Aktualności
OSTATNIE NEWSY.
Strona główna »
Aktualności »
Wisła to moja druga miłość
Wisła to moja druga miłość
Data publikacji: 22-02-2007 14:09Nie lubi przegrywać, Wisła to jego druga miłość, a od swoich zawodników wymaga profesjonalizmu. O kim mowa? O Dariuszu Marcu, który od stycznia jest trenerem juniorów młodszych Wisły Kraków. W rozmowie z Biurem Prasowym trener opowiedział nieco o swojej pracy.
Trener Marzec ma pod swoją opieką piłkarzy z rocznika 90 i 91 oraz jednego z 1992 roku. Żeby trafić do kadry juniorów młodszych, najpierw zawodnik musi grać w drużynie trampkarzy. Ale jak zaznacza trener Marzec, piłkarz nie przechodzi do jego kadry automatycznie. "Musi być selekcja"- mówi. "Niektórym, którzy są słabsi, dziękuje się albo wypożycza do innych klubów, żeby podnosilił swoje umiejętności. Po okresie wypożyczenia zawodnik wraca i my widzimy, czy jest lepszy od tych, którzy tu trenowali, czy nie"- dodaje pan Dariusz.
Wiślaccy juniorzy też przygotowują się do nowego sezonu. Pod okiem trenera Marca przebywali na dziesieciodniowym zgrupowaniu w Brennej, gdzie rozegrali kilka sparingów. Jednym z przeciwników była wroniecka Amica. "To był bardzo ładny mecz, bardzo ciężki, obie drużyny zagrały bardzo dobrze, ale to my wygraliśmy 3:2"- nie kryjąc dumy mówił trener.
"Im niższa grupa wiekowa, tym większy nacisk kładziemy na technikę"- opisuje metody szkolenia trener Marzec. "I u mnie tak jest, ale dochodzą do tego także inne apsekty, takie jak wytrzymałość, szybkość, siła. To trzeba wszystko poukładać. Tak samo, jak w pierwszej drużynie jest okres przygotowawczy, potem startowy i roztrenowania, tak samo jest już w juniorach".
Juniorzy Wisły Kraków grają obecnie w najwyższej klasie rozgrywek, czyli w lidze wojewódzkiej. "Gramy w tym momencie z takimi drużynami, jak Nowy Sącz, Glinik Gorlice, Unia Oświęcim. Jest też druga liga - okręgowa i druga drużyna juniorów, prowadzona przez trenera Turczyńskiego, tam właśnie gra. Ci, którzy nie mieszczą się u mnie, trafiają tam"- powiedział trener. "Swoje mecze rozgrywamy na boisku w Skawinie, bo tu nie mamy boiska"- dodaje. Na pytanie, czy jego drużyna może spaść z ligi wojewódzkiej do okręgowe mówi: "Może, ale Wisła nie spada..."
Mimo trwającej zimy podopieczni pana Dariusza nie mają wolnego. Podczas zimowych miesięcy grają na hali. Zarówno oni, jak i juniorzy starsi, w nadchodzący weekend będą grać w finałach tych rozgrywek.
Jak każdy trener, tak i Dariusz Marzec ma swoje cele. Jego nadrzędnym celem jest wykształcenie i wychowanie takiego zawodnika, który potem będzie grał w pierwszej drużynie. "To jest moje marzenie. Chcę, żeby przeze mnie wyszkolony piłkarz grał w końcu w pierwszym zespole"- mówi. Ale to nie wszystko. "Oprócz tego chcę oczywiście wygrywać wszystko, co jest do wygrania"- dodaje. "Nie lubię przegrywać. Zresztą kto lubi... Juniorzy mają wygrać co się da, mają zdobyć mistrza Krakowa, mistrza Polski, jesli się uda".
Dariusz Marzec miał okazję w grudniu na własne oczy zobaczyć, jak działa profesjnonalna szkółka piłkarska. Trener pojechał razem z Wiślakami do Rotterdamu, gdzie miał okazję podpatrzeć, jak tam to wszystko wygląda. "Od razu rzuciło się w oczy, że mają taką bazę szkoleniową, że my jesteśmy bardzo daleko z tyłu za nimi. Możemy pracować jak najlepiej i trzeba to robić przy takich warunkach jakie mamy. Natomiast gdybyśmy mieli lepsze warunki, na pewno byłoby łatwiej i byłoby większe prawdopodobieństwo wychowania większej liczby wychowanków. Bo baza to jest podstawa"- mówił trener. "W Rotterdamie kładą nacisk na szkolenie trampkarzy przez byłych zawodników. To przemawia do młodzieży, jak wychodzi taki Smolarek i nie tylko tłumaczy, ale też pokazuje. Wiadomo, że szkolenie cały czas się rozwija, trzeba się kształcić, podpatrywać. Po to między innymi ja tam pojechałem".
Kadra juniorów młodszych składa się w tej chwili z 26 zawodników. Ale nie jest to stały zespół. "W tej chwili wprowadziliśmy pewną nowelizację w ustalaniu zespołu. Zawsze było tak, że był junior starszy, młodszy, trampkarz i to było stałe. Ja uważam, że było to niedobre, bo jednak ci, którzy są w klasie okręgowej rozwijają się i trzeba ich dać wyżej, a ci, którzy odstają lub coś jest nie tak - trafiają niżej. No i po przyjeździe z obozu paru chłopaków tam właśnie trafiło. Ale nie za karę. Najlepsi powinni grać z najlepszymi, a słabsi ze słabszymi"- tłumaczył trener. "Nie może być tak, że jak ktoś jest w tej drużynie, to będzie, bo mu się tak należy. Po obozie jeden z chłopaków trafił do okręgowej. Przyjrzałem mu się na treningach, wziąłem go z powrotem do nas i zagrał bardzo ładnie na hali. W tej chwili jest przykładem. Jeden z chłopaków z okręgowej zapytał się nawet, jak to się stało. Ja się pytam- jak grał? Bardzo dobrze. No to widzisz, po prostu jest dobry. Zawodnicy muszą chcieć wygrwać i wiedzieć, jaki klub reprezentują. Nie możemy sobie pozwolić na to, żeby Wisła Kraków przegrywała z jakimś słabym zespołem, bo i tak się czasami zdarza. Podejście do gry musi być profesjonalne. A jak ktoś tego nie wie, to ja w takim momencie odstawiam takiego zawodnika, żeby zrozumiał. Nie może być tak, że piłkarz z urzędu idzie z juniorów do rezerw. Na to trzeba sobie zasłużyć swoją pracą i podejściem. Umiejetności to jedno, a serce to drugie. Jak ktoś nie ma serca i nie ma chęci, to nic z tego nie zrobi. A u mnie mają takiego pecha, że wiedzą, że moją drugą miłością oprócz rodziny jest Wisła. Wymagam od siebie i wymagam od nich"- powiedział trener Marzec.
Biuro Prasowe Wisła Kraków SSA
Wiślaccy juniorzy też przygotowują się do nowego sezonu. Pod okiem trenera Marca przebywali na dziesieciodniowym zgrupowaniu w Brennej, gdzie rozegrali kilka sparingów. Jednym z przeciwników była wroniecka Amica. "To był bardzo ładny mecz, bardzo ciężki, obie drużyny zagrały bardzo dobrze, ale to my wygraliśmy 3:2"- nie kryjąc dumy mówił trener.
"Im niższa grupa wiekowa, tym większy nacisk kładziemy na technikę"- opisuje metody szkolenia trener Marzec. "I u mnie tak jest, ale dochodzą do tego także inne apsekty, takie jak wytrzymałość, szybkość, siła. To trzeba wszystko poukładać. Tak samo, jak w pierwszej drużynie jest okres przygotowawczy, potem startowy i roztrenowania, tak samo jest już w juniorach".
Juniorzy Wisły Kraków grają obecnie w najwyższej klasie rozgrywek, czyli w lidze wojewódzkiej. "Gramy w tym momencie z takimi drużynami, jak Nowy Sącz, Glinik Gorlice, Unia Oświęcim. Jest też druga liga - okręgowa i druga drużyna juniorów, prowadzona przez trenera Turczyńskiego, tam właśnie gra. Ci, którzy nie mieszczą się u mnie, trafiają tam"- powiedział trener. "Swoje mecze rozgrywamy na boisku w Skawinie, bo tu nie mamy boiska"- dodaje. Na pytanie, czy jego drużyna może spaść z ligi wojewódzkiej do okręgowe mówi: "Może, ale Wisła nie spada..."
Mimo trwającej zimy podopieczni pana Dariusza nie mają wolnego. Podczas zimowych miesięcy grają na hali. Zarówno oni, jak i juniorzy starsi, w nadchodzący weekend będą grać w finałach tych rozgrywek.
Jak każdy trener, tak i Dariusz Marzec ma swoje cele. Jego nadrzędnym celem jest wykształcenie i wychowanie takiego zawodnika, który potem będzie grał w pierwszej drużynie. "To jest moje marzenie. Chcę, żeby przeze mnie wyszkolony piłkarz grał w końcu w pierwszym zespole"- mówi. Ale to nie wszystko. "Oprócz tego chcę oczywiście wygrywać wszystko, co jest do wygrania"- dodaje. "Nie lubię przegrywać. Zresztą kto lubi... Juniorzy mają wygrać co się da, mają zdobyć mistrza Krakowa, mistrza Polski, jesli się uda".
Dariusz Marzec miał okazję w grudniu na własne oczy zobaczyć, jak działa profesjnonalna szkółka piłkarska. Trener pojechał razem z Wiślakami do Rotterdamu, gdzie miał okazję podpatrzeć, jak tam to wszystko wygląda. "Od razu rzuciło się w oczy, że mają taką bazę szkoleniową, że my jesteśmy bardzo daleko z tyłu za nimi. Możemy pracować jak najlepiej i trzeba to robić przy takich warunkach jakie mamy. Natomiast gdybyśmy mieli lepsze warunki, na pewno byłoby łatwiej i byłoby większe prawdopodobieństwo wychowania większej liczby wychowanków. Bo baza to jest podstawa"- mówił trener. "W Rotterdamie kładą nacisk na szkolenie trampkarzy przez byłych zawodników. To przemawia do młodzieży, jak wychodzi taki Smolarek i nie tylko tłumaczy, ale też pokazuje. Wiadomo, że szkolenie cały czas się rozwija, trzeba się kształcić, podpatrywać. Po to między innymi ja tam pojechałem".
Kadra juniorów młodszych składa się w tej chwili z 26 zawodników. Ale nie jest to stały zespół. "W tej chwili wprowadziliśmy pewną nowelizację w ustalaniu zespołu. Zawsze było tak, że był junior starszy, młodszy, trampkarz i to było stałe. Ja uważam, że było to niedobre, bo jednak ci, którzy są w klasie okręgowej rozwijają się i trzeba ich dać wyżej, a ci, którzy odstają lub coś jest nie tak - trafiają niżej. No i po przyjeździe z obozu paru chłopaków tam właśnie trafiło. Ale nie za karę. Najlepsi powinni grać z najlepszymi, a słabsi ze słabszymi"- tłumaczył trener. "Nie może być tak, że jak ktoś jest w tej drużynie, to będzie, bo mu się tak należy. Po obozie jeden z chłopaków trafił do okręgowej. Przyjrzałem mu się na treningach, wziąłem go z powrotem do nas i zagrał bardzo ładnie na hali. W tej chwili jest przykładem. Jeden z chłopaków z okręgowej zapytał się nawet, jak to się stało. Ja się pytam- jak grał? Bardzo dobrze. No to widzisz, po prostu jest dobry. Zawodnicy muszą chcieć wygrwać i wiedzieć, jaki klub reprezentują. Nie możemy sobie pozwolić na to, żeby Wisła Kraków przegrywała z jakimś słabym zespołem, bo i tak się czasami zdarza. Podejście do gry musi być profesjonalne. A jak ktoś tego nie wie, to ja w takim momencie odstawiam takiego zawodnika, żeby zrozumiał. Nie może być tak, że piłkarz z urzędu idzie z juniorów do rezerw. Na to trzeba sobie zasłużyć swoją pracą i podejściem. Umiejetności to jedno, a serce to drugie. Jak ktoś nie ma serca i nie ma chęci, to nic z tego nie zrobi. A u mnie mają takiego pecha, że wiedzą, że moją drugą miłością oprócz rodziny jest Wisła. Wymagam od siebie i wymagam od nich"- powiedział trener Marzec.
Biuro Prasowe Wisła Kraków SSA