubie, jakim jest Wisła. Ja jednak nie będę na pokaz udawał przebojowego człowieka – staram się być sobą.
Nie żałujesz trochę, że brak ci tej przebojowości?
Trochę mam takie odczucia. Jasne, że chciałbym, żeby co drugi dzień ukazywały się artykuły na mój temat na pierwszych stronach gazet. Ja na razie czekam na swoją szansę, może będą jeszcze o mnie pisali na pierwszych stronach.
W wywiadach mówisz, że raczej nie zagrasz w meczu, bo w poprzednim spotkaniu koledzy dobrze wypadli. Inny zawodnicy by tak raczej nie powiedzieli. Może przynajmniej to można zmienić?
Nie, tego też nie chcę ruszać. Ja po prostu mam takie zdanie. Jeśli wygrywamy 5:0, gramy bardzo dobrze, to ja się mogę tylko bardzo dobrze prezentować na treningach. Chłopcy zagrali wcześniej i udowodnili, że dobrze się prezentują. To, że czasem na treningu wyglądają słabiej, nie oznacza, że w meczu będą grali gorzej. Jeśli zawodnik dobrze zagra w jednym meczu, to nie należy go odsuwać od składu nawet, jeśli gorzej wypada w tygodniu poprzedzającym następny mecz.
Czy twoja skromność i spokój okazały się kiedyś pomocne w życiu piłkarza?
Nad tym akurat się nie zastanawiałem. Czasem, jeśli trzeba, jestem na boisku dość agresywny. Ja jednak nie będę krzyczał, nie będę pokazywał tej agresji.
Czy wizerunek piłkarza, który jest przebojowy, pewny siebie, jest obrazem zawodnika tylko z Krakowa, a w innych klubach jest inaczej, czy też w każdym zespole większość piłkarzy jest taka?
Coś w tym jest. W Krakowie jest specyficzny klimat do piłki. Gdy byłem w Bełchatowie, nie było takiego szumu medialnego wokół drużyny, był spokój. Niektórzy zawodnicy zachowywali się podobnie jak ja, byli po prostu spokojni. Z kilkoma z nich się zaprzyjaźniłem – na przykład z Dawidem Nowakiem, który jest spokojnym człowiekiem. Myślę, że tacy zawodnicy są też w innych klubach. W każdej drużynie potrzebne są różne charaktery.
W Krakowie trudniej jest o przyjaźnie z piłkarzami?
Trochę tak. Tu jest większe miasto, po treningu każdy zajmuje się sobą, ma inne zainteresowania. Ja czasem po treningu spotykam się z młodymi chłopakami z drużyny. Na pewno nie są to przyjaźnie, ale jesteśmy dobrymi kolegami.
Czy to klimat panujący w Bełchatowie był jednym z tych powodów, dla których trudno było Ci wracać do Krakowa?
Ja po prostu dobrze tam się czułem i grałem w każdym meczu. Trener na mnie stawiał, zwłaszcza w rundzie wiosennej. To był chyba strach przed tym, co czeka mnie w Krakowie. Wiadomo, że tu konkurencja o miejsce jest dużo większa, nawet po sezonie, gdy Wisła zajęła 8. miejsce. Tu o każdą pozycję walczy dwóch, trzech zawodników. Myślę, że to był strach, że na tym powrocie mogę stracić piłkarsko, że będę trenował, rywalizował, ale na mecze mogę już nie wyjść.
Trener Skorża podczas pierwszej konferencji prasowej w Krakowie powiedział, że będzie chciał skorzystać z twoich nieprzeciętnych umiejętności piłkarskich. Chyba dotrzymuje słowa?
Przede wszystkim jest mi bardzo miło, że trener tak się o mnie wypowiedział. Staram się wykorzystywać te szanse, które trener mi daje, gdy wstawia mnie do składu. Wtedy chcę się zaprezentować jak najlepiej, żeby w kolejnych spotkaniach trener też na mnie stawiał.
To, że jesteś zawodnikiem uniwersalnym, na pewno pomaga Ci grać częściej. Czy na którejś z tych pozycji lubisz grać najbardziej, czy też jest ci obojętne, gdzie jesteś wystawiany?
Na pewno nie przeszkadza mi to, że gra raz tu, raz tam. Moją ulubioną pozycją jest cofnięty napastnik, który łączy linię pomocy z linią ataku. Myślę, że jest to dla mnie optymalna pozycja.
To chyba jesteś zadowolony, bo ostatnio jesteś wystawiany właśnie na takiej pozycji?
Z tego, że gram na tej pozycji, jestem zadowolony, gorzej jest z grą. Z ŁKSem to był mój najsłabszy mecz.
Mówisz o najsłabszym meczu, więc teraz czas na chwalenie się – który mecz uważasz za najlepszy, którą bramkę za najładniejszą?
Najładniejsza bramka to ta z Cracovią, którą strzeliłem w derbach. Jeśli chodzi o najlepszy mecz, to myślę, że było to spotkanie z Górnikiem Zabrze, które wygraliśmy tutaj 2:0.
Czy poczułeś, że ten gol w derbach był bardzo ważny dla tak wielu kibiców Wisły, czy radość z niego była większa?
Oczywiście, że tak. To było coś wspaniałego, gdy strzelałem tą bramkę. Ciężko to opisać, ale to była wielka radość.
Zapraszamy do przeczytania drugiej części rozmowy.
Rozmawiał Marcin Górski
Fot. Maks Michalczak
Biuro Prasowe Wisła Kraków SA