Strona główna » Aktualności » Paweł Brożek: Bez hormonu stresu

Paweł Brożek: Bez hormonu stresu

Data publikacji: 09-03-2008 12:46



Paweł Brożek spokojnie podchodzi do spotkania z wicemistrzem Polski. "Jest taka przewaga, że możemy spokojnie, bez hormonu stresu, podejść do tego meczu" - mówi najlepszy strzelec Białej Gwiazdy.

Nie jesteś już samodzielnym liderem w tabeli strzelców. W meczu Groclinu z Polonią Bytom hattricka zaliczył Adrian Sikora i ma tyle samo bramek na koncie, co Ty.
Może w niedzielę będzie jakaś odpowiedź.

Może, czy na pewno?
Na pewno to jestem przekonany, że wygramy. A czy strzelę, to zobaczymy.

O wynik można być chyba spokojnym. Zawsze, kiedy grałeś, Wisła wygrywała, Kiedy nie było Cię w składzie, Wisła remisowała.
To był przypadek. Nie było mnie też w Łodzi, a Wisła wygrała 1:0.

Legia przegrała swój mecz. Czy to jest dla Was jakieś ułatwienie?
Wiadomo, że tak. Jeśli wygramy z GKS-em, to będziemy mieli 14 punktów przewagi. Sprawa mistrzostwa będzie się wydawać rozstrzygnięta. Ale musimy wygrać i zagrać troszeczkę lepiej niż w meczu z Widzewem.

Słyszałeś o tym, dlaczego legionistom nie wiedzie się w lidze? Powodem jest tzw. "hormon stresu"...
Ciekawe...(śmiech). To jest takie tłumaczenie się na wyrost, moim zdaniem. Wiemy, o co będziemy grać, chcemy zgarnąć całą pulę. A Legia... Nie ukrywam, że patrzymy na dół tabeli, ale jest taka przewaga, że możemy spokojnie, bez hormonu stresu podejść do tego meczu.

Bełchatowianie zaliczają ostatnio wpadki. To stawia więc Wisłę w roli faworyta tego spotkania.
Niby tak. Ale z drugiej strony kiedyś muszą wyjść z tego dołka. Mam nadzieję, że to się nie stanie w niedzielę. Będziemy robić tak, żeby zwyciężyć.

Po meczu z GKS-em okaże się, kto pojedzie na zgrupowanie kadry do Szczecina. Wolałbyś pojechać, czy zostać i przygotowywać się do meczu z Lechem Poznań?
Decyzja należy do trenerów. Takie były ustalenia. A czy pojadę - zobaczymy. Jeśli będę powołany, to pojadę do Szczecina, nie będzie to dla mnie problem.

Fot. Maks Michalczak
Biuro Prasowe Wisła Kraków SA



do góry strony