Strona główna » Aktualności » Nie tak miało to wyglądać

Nie tak miało to wyglądać

Data publikacji: 15-09-2006 11:52



"Nie tak miało to wyglądać" powtarzał po wyjściu z szatni Arkadiusz Głowacki i wyliczał kolejne błędy, które popełniała Wisła. Skąd one się wzięły – na to pytanie trudniej już było odpowiedzieć.

Mecz nie ułożył się tak, jak chcieliśmy. Szybko straciliśmy bramkę. Później staraliśmy się odrobić straty, graliśmy z determinacją, ale nie udało się.

Mecz od początku nie ułożył się po waszej myśli.
Pierwsze momenty meczu to jest takie poznawanie przeciwnika. My właśnie w tym czasie straciliśmy gola. Trudno się po czymś takim podnieść. Mimo wszystko staraliśmy się odrabiać straty. W pierwszej połowie nie graliśmy tak jak chcieliśmy, nie utrzymywaliśmy się długo przy piłce, nie stwarzaliśmy groźnych sytuacji. W drugiej połowie wyglądało to już lepiej, zagraliśmy z determinacją. Niewiele zabrakło, a udałoby nam się wyrównać.

Była jakaś nerwowość w waszych poczynaniach. Skąd się ona wzięła?
Zaliczyliśmy parę niewymuszonych strat, potem musieliśmy pracować w obronie, żeby te piłki odebrać, traciliśmy na to siły. Trudno było nam ruszyć do przodu. Nie wiem, z czego to wynikało.

Wasza sytuacja jest ciężka. Nie udało się wam osiągnąć nawet remisu, po których już udawało się wam wygrywać rywalizację pucharową.
Nie ma co się zastanawiać nad tym, co było kiedyś. Trzeba się skoncentrować na tym przeciwniku, bo myślę, że on nadal jest w naszym zasięgu. To na pewno nie jest łatwy przeciwnik – jest to poukładana drużyna, z którą, jak zakładaliśmy wcześniej, będziemy toczyć ciężkie boje. Mam nadzieję, że mimo wszystko, szanse na awans są.

Dlaczego Wisła musi zejść do szatni przegrywając, żeby wziąć się do gry?
Nie wiem, nie wiem dlaczego. Chciałbym, żebyśmy od początku grali dobrze, żebyśmy to my pierwsi zdobyli bramkę. Takie mecze jednak tez się zdarzają. Przeciwnik oddał piękny strzał, uzyskał prowadzenie. My wtedy staliśmy sobie sprawę, że musimy ruszyć do przodu odrabiać straty. Wcześniej graliśmy za bardzo tak, żeby bramki nie stracić.

Rzadko ktoś strzela u nas w lidze z dalszej odległości. Chyba nie jesteście przyzwyczajeni, że trzeba do przeciwnika doskakiwać także dalej od pola karnego?
To wynikało z tego, że zbyt dużo miejsca zostawiliśmy między formacjami. Nie wyglądało to tak, jakbyśmy chcieli: blisko i razem. Właśnie tak straciliśmy bramkę.

Fot. Tomasz Sipiera
M. Górski
Biuro Prasowe Wisła Kraków SSA



do góry strony