Aktualności
OSTATNIE NEWSY.
Stolarczyk: Futbol jest nieprzewidywalny
Data publikacji: 18-04-2006 19:09Jest Pan w nowej sytuacji, po raz pierwszy w tej rundzie siadł Pan na ławce rezerwowych. Trudno się było pogodzić z taką decyzją trenera?
Nie ma czego zmieniać w takim zespole, nie pozwala przeciwnikowi nawet podejść pod naszą bramkę. Wszystko funkcjonuje bardzo dobrze. Ze swojej strony mogę powiedzieć, że jestem przygotowany do występu w kolejnych meczach tak, jak wszyscy piłkarze. Ta konkurencja, która jest w zespole, jest na pewno korzystna, zawodnicy musza prezentować jak najwyższy poziom.
Na ile według Pana dobra postawa obrony spowodowana jest tą zmianą ustawienia, a na ile tym, że te dwa mecze graliście u siebie?
Wcale nie jestem przekonany, że łatwiej gra nam się przy Reymonta. Przeciwnicy, obojętne, czy gramy u siebie, czy na wyjeździe, to jednak nastawiają się na grę z kontry. My musimy stosować atak pozycyjny, inicjatywa musi należeć do nas. Obrona w nowym ustawieniu zafunkcjonowała bardzo dobrze w tych dwóch ostatnich meczach i trzeba się z tego cieszyć.
Jak Pan uważa, kiedy uda się wrócić do podstawowej jedenastki?
To nie ode mnie zależy, jak długo będzie trwała jeszcze moja nieobecność na boisku. Ja staram się jak najlepiej przygotowywać do kolejnych meczów. Jeśli trener zadecyduje, że będę grał, to na pewno będę bardzo szczęśliwy. Moja ambicja jest w pewien sposób urażona, ale trzeba pamiętać, że wszystko jest podporządkowane dobru zespołu. Najważniejsze jest to, żebyśmy wygrywali. Jeśli wszystko funkcjonuje dobrze, to ja również się cieszę. Pomimo że siedzę na ławce rezerwowych, to przecież nadal jestem w zespole, więc cieszę się, jeśli ten zespół wygrywa.
Jak Pan ocenia grę Dariusza Dudki na środku obrony?
Ja nie jestem od oceniania. W tych dwóch ostatnich meczach do gry zespołu, do gry defensywy nie można mieć zastrzeżeń. Przeciwnicy w tych spotkaniach nie stworzyli praktycznie sytuacji pod naszą bramką. Poza tym w świetnej dyspozycji jest Radek Majdan. W Szczecinie i w spotkaniu z Odrą wykazał się takimi interwencjami, że spokojnie mógłby grać w naszej reprezentacji.
Dariusz Dudka powiedział, że cieszy się z gry na środku obrony, bo tam czuje się najlepiej. Nie myśli Pan w związku z tym o powrocie na lewą obronę?
Nie, raczej nie. Wydaje mi się, że z moim doświadczeniem i tą ilością występów w lidze jest łatwiej mi grać na środku obrony, stamtąd podpowiadać, jak grać innym zawodnikom. Jeśli chodzi o Darka, to dobrze, że lubi grac też na środku obrony. Ja na pewno będę robił wszystko, żeby grać, móc się znaleźć znowu w podstawowej jedenastce. Myślę, że wszystko zależy od zdrowej rywalizacji na treningu i będzie grał ten, który będzie w wyższej dyspozycji.
Jeśli trener wystawi Pana na lewej obronie, to będzie Pan gotów na grę na takiej pozycji?
Grywałem i na środku obrony i na lewej obronie. Na pewno nie zapomniałem, jak się na każdej z tych pozycji gra. To jest tylko kwestia dyspozycji. Jeśli ktoś jest w lepszej dyspozycji ode mnie, to ja mogę tylko podwinąć rękawy i praca na treningu doprowadzić do tego, żeby być w lepszej dyspozycji niż ta grająca osoba. Na pewno na nikogo się nie obrażam.
Myśli pan, ze gdyby nie ta żółta kartka w Poznaniu, to grałby Pan dalej w wyjściowej jedenastce?
Mecz w Poznaniu na pewno nie był dla mnie pozytywny. Mogę powiedzieć, że przez moją interwencję straciliśmy trzy punkty. Tą porażkę można zapisać na moje konto. Lech po pierwsze nie stwarzał żadnych sytuacji, a po drugie uważam, że po bramce wyrównującej zdołalibyśmy jeszcze doprowadzić do naszego zwycięstwa. Tego meczu więc na pewno nie mogę zaliczyć do udanych. Taki jest jednak futbol, to jest gra błędów. Kto popełnia ich mniej, zwycięża. Jakby było, gdybym nie dostał tej kartki, trudno gdybać.
Przed wami mecz z Koroną. To będzie cięższy, czy lżejszy wyjazd, niż ten do Poznania?
Nie ma lekkich meczów, czy wyjazdów. Wszystkie one są tej samej kategorii: przeciwnicy maksymalnie się mobilizują na mecze z nami i za wszelką cenę chcą udowodnić, że potrafią pokonać Mistrza Polski. Do tego już się przyzwyczailiśmy. Na pewno piętą achillesową naszej gry jest to, że nie potrafimy udokumentować odpowiednio naszej przewagi bramkami. Po tych dwóch zwycięstwach na naszym boisku morale drużyny jednak na pewno zwiększyło się. Po wpadce w Poznaniu wyciągnęliśmy wnioski, wiemy że nie wygrywa ten, kto ma przewagę, kto dłużej jest przy piłce, tylko ten, kto trafia do siatki. Korona to na pewno ciężki przeciwnik, dobrze prezentuje się na swoim boisku, ale uważam, z możliwości naszego zespołu są lepsze i zdołamy pokonać Koronę.
Legia do meczu z wami się potknie?
Każda seria się kiedyś kończy. Legia wygrała osiem spotkań z rzędu, na pewno za to należy się jej ogromny szacunek, bo jest to naprawdę dobry wynik. Wydaje mi się jednak, że ta seria w końcu się skończy. Dla nas jednak najważniejsza jest nasza dyspozycja. Musimy zwyciężyć w najbliższym meczu i później patrzeć na następne. Co z tego, że Legia się nawet potknie, skoro my nie zrobimy tego, co mamy do zrobienia. Jestem jednak pewien, ze Legia zremisuje, albo przegra, ale najważniejsze jest to żebyśmy my wygrywali.
Legia ma teraz u siebie mecz z Zagłębiem. Po tym co pokazało Zagłębie w meczu z nami, czyli, że mocne było jedynie w wypowiedziach przedmeczowych, nie spodziewam się tego, żeby coś mogła zrobić w Warszawie.
Jak nie Zagłębie, to kto?
Zostało jeszcze parę kolejek do końca. Kto by się spodziewał, że my przegramy w Poznaniu, stracimy dwa punkty w meczu z Cracovią, która nie może się pozbierać od tamtej pory. Futbol jest tak nieprzewidywalny, że trudno stwierdzić, gdzie Legia te punkty straci.
M. Górski
Biuro Prasowe Wisła Kraków SSA