Strona główna » Aktualności » Święta po raz pierwszy w Krakowie

Święta po raz pierwszy w Krakowie

Data publikacji: 22-12-2005 21:18



Tuż przed Świętami Bożego Narodzenia Arkadiusz Głowacki opowiadał nam o kończącym się roku, nadziejach na nowe 365 dni, planach na Święta i przemyśleniach odnośnie swoich kontuzji. Zapraszamy do lektury.

Te kontuzje...


Marcin Górski: Pana koledzy odpoczywają, tymczasem Pan codziennie pracuje. Nie żal tego wolnego?
Arkadiusz Głowacki: I bardzo dobrze, że odpoczywają. Paru kolegów grało co trzy dni, zarówno w reprezentacji, jak i w klubie, więc teraz na pewno wszyscy zasłużyli na odpoczynek.

A Pan nie zasłużył na odpoczynek?
Ja niestety nie mogę odpocząć ze względów zdrowotnych. Muszę być tutaj cały czas i pracować nad moim naderwanym mięśniem czterogłowym.

Nad czym się Pan skupia teraz w trakcie ćwiczeń?
Teraz staram się rozciągać bliznę. Mięsień się zasklepił, zrósł. Powstała blizna, która teraz trzeba rozciągnąć.

Na początku kariery kontuzje Pana omijały, teraz przyplątują się często. Mówił Pan ostatnio, że będzie chciał Pan dociec, dlaczego tak jest. Rozmawiał Pan już z doktorem na ten temat?
Będziemy rozmawiać o tym, żeby trochę zindywidualizować moje treningi. Jak to będzie wyglądało, to się dopiero okaże. Jest nowy trener, nowy fizjolog, więc będzie o czym rozmawiać.

Przez swój uraz pauzował Pan w ostatnich meczach, a to akurat były te najważniejsze spotkania. Nie żal?
Właśnie stąd takie moje spore rozczarowanie. Na takie mecze czeka się cały sezon, a mnie znów te spotkania ominęły.

Jakie to odczucie oglądać derby z wysokości trybun zamiast z boiska?
Tak jak mówiłem, nie jest to najmilszy okres dla zawodnika, gdy jest kontuzjowany. Takie mecze zostają w pamięci kibiców, w naszej pamięci. Na pewno będzie jeszcze długo te derby wspominać. W takich chwilach, jak każdemu kibicowi, towarzyszyły mi ogromne nerwy.

Gdy zabrakło Pana, na miejsce na środku obrony wskoczył Maciej Stolarczyk. Potem i on musiał pauzować i trener Kulawik musiał szukać wariantu zastępczego na tej pozycji. Czy to znaczy, że Wisła potrzebuje wzmocnień wśród środkowych obrońców?
To nie jest pytanie do mnie. Wydaje mi się jednak, że gdy powstawały kolejne luki w obronie, udało się je szczelnie uzupełniać i chyba nie było wielkich problemów.

Rok 2005 - jaki był


Rok 2005 zbliża się do końca. Czy mógłby Pan go w jakiś sposób podsumować?
Mówiąc o sprawach indywidualnych nie był to dla mnie zbyt udany rok, raczej jeden z tych, o których chciało by się szybko zapomnieć. Jeśli zaś chodzi o całą drużynę Wisły, to w zespole zaszły spore zmiany. W drużynie trwa przebudowa, więc wszyscy musimy uzbroić się w cierpliwość. Mam nadzieję, że w przyszłym roku wszystko będzie dobrze i ułoży się tak, jak należy.

Gdyby mógł Pan wskazać szczególne momenty w tym upływającym roku, to co by to było?
Dla Wisły na pewno takim przełomowym momentem było odpadnięcie z Ligi Mistrzów w dość nieszczęśliwych okolicznościach.

A przejęcie przez pana opaski kapitana było takim szczególnym momentem?
Dla mnie na pewno był to szczególny moment. Nie spodziewałem się, że mogę takiego zaszczytu dostąpić. Wcześniej tą opaskę nosiło wielu znamienitych zawodników, więc teraz na mnie spoczęła wielka odpowiedzialność. Chciałbym się jak najlepiej wywiązywać z tej roli, chociaż wydaje mi się, że rola kapitana nie jest tak ważna, jak niektórym by się mogło wydawać.

Czy jest taki zawodnik Wisły, który według Pana zasługuje po tym roku na szczególne wyróżnienie?
Nie wiem. Nawet gdybym miał taki typ, to bym nie powiedział, bo uraziłbym innego kolegę, który włożył tyle samo serca w naszą grę. Na pewno duża większość zawodników Wisły zasłużyła na wyróżnienie.

Nowy rok – jaki będzie


Jakie wrażenia po spotkaniu z Danem Petrescu zostały Pana głowie?
Pierwsza myśl jest taka, że będziemy ciężko pracować. Chyba już teraz trzeba się do tej ciężkiej pracy przygotowywać.

Czego Pan oczekuje po nowym trenerze?
Chciałbym, żeby Wisła znów prezentowała swój styl, który tak cieszył kibiców. Z drugiej strony ten styl nie jest tak ważny jak zwycięstwa, których od nas wszyscy oczekują.

Trener Petrescu to pierwszy wasz trener, który z czystym sumieniem może mówić o zerowym koncie każdego zawodnika. On przecież  nie śledził waszych występów ligowych w poprzednich sezonach, czy meczów rozegranych w kadrze.
Myślę, że mimo wszystko trener w tym momencie doskonale już wie, kto ile razy grał w reprezentacji i jak się prezentował. Trener ma teraz dużo czasu, żeby taką wiedzę posiąść. Sytuacja jednak, gdy jest powiedziane, że zaczynamy od zera, na pewno jest dobra i wszystkich nas mobilizuje do ciężkiej pracy.

Będzie Pan gotowy na 9 stycznia, żeby zacząć ze wszystkimi te starania od zera?
Myślę, że tak.

Mówi Pan o trwającej przebudowie zespołu. Wisła tymczasem czasu na ta przebudowę nie ma, bo przecież w tabeli goni was Legia.
Wisła nigdy nie miała czasu na chwile słabości. Każdy mecz to walka o zwycięstwo, każdy wynik inny niż zwycięstwo jest naszą porażką. My musimy tej przebudowy dokonać na tyle szybko, żeby utrzymać pierwsze miejsce, a nawet starać się powiększać przewagę, bo to chyba jest najlepsza metoda na zdobycie Mistrzostwa. Musimy się starać, żeby na jubileusz stulecia klubu zdobyć ten tytuł.

Kilka lat temu przychodził pan do Wisły razem z Maćkiem Żurawskim, Kamilem Kosowskim i Marcinem Baszczyńskim jako trzon reprezentacji młodzieżowej. Teraz w klubie są bracia Brożkowie, mówi się o kolejnych wzmocnieniach młodymi. Czy to dobra polityka?
Jest to jakaś analogia do tamtego okresu. Jak widać, wtedy była to dobra metoda, oby i teraz się sprawdziła.

Kilka słów o Mistrzostwach Świata


Nowy rok będzie szansą na pokazanie się trenerowi reprezentacji. Wierzy Pan, że Paweł Janas nie zamknął jeszcze notesu z nazwiskami graczy jadących na mundial?
Na pewno nie zamknął, ale z drugiej strony znam swoje miejsce w szeregu. Procent szans na mój wyjazd na Mistrzostwa jest raczej niewielki. Trzeba jednak walczyć do końca. Historia uczy, że nie wolne składać broni.

No właśnie, czy nie przypomina się sytuacja prawie sprzed 4 lat, kiedy do kadry jadącej do Korei i Japonii wskoczył Pan praktycznie w ostatniej chwili?
Nadzieja na powtórkę takiej sytuacji na pewno jest, ale tak jak powiedziałem, sytuacji nie wygląda zbyt różowo. Z drugiej strony może takie atakowanie z pozycji outsidera nie jest takie najgorsze, może z tego coś będzie.

Potrafi Pan wymienić wszystkich rywali grupowych Polski z pamięci?
Rywali tak, nazwisk zawodników na pewno nie.

Uważa Pan to losowanie za korzystne?
Entuzjazm może bywać zgubny. Wszyscy kibice cieszą się z wyników losowania, mnie tymczasem wydaje się, ze ta grupa nie jest taka łatwa. Na Mistrzostwach Świata nie ma słabych drużyn. Ta grupa nie jest słaba, najmocniejsza też na pewno nie jest.

Święta po raz pierwszy w Krakowie


Na polu kolejny dzień pada śnieg. Czy białe Święta to to, o czym marzy Arkadiusz Głowacki?
Na pewno tak. Święta z całą rodziną po raz pierwszy spędzamy w Krakowie. Jest to dla nas coś nowego.

Wygląda więc na to, że zapuścił już Pan w Krakowie korzenie?
Dokładnie, można tak powiedzieć. Jestem bardzo zadowolony z mieszkania tutaj do tego stopnia, że planujemy pozostać w Krakowie. Co jednak przyniesie przyszłość, tego nie wie nikt.

W Święta chyba zrobi Pan sobie wolne od treningów?
W Święta dam sobie odpocząć i wspólnie z rodziną będziemy obchodzić Boże Narodzenie.

Czego życzyłby Pan sobie i drużynie na Święta?
W takim klubie jak Wisła na pewno ważne są zwycięstwa. To one budują atmosferę, która jest nam bardzo potrzebna.

Dla siebie pewnie chciałby Pan zdrowia?
Tyle razy już sobie tego życzyłem, że może w tym momencie przemilczę ten temat.

Jakieś plany na Sylwestra już Pan ma?
Na sylwestra wyjeżdżamy większą grupą do Milówki. Tam mamy zamiar spędzić kilka dni urlopu i sylwestra. To będzie taka grupa drużynowo, koleżeńsko rodzinna.

Dziękuję za rozmowę i życzę udanych Świąt.
Dziękuję.


do góry strony