Strona główna » Aktualności » Pawełek: Jesteśmy nietykalni

Pawełek: Jesteśmy nietykalni

Data publikacji: 21-10-2007 14:15



Pod znakiem zapytania stał debiut Mariusz Pawełka w derbach Krakowa. Jednak bramkarz Wisły pokonał w tym spotkaniu nie tylko rywali, ale również grypę. Jak sam zdradził, przed tym meczem koledzy z drużyny chcieli podarować mu pampersa.

Koledzy sobie z Ciebie żartują, że dobrze, że przeczyściło Ci organizm przed tym meczem.
Naprawdę tak mówili? Faktycznie śmiali się trochę przed tym meczem, chcieli mi nawet podarować pampersa, ale takie rozluźnienie przed meczem też jest potrzebne. Niektórzy taką „pompkę” robili, ten balon niby pękł, ale wszystko się dobrze skończyło.

Początek tego meczu był dla Ciebie pechowy. Najpierw grypa żołądkowa, a na rozgrzewce niebezpiecznie dostałeś piłką w twarz.
Przepraszał mnie za to uderzenie Darek Dudka, ale jakbym widział to uderzenie, to bardziej bym je kontrolował. To było takie uderzenie z boku, dostałem w szczękę i lekko mnie to znokautowało. Ale na meczu bardzo dobrze się czułem, bardzo miło spędziliśmy z Marcinem Juszczykiem cały dzień, byliśmy razem w pokoju, pogadaliśmy sobie. Marcin przed tym meczem zacierał ręce, bo myślał, że będzie bronić, ale spadła z niego ta odpowiedzialność.

Za to Ty wykazałeś się tą odpowiedzialnością pod koniec spotkania.
Darek Kłus chciał zrobić to samo co Dudzic, chciał mi strzelić między nogami. Przy tym drugim strzale chciałem tak jak przy pierwszym, podejść bliżej zawodnika i schować lukę między nogami, ale nie dałem rady. Trzeba powiedzieć, że w drugiej połowie strzeliliśmy kolejną bramkę i kontrolowaliśmy to spotkanie, ale to było za spokojne. Mieliśmy dążyć do zdobycia kolejnej bramki i grać swoje.

Pod koniec meczu pod Wasze pole karne zawędrował Cabaj. Miałeś z nim małe spięcie.
Trochę mnie to wkurzyło, bo atakował mnie zupełnie niepotrzebnie. Chciał mnie wytrącić, żebym szybko nie zagrał, bo była pusta bramka. Chciałem sam wymierzyć sprawiedliwość, uderzyć najsilniej, jak się da i strzelić. Potem widziałem, że stało już kilku zawodników Cracovii na 16. metrze, więc zagrałem do Marka, bo ta akcja nie miałaby już sensu.

Po koniec meczu były chwile niepewności? Cracovia poczuła, że może strzelić drugiego gola.
Cracovia to bardzo trudny rywal i takie chwile niepewności zawsze muszą być, bo według mnie, to też pomaga w mobilizacji. Cieszę się z tego zwycięstwa, bo bardzo długo na nie czekaliśmy. Uradowaliśmy siebie, kibiców, rodziny, więc jesteśmy w Krakowie spokojni, nietykalni.

Czyli ze spokojem czekacie do niedzieli na kolejni wielki mecz?
Wcześniej czekamy do środy na mecz pucharowy.

Kasia Jeleń
Fot. Maks Michalczak
Biuro Prasowe Wisła Kraków SSA



do góry strony