Aktualności
OSTATNIE NEWSY.
Wielu zdolnych w kadrze
Data publikacji: 12-03-2007 15:18Od kiedy awizowaliśmy wizytę u trenera Adama Nawałki, gościa naszej stałej rubryki „Mam takie pytania”, reakcja Czytelników była wręcz zadziwiająca. Otrzymaliśmy tak dużo pytań i refleksji nie tylko o wiślackiej drużynie, że można byłoby nimi obdzielić kilka wydań gazety. Z konieczności wybraliśmy pytania pojawiające się najczęściej.
Wokół trenera
- Czy potrafiłby pan wymienić piłkarzy Wisły, której był pan jedną z gwiazd?
- Gonet w bramce, bracia Antoni i Henryk Szymanowscy, Maculewicz, Płaszewski, Budka, Lipka, Jałocha, Krupiński, Nawrocki, Motyka, Kapka, Iwan, Kmiecik, Wróbel i mógłbym przytoczyć jeszcze kilka nazwisk. Na pewno nie zapomnę tego świetnego okresu. Dla mnie i dla drużyny.
- Proszę podać prawdziwą przyczynę pańskiej rezygnacji po zdobyciu mistrzostwa Polski w 2001 r.
- Nie ma w tym żadnej sensacji czy też tajemnicy. Zawsze realnie staram się ocenić sportowe możliwości zespołu w stosunku do tego jakie są stawiane przed nim cele. Wówczas rzeczywiście Wisła była bezkonkurencyjna w kraju i wymagania wobec zespołu, jak również trenera były wysokie. Mówiło się wszem i wobec o starcie w Lidze Mistrzów. Stąd też się wzięła moja rezygnacja. Oczekiwania były wysokie, a możliwości nieco skromniejsze.
- Czy można porównać drużynę z 2001 roku oraz obecną?
- Nie ten czas. Wówczas debiutowali bracia Brożkowie, Kuzera czy Nawotczyński, a grali Żurawski, Kosowski, Głowacki, Baszczyński, Szymkowiak i Frankowski. I z takim składem nie było nas stać na Ligę Mistrzów. Obecną drużynę stać na zdobycie mistrzostwa Polski. I wcale nie unikam taki deklaracji.
- Jak pan odreagowuje przegrany mecz?
- Nie pamiętam przegranych meczów. Niezwykle ciężko przeżywam każde spotkanie i nawet te zwycięskie szczegółowo analizuję. Życie jednak nie składa się z samych sukcesów. Wówczas analizę rozpoczynam od siebie. Dlaczego wystawiłem taki, a nie inny skład... Może trzeba było odważniej postawić na tego czy też innego zawodnika. Taka ocena wymaga trzeźwości umysłu. Dlatego siedzę przy lampce wina i nic więcej! Czasami idę wtedy na spacer z żoną.
- Interesuje pana posada prezesa PZPN?
- Ani przez moment nie pomyślałem o takim rozwiązaniu. Szkolenie to mój żywioł i przy tym chciałbym pozostać.
- Czy pańskiej pracy przytrafiła się jakaś wpadka po której piłkarze zareagowali śmiechem?
- Należę do ludzi otwartych, podchodzę do życia z humorem i tak też jest na zajęciach. Pewnie popełniłem jakieś gafy, po których były powody do śmiechu. Szczerze? Teraz nie pamiętam.
Polityka kadrowa
- Odejście kilku zawodników z wysokim kontraktami to zasługa trenera Nawałki czy też prezesa Mariusza Heler?
- Gdy obejmowałem stanowisko wiceprezesa ds. sportowych, czyli we wrześniu, robiliśmy przymiarki do odejścia kilku zawodników. Przygotowywałem grunt, zaś w grudniu prezes Heler dokończył dzieła. Trzeba szukać optymalnych warunków, ustalić warunki odejścia, wszystko odbywało się na właściwym poziomie. Tego dokonał prezes Heler. Wykonał kawał porządnej roboty.
- Ulubieniec kibiców Nikola Mijailović został odstawiony od składu. Czy nie obawia się pan, że kibice przestaną pana akceptować.
- Nikola ma wysokie umiejętności piłkarskie i tego nikt nie kwestionuje. Ma również temperament, który tylko czasami pomaga, zaś w innych przypadkach wyraźnie przeszkadza. Nie stronię od współpracy z nim, ale tylko na moich zasadach. Nikola zaakceptował moje warunki, ale jest jeszcze kwestia rozmów na linii prezes - piłkarz. Z moich informacji wynika, ze wszystko jest na dobrej drodze.
- Dlaczego postawił pan na Macieja Stolarczyka?
- Bo przygotowania zaczął jako drugi na tej pozycji, a zakończył jako pierwszy. Maciek swoim cechami charakteru uporem, rzetelnością, a przede wszystkim dojrzałością życiową i piłkarską pokazał, że warto stawiać na niego.
Kość niezgody
- Jaką przyszłość widzi pan przed Michaelem Thwaite’em? Czy przypadkiem nie jest „dyskryminowany”?
- Drugą część pytania całkowicie odrzucam. To nie ten adres. Thwaite miał takie same szanse jak inni, ale po przygotowaniach ukształtowała się taka linia obrony: Baszczyński, Głowacki, Kokoszka i Stolarczyk. To jednak wcale nie oznacza, że tak zakończymy długi sezon.
- Dlaczego postawił na defensywnych pomocników w środku pola Dudkę i Sobolewskiego i nie szuka pan bardziej ofensywnego wariantu?
- Bo takich mam wykonawców i tyle. Wisła nie posiada takie zawodnika jak niegdyś był Mirek Szymkowiak i stąd obraliśmy taką taktykę. System gry zależy tylko i wyłącznie od naszych możliwości.
- Błaszczykowski leczy kontuzje, a na prawej pomocy zagra...
- Z zainteresowaniem obserwowałem rywalizację między Konradem Gołosiem i Rumunem Hristu Chiacu. Obaj mają równe szansę, bo do meczu z Górnikiem pozostało jeszcze trochę czasu. Podkreślam, obaj mile mnie zaskoczyli.
- Maciej Musiał trafił jako kierownik drużyny po protekcji?
- Trener ma prawo dobierać sobie współpracowników. Za to również ponosi odpowiedzialność. Nim Maciek trafił do pracy w Wiśle, otrzymał świetne rekomendacje od jednego z profesorów krakowskiej AWF. Jest trenerem, zna angielski i doskonale orientuje się we wszystkich niuansach tej pracy. Ponadto jest Wiślakiem. Na zakończenie tej kwestii powiem, że jego ojciec Adam dowiedział się jako ostatni, że syn otrzymał propozycję pracy.
Co po Kubie?
- Czy Kuba Błaszczykowski dorósł do transferu zagranicznego?
- Pod względem piłkarskim zdecydowanie tak. To profesjonalista w każdym calu i jestem przekonany, że sobie w Dortmundzie poradzi. Dobrze się stało, że Kuba wiosną będzie jeszcze grał u nas, bo w pełni przygotuje się mentalnie do wyjazdu. To rozsądny chłopak, który już uczy się języka niemieckiego i pewnie słucha rad nie tylko swojego wujka, Jurka Brzęczka.
- Co pieniędzmi za transfer czy pójdą na dalsze wzmocnienia?
- To pytanie należy raczej kierować do prezesa. Moja rola ogranicza się do propozycji, a resztę decyzji podejmuje zarząd.
- Co z przyjściem Piotra Ćwielonga do Wisły?
- Z tego co wiem, nie doszedł z klubem do porozumienia.
- Czy do rozmów powrócicie - powiedzmy - za miesiąc?
- To ciekawy chłopak, obserwuje już od wielu lat jego prawidłowy rozwój. Nie mówię nie, ale obie zainteresowane strony powinny mieć ten sam cel.
- Gdyby pan miał jednym tchem wymienić trzech ligowców, których pan ceni?
- Na pewno, nie mówimy o transferach? Łukasz Garguła, Wojciech Łobodziński oraz Maciej Iwański - to rzeczywiście niezwykle ciekawi piłkarze.
- Po zakończeniu sezonu zobaczymy ich na Reymonta?
- A pan swoje. Przecież mieliśmy nie mówić o transferach. Na razie zaczynamy rozgrywki ligowe i nikogo tej wiosny już nie sprowadzimy.
- A gdyby zaistniała szansa gry Mirka Szymkowiaka. Przystałby pan tę propozycję?
- Wiemy jakim typem zawodnika jest Mirek. Wszystko będzie zależało od jego dyspozycji psychofizycznej. On sam musi chcieć grać w Wiśle.
Patryk odkryciem?
- Podczas pobytu w Turcji mocno pan napompował balonik. Nie boi się, że on pęknie?
- Nie wszystkie moje wypowiedzi są autoryzowane w prasie - to po pierwsze. Na podstawie obserwacji piłkarzy śmiem twierdzić, że jesteśmy w stanie walczyć o mistrzostwo kraju. Mnie i piłkarzy tylko to interesuje. Mam wielu zdolnych ludzi w tej kadrze, którzy chcą i mają predyspozycję, by odnieść sukces.
- Będzie pan wprowadzał młodzież do drużyny?
- Nigdy od tego nie stroniłem, ale to trzeba robić stopniowo. Kilku zdolnych juniorów przebywało na obu zgrupowaniach. „Zieloną drogę” wytyczyłem przed Patrykiem Małecki, który ma skalę talentu taką samą jak Paweł Brożek. Teraz między Pawłem, Patrykiem oraz Paulistą trwa rywalizacja o miejsce w ataku. Proszę pamiętać, że mamy jeszcze w tej linii Stankę Svitlicę oraz Tomka Dawidowskiego. Dwaj ostatni jednak leczyli kontuzje i nie są do końca przygotowani do gry. Wracając do młodzieży, Patryk może być odkryciem tej wiosny!
- Jerzy Brzęczek, Grzegorz Mielcarski, Radosław Gilewicz, Marek Koźmiński, Mirosław Trzeciak. Czy z tymi osobami mógłby pan współpracować?
- Wszyscy panowie doskonale znają zagadnienia futbolowe z każdej strony. Należę do ludzi otwartych i z każdym podejmuję współpracę.
- Który z nich może trafić na fotel dyrektora sportowego klubu?
- Znów pytanie do prezesa, bo sprawy personalne w klubie nie leżą w tej chwili w moich kompetencjach.
- Kocha pan Wisłę jak?...
- ... jak Wisłę. Związany jestem z nią od 12 roku życie, czyli przez 38 lat. Nic więcej nie muszę chyba dodawać
.
Wysłuchał Włodzimierz Sowiński
Dziennik Sport