Strona główna » Aktualności » Wiem o co chodzi w tej grze...

Wiem o co chodzi w tej grze...

Data publikacji: 09-04-2007 10:55



Cechuje ją charakterystyczny głos oraz profesjonalizm. Mimo że nie jest kibicem piłki nożnej, to w nagranie hymnu Wisły Kraków włożyła wiele pracy i serca. Magdalena Steczkowska, bo o niej mowa, opowiedziała nam trochę o pracy nad tworzeniem nowej wersji utworu.

Skąd obecność Magdaleny Steczkowskiej przy nagrywaniu hymnu Wisły Kraków? „To nie jest nic skomplikowanego, ponieważ mój mąż jest producentem tego hymnu, więc to jest taka rodzinna sprawa. A ponieważ przy okazji tego, że jest producentem, jest przede wszystkim kibicem Wisły, stąd też moja obecność tutaj” – wyjaśnia pani Magda. „Ja nie interesuję się za bardzo futbolem, ale z racji tego, że mój mąż jest zagorzałym kibicem, to wiem, o co w tej grze chodzi” – dodaje wokalistka.

Podczas całej sesji nagraniowej głos pani Magdy słychać często. „Bardzo ładnie Tomek, ale jeszcze raz. Zaśpiewałeś nieczysto. Teraz czysto, ale więcej emocji…” – rozlega się co chwila. Ale pani Magda nie uważa się za ostrą szefową. „Przynajmniej Tomek [główny wokalista] się nie skarżył” – śmieje się. „Przede wszystkim taka jest moja rola, żeby go poprawiać, po to tutaj jestem. Gdyby tego nie potrzebował, to bym tutaj nie siedziała. Ale czy to jest trudne? No dla niego najwidoczniej tak, tym bardziej, że mówił, że nigdy nie był na meczu. Bo gdyby był chociaż na jednym, a mi się to zdarzyło parokrotnie, to na pewno łatwiej by mu było to zaśpiewać” – mówi.

Nowa wersja „Jak długo na Wawelu” będzie się różniła od poprzedniej. Pani Magda ma nadzieję, że kibicom się ona spodoba. „Na pewno tego, że hymn się nie spodoba, obawia się mój mąż. Ja troszeczkę inaczej do tego podchodzę. Jest to praca jak wiele innych. Oczywiście nagrywanie hymnu pozostaje na bardzo długo i wiem, że kibice mają tu decydujące zdanie. Dlatego apeluję do nich, żeby im się spodobał, bo mój mąż nie będzie spał po nocach” – mówi żartobliwie. „Ale myślę, że ten hymn robiony jest bardzo profesjonalnie i przede wszystkim z myślą o kibicach, czyli taki żywy i bardzo energetyczny, i z myślą o piłkarzach, żeby zagrzewał ich do walki. Także myślę, że wszyscy będą zadowoleni” – dodaje piosenkarka.

O pracy nad utworem pani Magda mówi tak: „Każde nagrywanie czymś się różni. Czy to jest moja piosenka, czy to jest hymn, czy cokolwiek innego. Oczywiście, jeżeli jest to moja piosenka, są tutaj inne emocje, co nie znaczy, że lepsze czy gorsze, po prostu inne. Nagrywanie hymnu, zwłaszcza hymnu Wisły, gdzie jest bardzo znana melodia, gdy wszyscy, obojętne czy są kibicami Wisły czy nie, znają go, jest sporym obciążeniem. Ale myślę, że poradzimy sobie z tym”.

Według wokalistki, nagrywanie wokali trwa około trzech godzin. Jednak to nie ona jest głównym wykonawcą. „Gdyby kobieta śpiewała hymn Wisły, myślę, że kibice nie byliby zadowoleni. Ja bardzo chętnie, ale tego by mi nie darowali, chociaż bardzo bym chciała. Jestem tu zdecydowanie głosem drugim, który tylko wspomaga głównego wokalistę” – śmieje się piosenkarka.
 
Mimo że w nagraniu brały udział tylko dwie osoby, kibice będą mogli usłyszeć „pełniejszą” wersję piosenki. „Studio daje nam tę możliwość, że możemy nakładać chórków ile chcemy, więc na pewno będzie cztery – pięć głosów. Będzie to wrażenie wielkiego chóru. Wokale nagrywają dwie osoby, czyli Tomek, który śpiewa wokal główny oraz ja, która śpiewam chórki podwojone, potrojone…” – wyjaśnia pani Magda.

Kim więc jest Tomek, główny wokalista? „Tomka widziałam pierwszy raz w programie „Droga do gwiazd”. Pamiętam, że zrobił wtedy na mnie duże wrażenie” – mówi Magda Steczkowska. „To jest wokalista zdecydowanie rockowy, więc tym bardzie myślę, że łatwiej będzie mu zaśpiewać ten hymn, ponieważ jest to on zrobiony na nutę rockową” – dodaje piosenkarka.

cypisek
Biuro Prasowe Wisła Kraków SSA



do góry strony