Strona główna » Aktualności » Pawełek: Nogi mi nie urwali

Pawełek: Nogi mi nie urwali

Data publikacji: 16-03-2008 12:08



Mariusz Pawełek bardzo ucierpiał podczas interwencji w 12. minucie spotkania. Wydawało się, że może nie dotrwać do przerwy, a tymczasem bramkarz Białej Gwiazdy pozostał na posterunku do końca spotkania. "Nogi mi nie urwali" – żartował po spotkaniu "Mario".

Na ile poważny jest uraz Pawełka, pokażą najbliższe dni. "Owszem, dostałem mocno w nogę, ale mi jej nie urwali. Zobaczymy, jak to jutro będzie wyglądało. Na pewno sztab medyczny mi pomoże" – mówił po spotkaniu bramkarz Wisły.

Pawełek bronił Piotra Brożka, który zdobył gola samobójczego. "Piłka jest grą błędów i taki właśnie nam się przytrafił. Piotrek chciał wybić piłkę, a stało się, jak się stało. Dobrze, że my strzeliliśmy gola więcej i możemy spokojnie wracać do Krakowa" – tłumaczył kolegę Mariusz. Bramkarz Białej Gwiazdy przyznał, że po wyrównaniu akcje gospodarzy stały się groźniejsze. "Lech na pewno po strzelonym golu dostał wiatru w żagle i jakieś akcje konstruował. To nie były jednak na tyle groźne akcje, żeby nam mocno zagrozić" – twierdził.

Dużo nerwów kosztowała natomiast Wiślaków końcówka spotkania, kiedy "Kolejorz" wykonywał rzut wolny z pola karnego Wisły. "Wynikło to z nieporozumienia między mną i Marcinem Baszczyńskim. Gdyby padła bramka, to ciężko by było nam wchodzić do szatni. Zachowalibyśmy się jak frajerzy, gdybyśmy stracili gola po takiej sytuacji i to jeszcze grając z przewagą jednego zawodnika" - mówił Mariusz. Skąd to nieporozumienie? "Jeżeli ja krzyczę „moja”, to piłka jest moja, jeżeli nic nie krzyczę, to inny zawodnik powinien ją wybić. W tej sytuacji nic nie krzyczałem. Wcześniej natomiast, gdy krzyczałem, koledzy nie puścili mi piłki. W następnych meczach więc chyba nic nie będę krzyczał i wpadał we wszystkich" – żartem podsumował tą sytuację Pawełek.

M. Górski
Biuro Prasowe Wisła Kraków SA



do góry strony