Aktualności
OSTATNIE NEWSY.
Radosław Sobolewski - 'Szanuję swoją prywatność'
Data publikacji: 31-01-2006 11:59"Lubię spokój, ciszę. Nie lubię być tym pierwszym, rzucającym się w oczy. To jest mój sposób bycia" - tak mówi o sobie Radosław Sobolewski. Kibice mówią, że wraz z Mauro Cantoro tworzą najlepsza parę środka pola. "Mogę się tylko cieszyć z takich opinii" odpowiada sam zainteresowany.
Po roku gry w Wiśle zadecydowano ze Radosław Sobolewski "nie jest na sprzedaż". Jak to odebrałeś?
Że się mnie ceni, przynajmniej ja tak to odbieram. To jest miłe, przyjemne i dodaje skrzydeł.
Ten ostatni rok spędzony w krakowskim klubie, to tylko czy aż 12 miesięcy?
Rok czasu to sporo, ale powiem szczerze że szybko minął, jakby się nad tym zastanowić. W pamięć zapadną oczywiście te nieszczęsne Ateny. To jest to najbardziej przykre wspomnienie. Z tych dobrych zostanie mistrzostwo i wiele z meczów, które rozegraliśmy.
Jakie uczucia pozostały w Atenach? Żądza rewanżu?
Jest w nas złość, chęć udowodnienia, że się do czegoś jednak nadajemy. Chcemy to udowadniać w każdym meczu. Zobaczymy, co w życiu przyjdzie.
Jakie cele Radosław Sobolewski stawia sobie na rok 2006?
Cele, jakie mogą być cele? Mistrzostwo Polski, dobra gra i załapanie się na Mistrzostwa Świata, a raczej: jeżeli się załapię to właśnie dobre występy w Niemczech. No i jeszcze ten upragniony awans do Ligi Mistrzów. To będzie spełnienie wszystkich marzeń. Co prawda te cele to cele drużyny, ale drużyna się składa z jednostek. Przy realizowaniu celu drużyny, realizują się cele jednostek.
Liga Mistrzów czy mistrzostwa.. co jest ważniejsze?
Ja myślę, że Mistrzostwa Świata.
Żeby osiągnąć to wszystko, co wymieniłeś, trzeba ciężkich przygotowań i dobrych sparing partnerów. Wydaje się, że tacy właśnie przeciwnicy czekają was na Cyprze.
Bardzo dobrze, że będziemy mieli okazje grać z dobrymi drużynami. Uczymy się od mocnych rywali. Bez sensu zamazywać obraz grając ze słabszymi rywalami, na tle których będziemy wypadać bardzo dobrze, ale którzy nie wytkną nam błędów, które robimy. Z dobrymi rywalami te błędy wyjdą. Będzie je można zobaczyć gołym okiem i je będziemy poprawiać.
W pierwszej lidze rozegrałeś ponad 130 meczy. Czy zbliżająca się runda powoduje u Ciebie jeszcze jakiś dreszczyk emocji? Jak podchodzisz do kolejnego spotkania ligowego?
To zawsze jest jakiś stres, to zawsze jest jakaś adrenalina i trzeba ją wykorzystać, a nie się jej bać. Zaletą doświadczenia jest to, że wiesz mniej więcej, w którym kierunku tą adrenalinę skierować.
Czy Radosław Sobolewski wie, co by robił, gdyby nie był piłkarzem?
Od początku chciałem być piłkarzem, dalej chce nim być. Każdy człowiek ma czasem chwilę, kiedy zastanawia się, czy podjął właściwą decyzję, ale ja widziałem, że liczy się piłka i tylko piłka. Przyjdzie czas, że skończę grać. Wtedy może zostanę przy piłce, spróbuje sił jako trener. Jeszcze nie zdecydowałem, mam nadzieje, że wciąż mam parę lat na przemyślenia.
Wszyscy dziennikarze wiedzą, że niechętnie udzielasz wywiadów. Po prostu tego nie lubisz, czy jest jeszcze inne uzasadnienie?
Ja lubię spokój, ciszę. Nie lubię być tym pierwszym, rzucającym się w oczy. To jest mój sposób bycia. A poza tym dziennikarze mają to do siebie, że często wypominają słowa, które się kiedyś powiedziało, czasami w zupełnie innym znaczeniu. I to mi się strasznie nie podoba. Kto wie, może trochę za bardzo szanuję swoją prywatność, ale taki już jestem.
Hobby. Czy to prawda, że grasz na giełdzie?
Że tak powiem, bawię się na giełdzie. Ale spokojnie, małymi sumami, poznaje zasady jak to mniej więcej funkcjonuje.
Ta zabawa wciąga?
Nie... Chociaż troszeczkę może wciąga, skoro wciąż się tym zajmuję. Poświęcam temu wolne chwile, ale bez wariactw. Nie zaprząta mi to głowy, kiedy jestem w klubie..
W takim razie, co w najbliższym tygodniu kupować?
A to różnie, to się zmienia...
Jakie inne hobby ma Radosław Sobolewski?
Może to nie do końca jest hobby, ale zbieram znaczki meczowe, to znaczy takie, które zostały przygotowane specjalnie na dany mecz. To jest praktykowane zwłaszcza przy meczach pucharowych czy Reprezentacji Polski. A ja, zwłaszcza z meczów w których uczestniczę, lubię zachować sobie taką pamiątkę.
Czy masz już dużą kolekcję?
Nie liczę, parę już się zebrało. Nie ma żadnego, którego jakoś szczególnie szukam. Ostatnio kierownik (Marek Konieczny) obiecał mi znaczek z Aten. On obiecuje, obiecuje, mówi że ma, ale de facto ja go nie mam. Ale skoro kierownik obiecał, mówi że ma, to ja liczę na to że da.
Jak spędzasz długi podróże, które są nieodzowne zwłaszcza przy okazji meczów pucharowych?
Zazwyczaj czytam. Lubię fantastykę, zwłaszcza kryminały, thrillery. Raczej zagraniczne, chociaż sagę Sapkowskiego też przeczytałem. Czasem ktoś coś poleci, to zajrzę. W podróży jest sporo czasu. Może nawet nie tyle w samolocie, co w autokarze, jak jeździmy po Polsce. Często gramy też w karty.
Po meczu, treningu, zgrupowaniu wracacie do Krakowa. Jak odbierasz to miasto?
W Krakowie podoba mi się może nie konkretna rzecz, konkretny budynek czy konkretne muzeum, tylko atmosfera tego miasta. Czuje się, powiem szczerze, taką inteligencję. Tu musisz być mądrym człowiekiem. Przechodząc zwłaszcza przez Rynek, gdzie na każdym kroku jest jakaś filia Uniwersytetu Jagiellońskiego. Tu jest dużo studentów, inteligencji. To mi się bardzo podoba, to mi imponuje, Kraków w tym mi imponuje. No i teatry...
Czy masz czas chodzić po krakowskich teatrach?
Chodzę i chodziłem, tylko wiadomo, nie bywam często. Nie mogę sobie przebierać, bo tego czasu wolnego, jak by nie było, nie mamy za dużo. Tym bardziej, że mecze rozgrywamy w sobotę lub niedzielę, a repertuar teatru zwykle ułożony jest na weekend, to też jest utrudnienie. Spektaklu już się nie wybiera zbyt mocno. Lubię komedię, czasem klasykę. Ale to na co idziemy zależy przede wszystkim od czasu wolnego i tego, co jest aktualnie grane.
Czy zostaniesz w Krakowie po zakończeniu gry w piłkę?
Jedynym miastem, w którym będę żył po zakończeniu kariery, nie wiem, czy piłkarskiej, czy trenerskiej, miastem, do którego wrócę, jest Białystok. Nie wyobrażam sobie życia, choć parę miast już zwiedziłem, życia poza Białymstokiem.
Na początku rozmowy powiedziałeś, co dodaje Ci skrzydeł. Czego można Ci życzyć, aby te skrzydła nie opadły?
Potrzeba przede wszystkim zdrowia, które na razie jest. Zobaczymy, co będzie pod koniec przygotowań, jak przykręcimy śrubę. Mam nadzieje, że zdrowie dopisze. To jest ta jedna rzecz której potrzebuje najbardziej.
Zatem życzę zdrowia i dziękuje za rozmowę.
Dziękuję.
Rozmawiał Wit
Biuro Prasowe Wisła Kraków SSA