Strona główna » Aktualności » Zieniu: Założyłem się o butelkę whisky

Zieniu: Założyłem się o butelkę whisky

Data publikacji: 23-09-2007 20:14



Do udanych może zaliczyć spotkanie z Polonią Bytom Marek Zieńczuk. Jako pierwszy pokonał bramkarza rywali i dołożył do tego dwie asysty. Jak sam przyznał, będąc jeszcze w Amice Wronki założył się, że strzeli 10 bramek w sezonie. Teraz twierdzi, że najważniejsze jest dobro zespołu.

Czuje się Pan bohaterem tego meczu?
Nie...Myślę, że cała drużyna zasłużyła dzisiaj na pochwały i nie rozpatruję tego w kategoriach indywidualnych.

Ale to Pan dał sygnał do ataku strzelając pierwszą bramkę.
Mieliśmy kilka sytuacji zanim ja strzeliłem gola i wiedzieliśmy, że ten mecz tak będzie wyglądał do tej pierwszej sytuacji. Cieszę się, że strzeliłem gola i poszło z górki.

Czy faktycznie chciał Pan strzelać w krótki róg?
Pierwszy pomysł był taki, żeby jak najszybciej dobiec do bramki. Myślę, że murawa nie była dzisiaj przygotowana do finezyjnej gry. Jak już dobiegłem to wiedziałem, że będę uderzał w krótki róg. Początkowo chciałem zasugerować bramkarzowi moim ułożeniem ciała, że będę strzelał w długi róg. Cieszę się z tego, że co strzelam, to jest w bramce. Chciałbym, żeby ta seria trwała jak najdłużej.

Czy to prawda, że przed sezonem poszedł Pan w zakład, że strzeli Pan 10 bramek?
Chciałbym wreszcie przełamać tą barierę, ale nie nastawiam się zbytnio na to. Raz już tak było, że zostały dwa mecze do końca sezonu i miałem 8 bramek, ale nie przełamałem tej bariery. Najważniejsze jest dobro drużyny i tym się kieruję, a jak odbieram piłkę, to zagrywam ją do kolegi. Faktycznie kiedyś założyłem się - będąc jeszcze w Amice – o butelkę whisky...Taką pięciolitrową (śmiech).

Parę minut później zaliczył Pan asystę. Kosowskiemu nie pozostało nic innego niż przystawić głowę.
Nie do końca tak było. Kamil mimo wszystko strzelił ładną bramkę i to nie z najbliższej odległości. Mimo tego, że strzeliłem bramkę i zaliczyłem asystę w pierwszej połowie, nie czułem się dobrze fizycznie. Miałem takie momenty, że naprawdę słabo się czułem, dlatego tym bardziej się cieszę, że te dwie akcje dobrze nam wyszły.

To jak Pan będzie grał, jak będzie się Pan dobrze czuł?
Też tak sobie myślałem, ale nie zawsze tak jest. Czasem człowiek się dobrze czuje, a przez cały mecz i tak nic nie chce wpaść. Ten mecz był zupełnie inny.

Dla Pana nie ma już chyba różnicy, czy gra Pan na prawej, czy na lewej stronie?
Dzisiaj tak wyszło, że w pierwszej połowie zmieniliśmy się z Kosą miejscami. Wtedy strzeliłem tą bramkę i zaliczyłem asystę. Takie zamiany miejscami wprowadzają jakiś zamęt w szeregach przeciwnika i jest to jakaś recepta na zdobywanie goli.

W meczu zadebiutował Dudu. Jak Pan oceni tego zawodnika piłkarsko i prywatnie?
Trzeba mu pogratulować tej bramki, ale taki poważny sprawdzian przyjdzie wtedy, gdy będzie ciężej stwarzać sobie sytuacje. Biorąc pod uwagę treningi to widać, że jest to snajper, który jest pazerny na gole i jeśli ma sytuację, to raczej stara się ją sam kończyć, niż dogrywać kolegom. A prywatnie to jest spokojnym człowiekiem, ale potrafi się też śmiać, nie jest taki zamknięty w sobie. Cały czas ma kontakt z drużyną, nie siedzi gdzieś w kącie, nie jest odludkiem. Charakterologicznie pasuje do tego zespołu.

Kasia
fot.Maks Michalczak
Biuro Prasowe Wisła Kraków SSA



do góry strony