Kilka minut przed 10 zawodnicy rozpoczęli zajęcia na bocznym boisku. Skupiały się one głównie na biegach przez płotki oraz ćwiczeniu w parach z piłkami. Dan Stangaciu wyciskał siódme poty z naszych bramkarzy, w tym także z Mariusza Pawełka, dla którego tydzień bez treningów był jednym z najcięższych w życiu, bo:
- Piłka to moja pasja, to żywioł, w którym się świetnie czuję. Nawet nie wiecie, jak się cieszę, że mogłem już trenować i wybrudzić się na grząskiej murawie - mówił schodząc do szatni w wybłoconym dresie Mariusz.

Razem z drużyną ćwiczył także powracający podobnie jak Mariusz do zdrowia Jean Paulista. Indywidualne zajęcia miał Radek Sobolewski, który biegał pod czujnym okiem masażysty Marcina Bisztygi i doktora Jerzego Zająca. Z kolei Arkadiusz Głowacki samotnie truchtał wokół głównego boiska.

O dobre samopoczucie naszych piłkarzy zadbał jeden z kibiców obserwujących trening. Gdy schodzili oni z boiska, wielu z nich usłyszało pod swoim adresem kilka ciepłych słów:

- Brawo Radek Majdan, najlepszy bramkarz naszego klubu.
- Brawo pan Błaszczykowski, wielka nadzieja Wisły.
- Brawo pan Marcin (Baszczyński), obrońca, którego nikt nie pokona.

Najzabawiniej zrobiło się, gdy przez furtkę przechodził Radek Sobolewski:
- Brawo, wielkie brawo dla naszego wojownika Radka ... Kałużnego.

Zarówno Radek, jak i jego koledzy uśmiali się co nie miara i w tak dobrym humorze rozstali się na kilka godzin, by o 16 ponownie spotkać się w klubie na popołudniiowych zajęciach.

Wszystkie wiadomości na naszym serwisie - wisla.krakow.pl/news »

Grisza
Biuro Prasowe Wisła Kraków SSA