Strona główna » Aktualności » O adrenalince i nie tylko cz. 2

O adrenalince i nie tylko cz. 2

Data publikacji: 19-08-2006 10:42



Dziś druga część rozmowy z Mariuszem Pawełkiem, a w niej między innymi o najlepszych sposobach na koncentrację dla bramkarza, o rumuńskiej szkole trenowania bramkarzy i o marzeniach golkipera Wisły.

Marcin Górski: Spodziewałeś się, że taki klub jak Wisła zgłosi się po ciebie?
Mariusz Pawełek: Pojawiały się jakieś głosy, koło szóstej, siódmej kolejki tamtego sezonu, że interesuje się mną Wisła. Powiedział mi również o tym dyrektor Socha. Od razu zaczęli się kręcić wokół mnie menedżerowie, którzy chcieli podpisać ze mną umowę, ale ja nie zawracałem sobie tym głowy. To mi tylko przeszkadzało, bo oni kontaktowali się ze mną z reguły dzień przed meczem i mącili mi. Ja nie podpisałem umowy z żadnym menedżerem. W przejściu pomógł mi dyrektor Edward Socha. Powiedział, że to będzie dla mnie dobry ruch, że tu będzie dla mnie dobry klimat. I rzeczywiście, w Krakowie czuję się jak u siebie w domu. Nie mówię tylko o atmosferze w klubie, bo ta jest świetna, ale także o sąsiadach i innych ludziach, którzy traktuję mnie bardzo życzliwie.

Ale chyba nie możesz jeszcze powiedzieć, że jesteś Krakusem? Dusza Ślązaka pozostała?
Oczywiście. Ja zawsze będę pamiętał o mojej Lubomii, bo stamtąd się wywodzę. We Wodzisławiu się urodziłem, a Lubomia jest 15 kilometrów od tego miasta. Nigdy nie wyprę się tego, że jestem wieśniakiem, jak to się niektórzy śmieją. Nigdy się nie będę tego wstydził, zawsze będę mówił, że jestem ze Śląska. Z moich okolic pochodzi trener Smuda, także Arkadiusz Kampka. Ja chcę dalej kontynuować tą historię.

W taki razie jakie miejsce w tej hierarchii jest dla Krakowa, jakie masz plany związane z Wisłą?
Mam tu podpisany kontrakt na pięć lat i chcę go wypełnić. Chce grać dla tego klubu jak najlepiej, a samemu też robić ciągłe postępy, cały czas piąć się w górę. Chcę osiągnąć nie tylko mistrzostwo, ale i dostać się do ligi Mistrzów. Ostatnio było tak blisko, więc wydaje mi się, że można to osiągnąć. Chcę poczuć smak gry w Lidze Mistrzów, już w fazie grupowej. Tu tego właśnie bramkowało, a ja wierzę, że to w końcu nastąpi, a ja zapiszę się w tej historycznej chwili.

Mówisz o smaczku Ligi Mistrzów, tymczasem za tobą pierwszy mecz w Pucharze UEFA. I jakie wrażenia?
Czuję mały niedosyt po tym meczu. Na szczęście przed nami jeszcze druga połowa tego dwumeczu tu, w Krakowie. To będzie zupełnie inny mecz. Będziemy musieli się wznieść na wyżyny, pokazać charakter i umiejętności.

Uda się awansować do fazy grupowej Pucharu UEFA?
Jak najbardziej, ja w to wierzę. Nie widzę w drużynie kogoś, kto by zwątpił, kto by się poddawał. Najlepiej widać to na treningach, kiedy trenujemy z ochraniaczami, bo walka jest ostra. Z tego trzeba się cieszyć. Co najwyżej trener ma kłopot z bogactwem, ale to jest dobre dla drużyny.

Twój konkurent do miejsca w składzie, Emilian Dolha, powiedział ostatnio w wywiadzie dla jednej z rumuńskich gazet, że jeszcze nie rywalizował o miejsce w składzie z tak dobrym bramkarzem, że ty chyba nie masz słabych stron. A jak to jest w rzeczywistości, masz jakieś słabe strony?
Każdy zawodnik ma słabsze strony, ja też je mam, ale nie chciałbym zdradzać, jakie one są. Bardzo się cieszę, że "Ema" tak dobrze o mnie mówi. Ja też mogę powiedzieć, że on jest dobrym bramkarzem, ma świetne warunki fizyczne, jest bardzo wysportowany, skoczy. Ma wiele walorów, można dużo się od niego nauczyć. Szkoła w Rumunii, treningi bramkarskie, różnią się od tych w Polsce, Tam dużą wagę przykłada się do siły. Widać, że Emilian, podobnie jak ja, lubi dużo pracować, ciężko pracować. Tym bardziej cieszę się, że "Ema" tak dobrze wypowiada się na mój temat.

A jak tobie osobiście podoba się rumuńska szkoła trenowania bramkarzy?
Trener Stingaciu robi bardzo dużo ćwiczeń siłowych, wytrzymałościowych. W porównaniu z treningami, które miałem w Odrze z trenerem Bębnem, to tu jest więcej powtórzeń każdego ćwiczenia. Poza tym każda piłkę mamy starać się łapać, bez względu na to, czy strzał jest silny, czy nie. Inna jest też technika łapania piłki. U trenera Bębna łapałem piłkę w trójkąt, a tu mam inaczej ręce układać, bronić na wyciągniętych rękach. Treningi u trenera Stingaciu są bardzo ciekawe, codziennie mamy jakieś nowe ćwiczenia. To mi się bardzo podoba. Każdy trener ma inny tok treningów, co nie znaczy, że ktoś robi coś źle. Trener Bęben nauczył mnie na przykład wielu przydatnych rzeczy.

Dużo mówisz o swojej koncentracji w trakcie meczu. Jakie są twoje sposoby na koncentrowanie w trakcie tych 95 minut, o których często wspominasz?
Staram się podpowiadać obrońcom, co mają robić, żyć meczem. Cały czas rozmawiam z drużyną, podpowiadam jej, wtedy łatwiej o koncentrację. Poza tym na rozgrzewce przed samym meczem muszę dostać trochę w d..ę. Kiedyś profesor Chmura powiedział mi, że mój organizm jest na takim poziomie, że muszę dostać wycisk, żeby ta koncentracja była na wysokim poziomie. Potem pomaga też to, o czym wspominałem, to podpowiadanie. Ja jestem tak ustawiony na boisku, że najwięcej widzę, więc jest nawet wskazane, żebym przekazywał swoje uwagi kolegom.

Gdybyś miał wybrać twoją najtrudniejszą interwencję, jaką miałeś w barwach Wisły, to co by to było?
Szczerze mówiąc, to chyba nie miałem jeszcze takiej bardzo trudnej interwencji tu, w Wiśle. Poza tym ja nie cofam się wstecz, chcę cały czas iść do przodu. Może jak już będę dziadkiem to pooglądam sobie te kasety i płyty, a teraz co najwyżej lubię popatrzyć, jak zrobię jakiś błąd. Nie podniecam się moimi udanymi obronami. Jasne, że chciałbym bronić zarówno efektywnie, jak i efektownie, ale przede wszystkim myślę o dobru drużyny. Jak trzeba zrobić paradę, to ją zrobię, ale w innych wypadkach nie widzę potrzeby. Lubię bronić prosto – to co mam obronić, to obronię. Nie patrzę na oceny w gazetach. W jakieś efektowne obrony to mogę pobawić się na treningach, w trakcie meczów wolę bronić w prosty sposób, przede wszystkim efektywnie.

W takim razie czy przywiązujesz w ogóle wagę do twojej serii bez straty bramki?
Nie. Może gdzieś tam zapisze się moje osiągnięcie, ale ja się tym nie bardzo interesuję. Na to pracuje cała drużyna, czy ja mam zero z tyłu, czy nie. Oczywiście, ja do tego przyczyniam się w jakimś stopniu, ale takie wyliczenia nie są dla mnie takie ważne.

Dziękuję za rozmowę.
Dziękuję.

Pierwsza część rozmowy z Mariuszem Pawełkiem można przeczytać tu: http://www.wisla.krakow.pl/art.php?news_id=1013

Fot. Tomasz Sipiera
rozmawiał Marcin Górski
Biuro Prasowe Wisła Kraków SSA



do góry strony