Aktualności
OSTATNIE NEWSY.
Strona główna »
Aktualności »
Niedzielan: Jadę na drugi obóz
Niedzielan: Jadę na drugi obóz
Data publikacji: 20-01-2008 13:22Andrzej Niedzielan powoli szykuje się do powrotu do treningów. Napastnik Wisły pojedzie na lutowe zgrupowanie do Hiszpanii, gdzie pod okiem trenerów będzie wracał do formy.
Jak się Pan czuje? Jak jest z Pana nogą?
Coraz lepiej, noga zgina się, prostuje. Jadę już z drużyną na drugi obóz do Hiszpanii
Dlaczego nie pojechał Pan na pierwsze zgrupowanie?
Bo jeszcze nie jestem na etapie, żeby wejść w jakiś lekki trening. Jest po prostu za wcześnie i niepotrzebnie byśmy ryzykowali. Na początek lutego jest przewidziane, żebym już wszedł w jakiś lekki trening, żebym robił coś więcej z piłką, a nie tylko biegał na bieżniach, tak jak w tym momencie. W Hiszpanii będą warunki, żeby wyjść, coś porobić z piłką. Wyjadę na drugi obóz i będzie powoli szlifowanie formy.
Pewnie nie zobaczymy Pana na boisku od początku rundy. Kiedy w takim razie planuje Pan wrócić do gry?
Myślę, że na początku nie. Zasada jest taka, że lepiej zacząć tydzień, czy dwa tygodnie później niż jeden dzień za wcześnie. To mi dużo ludzi ostatnio powtarza i z tego założenia wychodzimy. Dopóki nie będę w 100% pewny, że jestem zdrowy i że mogę wyjść na mecz, już nie mówiąc o treningu, i grać przez 90 minut na pełnych obrotach, to w żadnym wypadku nie będziemy ryzykować. Jestem po rozmowie z trenerem, z trenerem Bahrem, że muszę być na 100% przygotowany do meczu. Wtedy zaczniemy myśleć o tym, żeby mnie wprowadzać.
Czy jest w Panu jakaś obawa przed powrotem do gry?
Strach na pewno będzie. Pierwszy strach był, jak odrzucałem kule, drugi, jak zacząłem biegać. Był to duży przeskok dla mnie. A teraz biegam już po 40 minut dziennie. Największy problem będzie z tym, żeby wejść normalnie w trening. To są inne ruchy, nie tylko bieg do przodu, ale również różnego rodzaju skręty, zawracania, sprinty, tego typu rzeczy. Na pewno będzie jakiś strach, ale myślę, że ta obawa minie po jednym dniu i będę funkcjonował normalnie.
Na drugim zgrupowaniu będzie Pan miał indywidualne treningi?
Tak. Umówiliśmy się tak, że jeden trening będę robił z grupą, a drugi indywidualnie. Siłownię tak, czy inaczej, muszę robić do momentu, aż wrócę na boisko.
Nie będzie to łatwy powrót. Paweł Brożek i Marek Zieńczuk mają na koncie po 12 goli. Trudno będzie ich dogonić.
Będę gonił "Zienia", "Brozia"... (śmiech). Ciężko będzie mi ich dogonić, nie wiem, czy mi się uda, bo liga jest krótka, trwa tylko dwa i pół miesiąca. Ale mi najbardziej zależy na tym, żebym po prostu przez te dwa i pół miesiąca trwania ligi wszedł w normalną grę, żebym mógł grać 90 minut na pełnych obrotach, żeby kolano wytrzymywało te wszystkie obciążenia. Wiem doskonale, że drużyna dawała sobie świetnie radę beze mnie, dlatego jeśli w pierwszych kilku meczach mnie nie będzie, to również beze mnie będą dawać sobie radę. A ja będę szlifował sobie formę. Jak już wejdę w mecz, to chcę pomóc drużynie. Będę chciał dać coś od siebie, a nie tylko być i statystować, zapisać się do protokołu. To mnie nie interesuje. Nie wiem, czy będę strzelał bramki, czy będę asystował, może w jakiś inny sposób drużynie pomagał. Chcę być po prostu pożyteczny dla drużyny, a czy będę ja strzelał bramki, czy "Brozio"... Niech on już zdobędzie koronę króla strzelców, będziemy wszyscy zadowoleni.
Jak Pan odniesie się do odejścia Kamila Kosowskiego z Wisły?
Kamil był bardzo ważną postacią dla naszego zespołu. Świetnie prezentował się przez całą rundę, poza tym, co powiedział Darek Dudka w którymś z wywiadów – był to dobry duch drużyny. Swoją pracą, determinacją na boisku pokazywał młodszym kolegom, że tak po prostu trzeba się prezentować, tak pracować. I dlatego mieliśmy takie, a nie inne efekty, mamy 10 punktów przewagi. Na pewno duża zasługa w tym Kamila, ale my jako klasowa drużyna nie możemy powiedzieć, że jednego zawodnika nam brakuje i zaraz nam się zawali system, zaraz zaczniemy przegrywać mecze. Mamy kilkunastu klasowych zawodników w drużynie. Dlatego to jest dyscyplina drużynowa, a nie indywidualna - jak jedno ogniwo zniknie, to następne musi przejąć jego obowiązki. Na pewno to duża strata dla nas, ale musi wejść kolejny zawodnik i przynajmniej starać się grać tak, jak Kamil do tej pory grał.
Można więc być spokojnym o formę Wiślaków?
Jestem spokojny, jeżeli chodzi o formę i podejście do tej rundy wiosennej. Wszyscy zdajemy sobie sprawę, w którym miejscu jesteśmy i gdzie możemy być po tym sezonie.
Fot. Maks Michalczak
Biuro Prasowe Wisła Kraków SA
Coraz lepiej, noga zgina się, prostuje. Jadę już z drużyną na drugi obóz do Hiszpanii
Dlaczego nie pojechał Pan na pierwsze zgrupowanie?
Bo jeszcze nie jestem na etapie, żeby wejść w jakiś lekki trening. Jest po prostu za wcześnie i niepotrzebnie byśmy ryzykowali. Na początek lutego jest przewidziane, żebym już wszedł w jakiś lekki trening, żebym robił coś więcej z piłką, a nie tylko biegał na bieżniach, tak jak w tym momencie. W Hiszpanii będą warunki, żeby wyjść, coś porobić z piłką. Wyjadę na drugi obóz i będzie powoli szlifowanie formy.
Pewnie nie zobaczymy Pana na boisku od początku rundy. Kiedy w takim razie planuje Pan wrócić do gry?
Myślę, że na początku nie. Zasada jest taka, że lepiej zacząć tydzień, czy dwa tygodnie później niż jeden dzień za wcześnie. To mi dużo ludzi ostatnio powtarza i z tego założenia wychodzimy. Dopóki nie będę w 100% pewny, że jestem zdrowy i że mogę wyjść na mecz, już nie mówiąc o treningu, i grać przez 90 minut na pełnych obrotach, to w żadnym wypadku nie będziemy ryzykować. Jestem po rozmowie z trenerem, z trenerem Bahrem, że muszę być na 100% przygotowany do meczu. Wtedy zaczniemy myśleć o tym, żeby mnie wprowadzać.
Czy jest w Panu jakaś obawa przed powrotem do gry?
Strach na pewno będzie. Pierwszy strach był, jak odrzucałem kule, drugi, jak zacząłem biegać. Był to duży przeskok dla mnie. A teraz biegam już po 40 minut dziennie. Największy problem będzie z tym, żeby wejść normalnie w trening. To są inne ruchy, nie tylko bieg do przodu, ale również różnego rodzaju skręty, zawracania, sprinty, tego typu rzeczy. Na pewno będzie jakiś strach, ale myślę, że ta obawa minie po jednym dniu i będę funkcjonował normalnie.
Na drugim zgrupowaniu będzie Pan miał indywidualne treningi?
Tak. Umówiliśmy się tak, że jeden trening będę robił z grupą, a drugi indywidualnie. Siłownię tak, czy inaczej, muszę robić do momentu, aż wrócę na boisko.
Nie będzie to łatwy powrót. Paweł Brożek i Marek Zieńczuk mają na koncie po 12 goli. Trudno będzie ich dogonić.
Będę gonił "Zienia", "Brozia"... (śmiech). Ciężko będzie mi ich dogonić, nie wiem, czy mi się uda, bo liga jest krótka, trwa tylko dwa i pół miesiąca. Ale mi najbardziej zależy na tym, żebym po prostu przez te dwa i pół miesiąca trwania ligi wszedł w normalną grę, żebym mógł grać 90 minut na pełnych obrotach, żeby kolano wytrzymywało te wszystkie obciążenia. Wiem doskonale, że drużyna dawała sobie świetnie radę beze mnie, dlatego jeśli w pierwszych kilku meczach mnie nie będzie, to również beze mnie będą dawać sobie radę. A ja będę szlifował sobie formę. Jak już wejdę w mecz, to chcę pomóc drużynie. Będę chciał dać coś od siebie, a nie tylko być i statystować, zapisać się do protokołu. To mnie nie interesuje. Nie wiem, czy będę strzelał bramki, czy będę asystował, może w jakiś inny sposób drużynie pomagał. Chcę być po prostu pożyteczny dla drużyny, a czy będę ja strzelał bramki, czy "Brozio"... Niech on już zdobędzie koronę króla strzelców, będziemy wszyscy zadowoleni.
Jak Pan odniesie się do odejścia Kamila Kosowskiego z Wisły?
Kamil był bardzo ważną postacią dla naszego zespołu. Świetnie prezentował się przez całą rundę, poza tym, co powiedział Darek Dudka w którymś z wywiadów – był to dobry duch drużyny. Swoją pracą, determinacją na boisku pokazywał młodszym kolegom, że tak po prostu trzeba się prezentować, tak pracować. I dlatego mieliśmy takie, a nie inne efekty, mamy 10 punktów przewagi. Na pewno duża zasługa w tym Kamila, ale my jako klasowa drużyna nie możemy powiedzieć, że jednego zawodnika nam brakuje i zaraz nam się zawali system, zaraz zaczniemy przegrywać mecze. Mamy kilkunastu klasowych zawodników w drużynie. Dlatego to jest dyscyplina drużynowa, a nie indywidualna - jak jedno ogniwo zniknie, to następne musi przejąć jego obowiązki. Na pewno to duża strata dla nas, ale musi wejść kolejny zawodnik i przynajmniej starać się grać tak, jak Kamil do tej pory grał.
Można więc być spokojnym o formę Wiślaków?
Jestem spokojny, jeżeli chodzi o formę i podejście do tej rundy wiosennej. Wszyscy zdajemy sobie sprawę, w którym miejscu jesteśmy i gdzie możemy być po tym sezonie.
Fot. Maks Michalczak
Biuro Prasowe Wisła Kraków SA