Strona główna » Aktualności » W Gdyni tylko remis

W Gdyni tylko remis

Data publikacji: 05-08-2006 00:11



Miał być rewanż za porażkę z poprzedniego sezonu, był remis po chaotycznej grze. Nie takiej gry podopiecznych Dana Petrescu spodziewaliśmy się w pierwszych spotkaniach sezonu Orange Ekstraklasy.

Pierwsza połowa pozostawiła po sobie jeszcze dobre wrażenie. Wisła grała bardzo wysoko ustawionym pressingiem, co często przynosiło efekt w postaci przejęcia piłki na połowie Arki i groźne akcje Białej Gwiazdy. Wykańczać je starali się najczęściej Kryszałowicz, Paulista i Zieńczuk. Lewa strona zespołu z Krakowa była zresztą dużo bardziej aktywna od prawej. Szczególnie, że na lewą stronę często schodził „Jasiek”, znowu najlepszy na boisku wśród Wiślaków. W 7 minucie Brazylijczyk świetnie wypuścił Zieńczuk, ten próbował uderzyć między nogami Witkowskiego, ale bramkarz Arki wykazał się refleksem. Po kolejnych 7 minutach w pole karne wpadł Kryszałowicz, ale i jego akcja nie przyniosła rezultatu. Kolejne 7 minut i znów szansa dla Białej Gwiazdy. „Kryszał” świetnie odzyskał piłkę, wychodził wraz z Paulistą na dwóch obrońców gospodarzy, ale do kolegi z ataku podał fatalnie i akcja się zakończyła. Po chwili Wisła przeprowadziła najbardziej efektowną akcję w pierwszej połowie i całym meczu. Lewą stroną ładnie pociągnął Zieńczuk, świetnie zagrał w pole karne, a tam Kryszałowicz uderzył bez zastanowienia. Niestety dla Wiślaków, uderzenie trafiło wprost w ręce Witkowskiego. Goście zagrożenie próbowali stwarzać także po stałych fragmentach gry, w które dobrze włączali się obrońcy: Kokoszka i Ceber. W wykończeniu takich akcji brakowało jednak celności.

Gospodarze z początku zagrożenie stwarzali głównie po strzałach z dystansu Przytuły i błędach Pawełka podczas wybijania piłki, a najlepszą szansę mieli w 43 minucie, kiedy to Dziedzic znalazł się sam przed bramkarzem Wisły, jednak Pawełek nogami obronił uderzenie zawodnika Arki.

W drugiej połowie na boisku zapanował chaos. Trudno się sprzeczać, po której ze stron było go więcej, ale pomysłowych akcji było jak na lekarstwo. Zmiany wprowadzane przez obu szkoleniowców nic w obrazie gry nie zmieniły. Zmienić też niewiele mógł szarpiący z przodu Paulista, który jako jedyny pozostał aktywny i po przerwie. Widząc jednak słabość kolegów z czasem "Jasiek" zaczął momentami grać zbyt indywidualnie. Jedynym pożytkiem dla Wisły, jakie przynosiły jego szybkie zrywy do piłki były stałe fragmenty gry po faulach na Brazylijczyku. Piłkarze Arki zarobili trzy żółte kartki faulując napastnika Białej Gwiazdy. Wisła swoją szansę miała w 88 minucie. Paulista biegnąc z piłką tym razem zbiegł do prawej strony, skąd wycofał futbolówkę na 16 metr do Zieńczuka. Ten, nie atakowany, uderzył swoją lepszą, lewą, nogą obok bramki. Potem jeszcze tylko rzut wolny, z którego Cleber uderzył nad poprzeczką i sędzia zakończył spotkanie.

Na koniec dwa słowa o debiutującym w ligowym meczu Adamie Kokoszce. Młody obrońca popełnił jeden błąd, gdy w 20 minucie zbyt krótko wybijał piłkę i zbyt pochopnie w 59 minucie sfaulował Dziedzica, za co dostał żółtą kartkę. Poza tym nie można mu nic zarzucić, a kilkoma interwencjami ratował zespół przed niebezpieczeństwem. Oby w spotkaniach z mocniejszymi przeciwnikami Adam prezentował się równie dobrze.

Arka Gdynia - Wisła Kraków 0:0

Arka: Witkowski - Jakosz, Sobieraj, Jawny, Sokołowski II - Ława (Ulanowski 88'), Przytuła (Bazler 46'), Dziedzic - Moskalewicz, Niciński (Pilch 46'), Nawrocik.

Wisła: Pawełek - Dudka, Cleber, Kokoszka, Mijailovic - Błaszczykowski (Penksa 86'), Burns, Sobolewski, Zieńczuk (Cantoro 53') - Paulista, Kryszałowicz (Chiacu 64').

Żółte kartki: Jakosz, Dziedzic, Bazler, Sobieraj, Jawny (Arka Gdynia) - Kokoszka.
Sędziował: Hubert Siejewicz (Białystok).
Widzów 8000

Biuro Prasowe Wisła Kraków SSA



do góry strony