Strona główna » Aktualności » Świąteczne 2:0

Świąteczne 2:0

Data publikacji: 15-04-2006 20:02



Rację miał trener Petrescu decydując się na wystawienie podobnego składu, jak we wtorek. Obrona znów zagrała "na zero", a Jacob Burns ponownie odegrał bardzo dużą rolę przy zdobyciu pierwszej bramki dla Białej Gwiazdy. Wisła zasłużenie wygrała z Zagłębiem 2:0, a te dwie bramki były najmniejszym wymiarem kary.

zobacz zdjęcia z tego meczu:

galeria pierwsza- zdjęć 54; Autor: Tomasz Sipiera. Zobacz »
galeria druga- zdjęć 80; autor: Kazek K. Zobacz »

Gospodarze po kilku minutach uporządkowali swoją grę i zaczęli co chwila sunąć z kolejnymi groźnymi akcjami na bramkę Zagłębia strzeżoną przez Liberdę. Wisła grała ładnie, z pomysłem, z przyjemnością śledziło się jej poczynania na boisku. Dodatkowo należy dodać, że wysoko ustawiony przez Białą Gwiazdę pressing skutecznie uniemożliwił gościom przeprowadzanie jakichkolwiek groźnych akcji ofensywnych. W 7 minucie niewiele zabrakło Pawłowi Brożkowi, którego uderzenie z ostrego kąta z trudem odbił Liberda. Do dobitki doskoczył Kryszałowicz, ale w gąszczu nóg było za mało miejsca na skuteczną dobitkę. Piłka wylądowała w rękach bramkarza gości. Aktywni na skrzydłach byli zarówno Błaszczykowski, jak i Zieńczuk, ale mieli problemy z dobrymi dośrodkowaniami. Swoją sytuację miał też Sobolewski, który w 16 minucie po przejęciu piłki dynamicznie ruszył z futbolówką i oddał strzał tuż sprzed pola karnego. Piłka przeleciała niedużo nad bramką. W końcu w 24 minucie Biała Gwiazda ukoronowała okres swojej przewagi. Kontrę wyprowadził Kryszałowicz, świetną robotę wykonał Zieńczuk, który pędząc lewą stroną odciągnął obrońcę Zagłębia. Zrobiło to miejsce do strzału dla Burnsa, któremu futbolówkę oddał „Kryszał”. Australijczyk uderzył co prawda w słupek, ale z dobiciem piłki do pustej bramki nie miał najmniejszych problemów Paweł Brożek.

Po zdobyciu gola Wisła trochę spuściła z tonu, ale nadal wyprowadza ładne akcje, a dodatkowo nie pozwala Zagłębiu na nic. Plany odrabiania strat gościom pokrzyżowały się jeszcze bardziej w 40 minucie, kiedy druga żółtą kartkę otrzymał Jackiewicz i goście do końca musieli grać w 10.

Już po dziewięciu minutach drugiej części spotkania Wisła podwyższyła na 2:0. Akcję środkiem pola wyprowadził Paweł Brożek, podał do wychodzącego prawą stroną Kuby Błaszczykowskiego, który natychmiast odegrał do Marcina Baszczyńskiego. „Baszczu” nie miał problemów z pokonaniem z 8 metrów Liberdy.Po uzyskaniu spokojnej przewagi Wisła przestała forsować tempo i czekała na szansę na kolejnego gola. Jedyne, o co można mieć pretensje do Białej Gwiazdy, to że na tą okazję czekała zbyt pasywnie, choć aż prosiło się, żeby zdobyć trzeciego gola i tym samym dobić gości. Wisła grała jednak bardzo mądrze, długo utrzymując się przy piłce i nie dała rozwinąć skrzydeł gościom. O Zagłębiu po sobotnim meczu można powiedzieć niewiele. Jedyny strzał na bramkę Majdana, jaki oddało, miał miejsce w 83 minucie, a na dodatek Iwański uderzał z rzutu wolnego. W chwilę po tej sytuacji najlepszą szansę na podwyższenie rezultatu na 3:0 miała Wisła. Po świetnym podaniu od Cantoro, który w drugiej połowie zmienił Burnsa, Paweł Brożek zbyt lekko jednak oddawał futbolówkę do Penksy i obrońcy gości zażegnali niebezpieczeństwo. Więcej na boisku już się nie wydarzyło, Wiślacy bez problemów dotrzymali zasłużone prowadzenie do końca spotkania.

Wszystkie wiadomości na naszym serwisie - wisla.krakow.pl/news »

M. Górski
fot. Tomasz Sipiera
Biuro Prasowe Wisła Kraków



do góry strony