Aktualności
OSTATNIE NEWSY.
Sędzia Małek: Liniowy miał lepszą perspektywę
Data publikacji: 10-05-2007 02:14W pierwszej połowie doszło do starcia przy linii bocznej Arboledy z Błaszcykowskim. Ten pierwszy został ukarany żółtą kartką. Do czego tam doszło?
W mojej ocenie Arboleda zachował się w tej sytuacji niesportowo, za co ukarałem go żółtą kartką. Myślę, że w tej sytuacji była to wystarczająca kara dla zawodnika. W mojej ocenie Arboleda odepchnął Błaszczykowskiego. O uderzeniu nie mogło być mowy, tak przynajmniej ja to widziałem. Nie zapoznałem się do tej pory z zapisem wideo.
W drugiej połowie dwa razy zmieniał Pan decyzję po konsultacji z arbitrem liniowym. Co stało się w pierwszej z tych sytuacji?
Widziałem zagranie ręką zawodnika Zagłębia Lubin, kwestią dyskusji pozostawało jedynie, czy nastąpiło to przed polem karnym, czy w nim. Gdy podąłem decyzję o przerwaniu gry, zostałem poproszony o konsultację przez mojego asystenta. Jak Państwo wiedzą, od pewnego czasu korzystamy z systemu komunikacji bezprzewodowej. Asystent poinformował mnie, że tuz przed tym zagraniem zawodnik został popchnięty, więc zostało to zinterpretowane jako faul przeciwko Wiśle Kraków.
Dlaczego zmienił Pan decyzję?
Sędzia asystent widział całą sytuację z lepszej perspektywy. Koledzy asystenci są również po to, że jeśli mają okazję pewne sytuacje widzieć, oceniać lepiej, a widzą, że decyzja jest inna, niż powinna być, mają obowiązek podjęcia interwencji. W tym więc układzie analiza sytuacji doprowadziła do interwencji asystenta numer 1, który przed zagraniem ręką widział faul zawodnika Wisły.
Dlaczego liniowy nie sygnalizował od razu chorągiewką, że on widział rzut wolny dla Zagłębia?
Dla mnie każda forma sygnalizacji jest czytelna. Państwo twierdzicie, że bardzie czytelnie byłoby, gdyby arbiter liniowy zasygnalizował faul, który widział. Wtedy tym, co się dzieje, wiedzieliby wszyscy – nie tylko zawodnicy, ale także publiczność. Tą sugestię oczywiście przyjmuję i zgadzam się z nią.
Czy sytuacja, w której ukarał Pan Jakuba Błaszczykowskiego żółtą kartką rzeczywiście wymagała takiej interwencji, szczególnie, że w ten sposób pozbawił go Pan możliwości występu w derbach?
Ta kartka nie została udzielona za przepychankę Pana Błaszczykowskiego, co starałem się mu wyjaśnić zaraz po fakcie. Kartki ta została udzielona za odnoszenie piłki z miejsca przewinienia, w sytuacji, kiedy został podyktowany rzut wolny dla drużyny przeciwnej. Takie są przepisy europejskiej federacji i Pan Błaszczykowski za podobne zachowanie będzie karany na wszystkich stadionach, gdziekolwiek będzie grał. Ułamek sekundy wcześniej Pan Błaszczykowski został poproszony, aby zostawił piłkę w tym miejscu, w którym leżała. Zignorował moją prośbę.
Ja nie analizuję tego, co robię w danym momencie na boisku przez pryzmat tego, czy Pan Kuba będzie grał w najbliższym meczu. Ja nie prowadzę rejestrów kartek, analizuję sytuację tu i teraz. Jak rozumiem była to kartka, która wyeliminowała tego zawodnika z następnego meczu. Nie miałem tej wiedzy wcześniej.
A jak to było w sytuacji, kiedy w polu karnym po starciu z Arboledą padł Błaszczykowski?
Sytuacja bliźniaczo podobna do tej, która miała miejsce kilka minut wcześniej. W moejje ocenie było to zagranie faul. Z miejsca, w którym stałem, byłem przekonany, że to zagranie było faulem. Decyzja została podjęta, wszyscy to widzieli. Sędzia asystent jednak ponownie przy pomocy systemu beep fleck poprosił o rozmowę, w której przedstawił swoje stanowisko. W jego ocenie zagrana była piłka i w związku z tym należy podyktować rzut rożny, czego ja z mojej perspektywy nie widziałem. Ja podejmując decyzję mam do dyspozycji, nie wiem, czy posłużę się odpowiednim porównaniem, jedno ujęcie kamery. Tymczasem każde inne ujęcie daje nowy obraz. W momencie, gdy uznaliśmy, że to arbiter liniowy miał lepszą perspektywę i widział to lepiej, nie pozostało mi nic innego, jak zmienić swoją decyzję.
Znowu jednak zabrakło sygnalizacji liniowego.
Trudno mi się do tego ustosunkować. Ja podjąłem swoją decyzję, a konsultacja odbyła się w wyniku sygnalizacji, której Państwo widzieć nie mogli. Wracamy więc do poprzedniej sugestii, że jeśli byłaby chorągiewka podniesiona, to byłoby mniej kontrowersji i byłoby spokojniej. Stoję jednak na stanowisku, że dobrze się stało, że asystent obie te sytuacje widział z innej perspektywy i widział je lepiej.
Kolejna sytuacja to starcie Pawła Brożka z Grzegorzem Bartczakiem w polu karnym. Nie ma karnego, nie ma kartki. Chyba czegoś tu zabrakło. Logiczna przy Pańskiej decyzji wydawałaby się żółta kartka dl Brożka.
Nie do końca. Jak Państwo wiecie, gdybyśmy przerywali grę za każde szarpnięcie w polu karnym, za każde wymuszenie, to zespoły kończyłyby mecze w dziewiątkę.
A jak oceni Pan sytuację ze spalonym, po którym padła bramka dla Wisły?
Możemy się spierać, czy był spalony, czy nie, ale z punktu widzenia przepisów gry w tej konkretnej sytuacji wyglądało to tak: jest podanie, jest podniesiona chorągiewka, jest gwizdek, jest koniec akcji. Po gwizdku zawodnicy zachowują się inaczej. Nie możemy w ogóle mówić o tym, że bramka została zdobyta prawidłowo. Możemy mówić natomiast o korzystnej sytuacji dla Wisły, po której mogła paść bramka, która została przerwana. Z mojej perspektywy trudno jest ocenić, czy zawodnik jest na spalonym. To jest zadanie sędziego asystenta.
PS Na tym rozmowa z sędzią Małkiem się nie skończyła. Arbiter jeszcze przez kilkanaście minut rozmawiał ze stopniowo zmniejszającym się gronem dziennikarzy. Przyznał, że chciałby mieć możliwość opowiadania o przepisach piłkarskich i ich zawiłościach kibicom, tak, aby ich osądy z wysokości trybun były jak najbardziej wyważone.
Biuro Prasowe Wisła Kraków SSA