Cała sytuacja miała miejsce podczas jednej z gierek treningowych. Nikola, który nie doczekał się na podanie jednego z partnerów swoją dezaprobatę wyraził tym, że rzucił w kierunku Kazimierza Moskala plastron i samowolnie opuścił zajęcia. Marcin Baszczyński, który chciał załagodzić całą sytuację, wdał sie w słowną utarczkę z Mijailovicem.

Trener podkreśla, że tak naprawdę Nikola sam sobie zamknął drogę do kadry: „Odebrał sobie szansę na grę z pierwszą drużyną. A co do jego przyszłości to o wszystkim zadecyduje zarząd Wisły. Ja nie mogę sobie pozwolić na takie zachowanie jakiegokolwiek piłkarza.”

Kazimierz Moskal zdradził nam, że przez chwilę udało mu się porozmawiać z piłkarzem, natomiast nie stawił się na spotkanie, o które trener go poprosił.
„Faktem jest, że próbowałem sie z nim kontaktować zarówna ja jak i kierownik drużyny. Natomiast nie odbiera od nas telefonów. Miałem nadzieję, że ta sprawa będzie wyjaśniona zaraz po treningu. W godzinach wieczornych dostałem od niego informację, że był u lekarza, bo bolała go noga. Powiedziałem mu, że porozmawiamy o tym co się stało jutro. No ale niestety Niko się nie pokazał”.

Szkoleniowiec krakowskiego zespołu podkreśla, że nie myśli na razie o tym co się stało. Liczy na to, że sprawa szybko się rozwiąże.
„Jeśli on nie miał czasu na rozmowę ze mną, na wyjaśnienie sobie pewnych rzeczy, to nie może być tak, ze ja będę czekał każdymi dniami na to, żeby zechciał ze mną porozmawiać. Teraz nie zaprzątam sobie tym głowy. Przygotowujemy sie do ważnego meczu i teraz tylko o tym myślę. To tylko o Nikoli. Reszta należy do zarządu”- zakończył.

Katarzyna Jeleń
Biuro Prasowe Wisła Kraków SSA