Strona główna » Aktualności » Paweł Brożek: Dramat...

Paweł Brożek: Dramat...

Data publikacji: 28-08-2006 22:37



Po fatalnym zmarnowaniu sytuacji w meczu z Lechem Paweł Brożek miał w poniedziałek ciężki dzień. Nie wiadomo, czy to za karę, czy przez przypadek, musiał znosić bidony z wodą kolegów do szatni, a potem przyszło stawić mu czoła dziennikarzom, co po zmarnowaniu takiej szansy na pewno nie było przyjemne.

Śniła Ci się w nocy ta niewykorzystana okazja?
Za dużo było tych zmarnowanych sytuacji, żeby mi się po nocach śniły. Nadal trochę brakuje mi ogrania. Fizycznie czuję się dobrze, ale brak mi czucia piłki. To dopiero mój drugi występ po kontuzji. Mam nadzieję, że gdy więcej pogram, to takich sytuacji nie będę marnował.

Goli nie strzela Paweł, za to zdobywa je Piotr.
Zostaje w rodzinie. Cieszę się, że gra, że dostaje szansę od trenera Petrescu. Na razie idzie mu bardzo dobrze, jest w formie, oby tak dalej.

To właśnie do Piotra chciałeś podawać w tej feralnej sytuacji?
Zobaczyłem go kątem oka i pierwsza myśl, jak się pojawiła to "zagrywam". Nie miałem w ogóle zamiaru strzelać. Wyszło z tego co wyszło. To był... dramat.

Wydawało się jednak, ze w tej sytuacji bardziej oczywiste było strzelać albo kiwać bramkarza.
Z drugiej strony gdybym nie strzelił, to by wszyscy mówili, że trzeba było podawać do Piotrka. Szkoda. Wszyscy by mówili, że jestem napastnik egoista.

A jak to było z twoją drugą szansą?
A wtedy to dopiero się pogubiłem! Najpierw myślałem, żeby lobować Kotorowskiego, bo miałem idealną piłkę na podbicie, żeby puścić loba. Potem zmieniłem zdanie i za blisko już podszedłem, żeby coś zrobić. Próbowałem strzelać mu koło nogi, ale niestety go nabiłem.

Czy twoje wejście w przerwie było wcześniej zaplanowane, czy to ze względu na sytuację na boisku wszedłeś?
Nie rozmawiałem wcześniej z trenerem, że mam wyjść zaraz po przerwie. Wydaje mi się, że wyszło to w trakcie meczu. Pięć minut przed rozpoczęciem drugiej połowy dowiedziałem się zagram.

W drugiej połowie świetnie walczyliście, choć sytuacja wydawała się beznadziejna.
My już w pierwszej połowie graliśmy dobrze. Lech stworzył dwie sytuacje, o których nawet nie można powiedzieć, że były stuprocentowe. To przecież był strzał zza pola karnego i ta główka po idealnym dośrodkowaniu z prawej strony. My już w pierwszej połowie prowadziliśmy grę, mieliśmy mnóstwo sytuacji. Byliśmy zespołem zdecydowanie lepszym i stąd też na przykład te moje sytuacje. Oglądnąłem dziś rano jeszcze raz ten mecz. Lech miał cztery sytuacje i zdobył 3 bramki, my tych szans mieliśmy chyba z 10. Ja cieszę się jako ofensywny zawodnik, że zaczęliśmy grać piłką, utrzymywać się przy niej i stwarzać sobie sytuacje.

Wyglądaliście dużo lepiej fizycznie niż wasi przeciwnicy.
Ja czułem się fizycznie i szybkościowo dobrze. Do końca walczyliśmy o remis. Ja tez miałem takie wrażenie, że jakby ten mecz troszeczkę jeszcze potrwał, to strzelilibyśmy jeszcze jedną bramkę.

Co powiedziałeś po meczu Kotorowskiemu?
Powiedziałem, żeby się cieszyli, że remis był, bo my mieliśmy tyle okazji.

Jak ci się grało w Poznaniu?
Lubię takie mecze, gdy jest dużo kibiców, jest doping, trochę cię powyzywają. Aż chce się grać, jeszcze na takim gorącym terenie, jak dla nas Lech.

Teraz przed wami dwa tygodnie przerwy. Co zrobić, żeby odzyskać czucie piłki?
Właśnie po to cały czas zostaję po treningach i ćwiczę. Wiadomo jednak, że mecz treningowi nie jest równy. Tam dochodzi stres, emocje. Jeśli wyjdę w meczu z Pogonią, to na pewno będę chciał się zrehabilitować za te niewykorzystane sytuacje.


M. Górski
Biuro Prasowe Wisła Kraków SSA



do góry strony