Aktualności
OSTATNIE NEWSY.
Przedostatni trening przed wyjazdem
Data publikacji: 03-02-2006 23:43W związku z kontuzjami niektórych graczy pierwszej drużyny Białej Gwiazdy, trener Petrescu uzupełnił trenującą kadrę o zawodników rezerw - Marcina Szałęgę, Bartosza Rosłonia i Michała Wróbla. Z boku boiska truchtał powracający do zdrowia Jacek Paszulewicz, natomiast w zajęciach z powodów osobistych udziału nie wziął Jakub Błaszczykowski.
Po tradycyjnej rozgrzewce, zostały wyznaczone grupy, w których ćwiczone były akcje oskrzydlające. Długim podaniem z linii obrony, piłka wędrowała do środkowych pomocników, którzy mieli za zadnie tak ją zagrać, aby wbiegający z boku skrzydłowy mógł dokładnie podać w pole karne, gdzie akcje miało wykończyć dwóch napastników.
Asystenci trenera Petrescu brali czynny udział w zajęciach, dzięki czemu na bieżąco mogli przekazywać swoje uwagi. Warto zauważyć, że większość z nich kierowana była do piłkarzy w języku polskim. "Dobra piłka", "bardzo ładnie", "dokładniej" - co chwila słychać było pokrzykiwania trenerów. Szczególnie chwalony przez wszystkich był Konrad Gołoś, który z dużą precyzją dośrodkowywał piłki wprost pod nogi napastników.
Po tym ćwiczeniu trener podzielił piłkarzy według formacji - obrońcy zajęli jedną połowę boiska, pomocnicy i napastnicy udali się na druga. Gdy formacja defensywna trenowała długie, 30 metrowe podania przed całą szerokość placu oraz grę głową, ofensywa ćwiczyła rozegranie piłki ze środka boiska i strzał na bramkę.
Ofensywni zawodnicy dodatkowo zostali podzieleni na dwie szóstki - w błękitnych znaleźli się: Cantoro, Gołoś, Zieńczuk, Paulista, Kryszałowicz i Kuźba; a w granatowych - oprócz trenera Petrescu i kierownika drużyny Marka Koniecznego, którzy zamiennie pełnili role środkowego pomocnika - Penksa, Piotr Brożek, Szałęga, Dawidowski i Boguski. Akcje rozpoczynali zawodnicy środka boiska, którzy musieli posłać piłkę prostopadłym podaniem wprost do napastników, bądź też rozegrać akcje przez skrzydłowych.
Ponieważ na polu panował dość spory mróz, trener Moskal co chwila zwracał uwagę, aby piłkarze nie przestawali być w ruchu, gdyż może się to skończyć chorobą.
Swoje ćwiczenia najszybciej zakończyli obrońcy, jednak nie mogli udać się do szatni zanim treningu nie skończyła reszta drużyny. Trener ogłosił, że zajęcia zakończą się, gdy obie szóstki - niebiescy i granatowi - zdobędą po jednym golu. Jak na złość przed dłuższą chwilę, żaden z napastników nie mógł trafić w światło bramki, bądź też skutecznie przeszkadzali mu w tym bramkarze. Zmarznięty Tomek Kłos dopingował Marcina Kuźbę, aby ten w końcu strzelił gola, jednak jako pierwszy do bramki trafił Tomasz Dawidowski, więc granatowi zaliczyli zadanie. W końcu także formalności w ekipie błękitnych dopełnił Marcin Kuźba i cała drużyna szybkim krokiem udała się do budynku.
O to jak ćwiczy się w takich warunkach spytaliśmy Marcina Baszczyńskiego. - Ciężko się trenuję, gdyż podłoże jest śliskie, nie można dobrze ułożyć nogi, łatwo też o upadek, więc trzeba bardzo uważać na to co się robi. No i jest trochę zimno (śmiech). Ale trzeba trenować w takich warunkach jakie są, nie ma wyjścia.
Biuro Prasowe Wisła Kraków SSA