Strona główna » Aktualności » Zieńczuk: Kiedyś to się skończy

Zieńczuk: Kiedyś to się skończy

Data publikacji: 06-10-2007 23:17



Po spotkaniu z Jagiellonią, Marek Zieńczuk może dopisać na swoje konto kolejne dwa strzelone gole. Mimo tego zawodnik przyznaje, że ta dobra passa kiedyś się skończy. Jak sam podkreśla ma nadzieję, że wtedy jego skuteczność przejdzie na kolegów z drużyny.

Po raz kolejny wysoko wygrywacie z beniaminkiem. Nie macie dla nich litości.
Nie koncentrujemy się na tym, bo my chcemy wygrywać wszystkie mecze. Akurat w tym sezonie tych beniaminków mamy u siebie i rzeczywiście dobrze się nam gra przeciwko nim.

Przewrotne pytanie. Kiedy zmarnował Pan jakąś sytuację strzelecką?
(śmiech) Pamiętam te sytuacje z poprzedniego sezonu, gdzie nie wszystko wyglądało tak różowo, jak teraz. Cieszę się z tej skuteczności i z tego, że moje bramki pozwalają Wiśle wygrywać.

Druga bramka była kopią gola z Chorzowa. Trenujecie z Kamilem takie zagrania?
Nie, bo tak do końca nie da się tego wytrenować. Widzę, kiedy Kamil szykuje się do dośrodkowania, a mamy sztywne zasady, które obowiązują u nas w drużynie. Zamykałem tą akcję na długi słupek i akurat ta piłka tam spadła. To są piłki sytuacyjne i nie ma na nie złotego środka. Na razie wpada i nie chcę zapeszyć.

Po tym meczu jesteście liderem. Uda się utrzymać ten wynik do końca rundy?
Zawsze mówiłem, że lepiej jest uciekać niż gonić. Zobaczymy, jak z tej roli się wywiążemy, ale jesteśmy na dobrej drodze. Nie wypada nam tych najbliższych meczów przegrać czy zremisować. Przed nami pięć spotkań i walczymy o piętnaście punktów.

Kamil zdradził, że przed tym spotkaniem bał się Pan, że licznik może się zaciąć.
No tak. Wiem, że ten magazynek kiedyś się wyczerpie i to strzelanie bramek przejdzie na kogoś innego. Cieszę się, że kolejny mecz i znów strzelam gole, ale nie mam złudzeń, że kiedyś to się skończy. Osobiście chciałbym, żeby to trwało jak najdłużej i będę robił wszystko w tym kierunku.

Najważniejsze, żeby ten magazynek nie zaciął się w najbliższych spotkaniach.
Na pewno fajnie byłoby strzelić w derbach bramkę, bo jeszcze nie mam na swoim koncie takiego trafienia. Jeśli to by mi się udało, to na pewno zaliczyłbym tego gola do jednego z najważniejszych w mojej karierze. Natomiast najważniejsze są trzy punkty i jedziemy o nie grać.

Ma Pan siedem bramek na koncie. Niedługo przełamie Pan tą granicę dziecięciu goli.
Jeszcze przed tym sezonem wszyscy wypominali mi te 400 dni bez strzelenia bramki. Jakoś ciężko mi jest o tym zapomnieć.

Teraz mecze reprezentacji, a Wiśle zawsze grało się ciężko po takich przerwach.
No tak, znowu to fatum (śmiech). Mam nadzieję, że to w końcu się przełamie i nie będzie to miało żadnego związku. Po przerwie na kadrę strzeliłem dwie bramki w Wodzisławiu. Myślę, że koledzy z drużyny przyjadą z reprezentacji w dobrej formie, bo nie wyobrażamy sobie innego wyniku w meczu derbowym, jak zwycięstwo. Kibice tego od nas oczekują.

Jest Pan w bardzo dobrej formie i pojawiły się głosy, że powinien Pan grać w reprezentacji.
Nie zastanawiałem się nad tym. Dla mnie teraz najważniejsza jest gra w klubie i to, żeby tytuł mistrza Polski powrócił do Krakowa. Fajnie byłoby zagrać z orzełkiem na piersi, staram się jak mogę, ale widocznie trener ma inną koncepcję. Myślę, że reprezentacja Polski ma dobrych skrzydłowych, i z takiego samego założenia wychodzi trener. To on wysyła powołania.

Kasia
Fot. Maks Michalczak
Biuro Prasowe Wisła Kraków SSA



do góry strony