Aktualności
OSTATNIE NEWSY.
Strona główna »
Aktualności »
Wiślacki bohater meczu - Marek Zieńczuk
Wiślacki bohater meczu - Marek Zieńczuk
Data publikacji: 16-09-2007 00:04Marek Zieńczuk na pewno był bohaterem Wisły w meczu z Odrą. To on strzelił dwie bramki, które dały krakowianom jeden punkt. Mimo wszystko piłkarz nie był zadowolony z wyniku. "Trzeba to rozpatrywać w kategorii porażki" - mówił po meczu "Zieniu".
Wisła mogła mieć dzisiaj kilku bohaterów. Mauro Cantoro, Paweł Brożek - gdyby wykorzystali to, co powinni, mielibyśmy naprawdę ogromny problem z wyborem "Bohatera Meczu". Tylko Marek Zieńczuk zagrał tak, jak powinien i zrobił to, co powinni zrobić i Cantoro, i Paweł Brożek (a zwłaszcza ten ostatni). Dlatego "Bohaterem Meczu" zostaje Marek Zieńczuk. Oto, co po meczu powiedział pomocnik Wisły:
Z Pańskiej prespektywy to chyba bardzo udany mecz, bo strzelił Pan dwa gole?
Szczerze mówiąc to nie patrzę na to w tych kategoriach. Straciliśmy tutaj dwa punkty i nawet jakbym strzelił pięć bramek, to by mnie to nie cieszyło. Na pewno nie jest to dla nas szczęśliwy dzień.
Ale chyba może się Pan rozgrzeszyć?
Marne to jest pocieszenie. To jest gra zespołowa i ja starałem się dzisiaj zrobić wszystko, żebyśmy to spotkanie wygrali. Mamy tylko jeden punkt i trzeba to rozpatrywać w kategorii porażki.
Czy ta pierwsza Pańska bramka to element wypracowany na treningach?
Trener rozrysował, w które miejsce mam wchodzić. Pamiętam, że jeszcze za kadencji trenera Kasperczaka też strzeliłem głową tutaj kiedyś bramkę Mariuszowi Pawełkowi.
Przy drugiej bramce miał Pan sporo szczęścia. Tam był chyba nawet rykoszet.
Trochę było w tym przypadku. Dzisiaj był taki dzień, że co strzeliłem, to wpadało. Szkoda, że wcześniej nie podejmowałem tej decyzji.
Może lepiej by było, gdyby trener wystawił Pana do ataku, a nie w linii obrony?
Na pewno nie gwarantowałoby to strzelenia przeze mnie bramek, gdybym grał w ataku. Zrobiłem to, co trener mi nakazał na odprawie przedmeczowej i myślę, że nieźle się z tego wywiązałem, ale to marne pocieszenie.
Za co dostał Pan żółtą kartkę? Za dyskusje z sędzią, czy może był tam jakiś kontakt?
Trzeba się spytać liniowego, gdzie widział mój kontakt z piłką. Fakt, że trochę puściły mi nerwy, ale trzy minuty do końca, remisujemy 2:2. Wiadomo, o jaką stawkę toczy się gra, sędzia nagle zobaczył mój kontakt z piłką. Nie wiem, gdzie to widział.
Co jest w Wodzisławiu, że jednak nie wygrywacie tutaj? Wydawałoby się, że Wisła wróciła na właściwe tory, a tutaj znowu remis.
Zgadza się. Poniekąd media wywołały takie właśnie rzeczy pisząc, że mamy obniżkę formy, jak wracają zawodnicy z kadry. Przytrafił nam się znowu słabszy mecz. Mimo wszystko, mając tyle sytuacji, powinniśmy to spotkanie wygrać. Odra dzisiaj oddała trzy strzały, strzeliła trzy bramki. Zaraz się okaże, że jeszcze jakiś zespół będzie grał w Wodzisławiu, bo nie dostanie licencji, z Zagłębiem Sosnowiec tu gramy i zaraz jakiś omen się stworzy. Wygrywaliśmy tutaj na tym stadionie, więc da się.
Nie boli fakt, że Legia konsekwentnie gromadzi punkty i odskakuje Wiśle?
Co mam powiedzieć? Na pewno boli. Są to tylko 4 punkty, bo to nie jest jeszcze katastrofa, ale nie możemy tracić tego dystansu. Legia cały czas jest na fali i konsekwentnie wygrywa te mecze. Ale trzeba przyznać, że gra dobrze. Ta seria na pewno się kiedyś skończy i mam nadzieję, że to my będziemy ścigać Legię, a nie ona nam uciekać w następnych kolejkach.
cypisek
Fot. Maks Michalczak
Biuro Prasowe Wisła Kraków SSA
Z Pańskiej prespektywy to chyba bardzo udany mecz, bo strzelił Pan dwa gole?
Szczerze mówiąc to nie patrzę na to w tych kategoriach. Straciliśmy tutaj dwa punkty i nawet jakbym strzelił pięć bramek, to by mnie to nie cieszyło. Na pewno nie jest to dla nas szczęśliwy dzień.
Ale chyba może się Pan rozgrzeszyć?
Marne to jest pocieszenie. To jest gra zespołowa i ja starałem się dzisiaj zrobić wszystko, żebyśmy to spotkanie wygrali. Mamy tylko jeden punkt i trzeba to rozpatrywać w kategorii porażki.
Czy ta pierwsza Pańska bramka to element wypracowany na treningach?
Trener rozrysował, w które miejsce mam wchodzić. Pamiętam, że jeszcze za kadencji trenera Kasperczaka też strzeliłem głową tutaj kiedyś bramkę Mariuszowi Pawełkowi.
Przy drugiej bramce miał Pan sporo szczęścia. Tam był chyba nawet rykoszet.
Trochę było w tym przypadku. Dzisiaj był taki dzień, że co strzeliłem, to wpadało. Szkoda, że wcześniej nie podejmowałem tej decyzji.
Może lepiej by było, gdyby trener wystawił Pana do ataku, a nie w linii obrony?
Na pewno nie gwarantowałoby to strzelenia przeze mnie bramek, gdybym grał w ataku. Zrobiłem to, co trener mi nakazał na odprawie przedmeczowej i myślę, że nieźle się z tego wywiązałem, ale to marne pocieszenie.
Za co dostał Pan żółtą kartkę? Za dyskusje z sędzią, czy może był tam jakiś kontakt?
Trzeba się spytać liniowego, gdzie widział mój kontakt z piłką. Fakt, że trochę puściły mi nerwy, ale trzy minuty do końca, remisujemy 2:2. Wiadomo, o jaką stawkę toczy się gra, sędzia nagle zobaczył mój kontakt z piłką. Nie wiem, gdzie to widział.
Co jest w Wodzisławiu, że jednak nie wygrywacie tutaj? Wydawałoby się, że Wisła wróciła na właściwe tory, a tutaj znowu remis.
Zgadza się. Poniekąd media wywołały takie właśnie rzeczy pisząc, że mamy obniżkę formy, jak wracają zawodnicy z kadry. Przytrafił nam się znowu słabszy mecz. Mimo wszystko, mając tyle sytuacji, powinniśmy to spotkanie wygrać. Odra dzisiaj oddała trzy strzały, strzeliła trzy bramki. Zaraz się okaże, że jeszcze jakiś zespół będzie grał w Wodzisławiu, bo nie dostanie licencji, z Zagłębiem Sosnowiec tu gramy i zaraz jakiś omen się stworzy. Wygrywaliśmy tutaj na tym stadionie, więc da się.
Nie boli fakt, że Legia konsekwentnie gromadzi punkty i odskakuje Wiśle?
Co mam powiedzieć? Na pewno boli. Są to tylko 4 punkty, bo to nie jest jeszcze katastrofa, ale nie możemy tracić tego dystansu. Legia cały czas jest na fali i konsekwentnie wygrywa te mecze. Ale trzeba przyznać, że gra dobrze. Ta seria na pewno się kiedyś skończy i mam nadzieję, że to my będziemy ścigać Legię, a nie ona nam uciekać w następnych kolejkach.
cypisek
Fot. Maks Michalczak
Biuro Prasowe Wisła Kraków SSA