Strona główna » Aktualności » Trzeba pomóc szczęściu

Trzeba pomóc szczęściu

Data publikacji: 29-05-2006 16:09



Andrzej Bahr - trener rezerw przedstawia swoją metodę walki o utrzymanie: - "Każdy kolejny mecz jest najważniejszy, w każdym wychodzimy walczyć o zwycięstwo, o trzy punkty. Potem będzie czas na kalkulację". Zaraz potem dodaje - "W piłce nożnej czasem tracisz pewne wydawałoby się trzy punkty, ale czasem jest dokładnie odwrotnie..." Zapraszamy do przeczytania rozmowy ze szkoleniowcem wiślackich rezerw.

- Czy na ostatnie mecze może pan liczyć na pomoc zawodników I drużyny?
- Większosć zawodników którzy byliby uprawnieni do gry, czyli ci, którzy nie rozegrali 2/3 spotkań, a dokładniej 19 meczów w pierwszej lidze, ma urlopy, ponieważ już od 19 czerwca będą przygotowywać się do nowego sezonu. Teraz w rachubę wchodzą, ale nie na wszystkie mecze, Gołoś, z którym jestem w kontakcie i Piotr Brożek. Z bramkarzami, a dotyczy to zarówno Pawełka jak i Juszczyka, jest kłopot, ponieważ mają drobne urazy, które mogą ich wykluczyć z możliwości grania. Natomiast pozostali... Wiadomo: Cantoro wyjechał, Paulisty nie ma, Mijailović - sprawa jest w zawieszeniu, być może jutro będe coś więcej widział.  Boguski natomiastpojechał na zaplanowany już wcześniej wyjazd do Stanów Zjednoczonych. Wraca w poniedziałek, więc być może będzie na te dwa ostatnie mecze przyjedzie nam pomóc. Kokoszka dostał czerwoną kartkę, a w związku z tym dwa pauzuje przez dwa mecze, także na spotkania ze Stalą Rzeszów i Sanokiem go nie bedzie. Na pewno natomiast  nam pomoże w dwóch pozostałych spotkaniach: zaległym z Sandecją 7 czerwca i z Motorem 11 czerwca.

- Przed Wisłą sami trudni przeciwnicy. Najbliższy mecz gracie z drużyną, która w ostatnich 5 meczach trzy krotnie wygrała, a raz zremisowała.
- Uzyskane przez nich wyniki, zwłaszcza zwycięstwo u siebie  z Avią Świdnik i zwycięstwo w Stalowej Woli, budzą respekt. Nawet zakładając, że każdy mecz jest inny, jest to drużyna umiejąca grać w piłkę. My jednak nawet się  na to nie patrzymy. Jesteśmy w takiej sytuacji, że wychodzimy na mecz i musimy wygrać - innej możliwości nie ma. Wszystkie nasze plany będzie natomiast weryfikowało boisko. Każdy z tych chłopców wie, że musi dać z siebie wszystko, bo inaczej nie będziemy mieli w ogóle szans. Kiedy każdy będzie w pełni zdeterminowany, o wyniku będą decydowały umiejętności sportowe. Wierzę, że Ci chłopcy mają je i dadzą sobie radę. Dlatego piłka nożna jest taka fajna, bo niczego do końca nie można przewidzieć. W sytuacjach, kiedy wydaje się, że trzy punkty są pewne, czasami wszystko się odwraca, a czasem jest dokładnie na odwrót. Trzeba grać.

- Środowy mecz jest meczem zaległym, a ewentualne 3 punkty pozwalają dogonić pozostałe drużyny walczące o utrzymanie. To dodatkowy smaczek?
- Ten mecz jest cenniejszy, ale tak jak mówię, nie ma co kalkulować. Na papierze można się zawsze łatwo utrzymać i na papierze łatwo kasuje się i dodaje punkty. Ja wychodzę z założenia, że każdy mecz jest najważniejszy i każdy mecz gramy o trzy punkty, ale to wszystko potem weryfikuje boisko. Trzeba grać do końca, nawet jeśli jest tylko matematyczna szansa utrzymania się. Wiadomo, że te broniącę sie przed spadkiem drużyny będą jeszcze grać między sobą. Nie kalkulujemy więc, tylko wychodzimy i gramy o trzy punkty, a potem będziemy liczyli te punkty, które rzeczywiście będziemy mieć.

- Do końca zostały 4 mecze, ale chyba ciężko wygrywać z drużynami z górnej połówki III ligowej tabeli.
- Trzeba sobie jasno powiedzieć, że w III lidze każdy z każdym może wygrać. Tutaj nie ma ustabilizowanej formy wszyskich zawodników, zresztą widać po wynikach, że czasami jest wiele niespodzianek. Sport ma to do siebie, że każdy chce wygrywać, każdy chce zająć pierwsze miejsce. Tak jest na olimpiadzie, gdzie jest tysiąc sportowców, tak samo jest w lidze, gdzie jest 16 drużyn. Każdy powinien wierzyć, że wychodzi, aby dany mecz wygrać. Później szczegóły, umiejętności, szczęście czy przypadek kumulują się w końcowy wynik, który czasami jest szczęśliwy, a czasami nie. Ale trzeba pomóc szczęściu.

- Czyli pozostaje życzyć szczęścia
- Nie dziękuję ;-).

fot. Tomasz Sipiera
Biuro Prasowe Wisła Kraków SSA



do góry strony