Strona główna » Aktualności » Zieńczuk: Nie wierzyłem, że zagram

Zieńczuk: Nie wierzyłem, że zagram

Data publikacji: 16-03-2008 01:19



Po meczu z Lechem Marek Zieńczuk przyznał, że jeszcze kilka dni temu nie wierzył w swój występ w tym spotkaniu. Jego gra okazała się tymczasem kluczowa dla drużyny, bo Zieniu zdobył gola i asystował przy bramce Brożka.

Wydawało się, że może Pan nie zagrać w tym spotkaniu, a u taki występ.
Znowu nie trenowałem praktycznie przez cztery dni. Nie odbiło się to na mojej dyspozycji tak, jakby się to mogło wydawać. Dużo zawdzięczam Filipowi Pięcie, który postawił mnie na nogi. Osobiście nie wierzyłem po tym urazie, że będę mógł zagrać w Poznaniu. Udało się jednak i nikt tego nie żałuje.

Może w takim razie takie przerwy w Pana przypadku są wskazane?
Szczerze mówiąc wolę trenować z całą drużyną. Zgranie jest wtedy większe. W poprzedniej rundzie uczestniczyłem w praktycznie wszystkich treningach i na brak świeżości nie narzekałem. Akurat po tej przerwie teraz mi poszło, ale nie zawsze musi tak być.

Nie miał Pan problemów z wytrzymaniem 90 minut na murawie?
W trakcie meczu trener mnie pytał, czy dam radę grać do końca. Dobrze się czułem, nic nie stało na przeszkodzie, żebym grał do końca. Mogę zagwarantować, że gdybym słabo czuł się fizycznie, to zszedłbym z boiska.

To chyba był najlepszy występ Wisły tej wiosny?
Na pewno. Trzeba jednak przyznać, że stać nas na o wiele lepszą grę. Mam nadzieję, że ta dyspozycja będzie rosła w każdym spotkaniu i nasza gra będzie wyglądała coraz lepiej, bo mamy takie możliwości i potencjał.

Gola zdobył Pan po asyście Wojciecha Łobodzińskiego. Czy to początek współpracy na miarę tej z Kamilem Kosowskim?
Na pewno Wojtek różni się od Kamila sposobem gry. Od Kamila dostawałem z reguły piłki lewą nogą, teraz było zupełnie inaczej. Myślę, że kto by nie grał, to trener nam wpaja pewne schematy ustawienia podczas dośrodkowań. Ja byłem tam, gdzie powinienem i przystawiłem w odpowiednim momencie nogę.

A czy wiedział Pan, że Paweł Brożek będzie akurat w tym miejscu, gdy asystował Pan przy jego golu?
Nie będę dorabiał jakiejś teorii, że wiedziałem, że Paweł właśnie tam pobiegnie. Staram się zagrywać piłkę w pewne sektory boiska. Każdy wie, jak się zachować przy takich dośrodkowaniach. Paweł poszedł na zamknięcie akcji. Równie dobrze mógł tam być Jean Paulista i to on by strzelił bramkę. Paweł Brożek popisał się snajperskim nosem i znalazł się we właściwym miejscu.

Coś nie może Pan dogonić Pawła Brożka. Co Pan strzeli, to on też odpowiada golem.
Zgadza się. Chciałbym Pawła dopingować w każdym spotkaniu. Będę się bardzo cieszył, jeśli on zdobędzie koronę króla strzelców, a ja mu w tym pomogę. Na pewno nie będę kalkulował w taki sposób, że gdy wynik będzie już pewny, będę podawał zamiast strzelać. Najważniejsze jest dobro drużyny.

Koledzy z drużyny nie narzekają, że tylko Pan z Pawłem zdobywacie bramki?
Nie. Chyba nikt nie narzeka. Gdyby przeanalizować naszą jedenastkę z poprzedniej rundy, to chyba tylko Arek Głowacki i Marcin Baszczyński nie strzelili bramki. Wszyscy więc u nas strzelają gole, więc i na nich w tej rundzie przyjdzie pora. Miejmy nadzieję, że w odpowiednim momencie.

Ta wygrana to chyba spory krok w stronę mistrzostwa?
Trener przed meczem powtarzał nam, że to będzie sprawdzian dla wszystkich zawodników. Stanął przed nami na wymagający przeciwnik, a tylko tacy będą na nas czekali w europejskich pucharach. Tytuł mistrzowski zbliża się małymi kroczkami, ale nie będziemy o tym głośno mówić, bo chcemy wygrywać w każdym spotkaniu. Do zdobycia jest jeszcze 27 oczek, a my w każdym z tych spotkań będziemy chcieli się przygotować do ciężkiej walki w europejskich pucharach.

Po takim meczu można chyba zapytać, czy ważniejsze dla Pana są asysty, czy strzelone gole?
Wszystko jest dla mnie ważne. Będę się ciszył z każdego dobrego zagrania. Śmiało jednak mogę powiedzieć, że najważniejsze dla mnie są trzy punkty i zwycięstwo Wisły. Taki cel przyświeca wszystkim w drużynie. To właśnie cechuje prawdziwy zespół, a my jesteśmy zespołem.

M. Górski
Fot. Grzegorz Czop
Biuro Prasowe Wisła Kraków SA



do góry strony