Aktualności
OSTATNIE NEWSY.
Strona główna »
Aktualności »
Matusiak: Wiśle nie gra się łatwo
Matusiak: Wiśle nie gra się łatwo
Data publikacji: 29-03-2008 12:11Rywalizacja o miejsce w ataku Białej Gwiazdy staje się coraz większa. Do zdrowia powrócił już Andrzej Niedzielan, więc kolejka do występu w tej formacji jest coraz dłuższa. "W silnych drużynach zawsze jest duża rywalizacja" – mówi Radosław Matusiak, jeden z napastników Białej Gwiazdy.
W pierwszej połowie Wisła nie potrafiła poradzić sobie z Polonią. Gdyby nie to, że raz błysnął Marcin Baszczyński, raz Wojciech Łobodziński, byłoby ciężko.
Wiśle w ogóle nie gra się łatwo, szczególnie z drużynami z dolnej części tabeli. Blokują się, grają na swojej połowie, jest bardzo mało miejsca i zdobyć bramkę jest bardzo ciężko. Dobrze, że Marcin wszedł z drugiej linii, strzelił bramkę, także wypada się z tego cieszyć i mu podziękować. Potem było już zupełnie inaczej, było więcej miejsca i mogło być więcej bramek.
Jak się Pan czuł po tym meczu kadry?
Byłem zmęczony, pod koniec nawet bardzo. Gramy co trzy dni, ale nie ma co narzekać.
Wraca kolejny konkurent do ataku, bo w meczu Młodej Ekstraklasy zagra Andrzej Niedzielan. Będzie duża rywalizacja o miejsce w składzie.
W silnych drużynach zawsze jest duża rywalizacja. Tak powinno być w Wiśle. Źle by było, gdyby było odwrotnie. Andrzej jest dobrym zawodnikiem i może wnieść coś do gry. To trener będzie miał ból głowy, jak to wszystko poustawiać, żeby wszyscy byli zadowoleni i gra wyglądała dobrze.
W meczu z Polonią to nie napastnicy strzelali bramki, ale obrońca i pomocnik.
Ważne, że ktoś strzelał, że te bramki padły. Ciężko było z przodu, bo było bardzo gęsto, było za mało miejsca. Dlatego zrobiliśmy miejsce Marcinowi, Wojtkowi, potem Paulista miał taką sytuację, że napastnik bierze obrońcę i jest trochę miejsca z boku. Najważniejsze, że są trzy punkty i ktoś te bramki strzelił.
Był Pan zły na Wojciecha Łobodzińskiego, który nie wykorzystał na początku drugiej połowy Pana bardzo dobrego podania?
To on powinien być zły na siebie. Ja mogłem mieć asystę, ale on mógł mieć drugą bramkę. Także powinien mieć pretensje do siebie, a ja zrobiłem, co mogłem, w tej sytuacji. Nie mam pretensji do niego.
Ania M.
Fot. Grzegorz Czop
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Wiśle w ogóle nie gra się łatwo, szczególnie z drużynami z dolnej części tabeli. Blokują się, grają na swojej połowie, jest bardzo mało miejsca i zdobyć bramkę jest bardzo ciężko. Dobrze, że Marcin wszedł z drugiej linii, strzelił bramkę, także wypada się z tego cieszyć i mu podziękować. Potem było już zupełnie inaczej, było więcej miejsca i mogło być więcej bramek.
Jak się Pan czuł po tym meczu kadry?
Byłem zmęczony, pod koniec nawet bardzo. Gramy co trzy dni, ale nie ma co narzekać.
Wraca kolejny konkurent do ataku, bo w meczu Młodej Ekstraklasy zagra Andrzej Niedzielan. Będzie duża rywalizacja o miejsce w składzie.
W silnych drużynach zawsze jest duża rywalizacja. Tak powinno być w Wiśle. Źle by było, gdyby było odwrotnie. Andrzej jest dobrym zawodnikiem i może wnieść coś do gry. To trener będzie miał ból głowy, jak to wszystko poustawiać, żeby wszyscy byli zadowoleni i gra wyglądała dobrze.
W meczu z Polonią to nie napastnicy strzelali bramki, ale obrońca i pomocnik.
Ważne, że ktoś strzelał, że te bramki padły. Ciężko było z przodu, bo było bardzo gęsto, było za mało miejsca. Dlatego zrobiliśmy miejsce Marcinowi, Wojtkowi, potem Paulista miał taką sytuację, że napastnik bierze obrońcę i jest trochę miejsca z boku. Najważniejsze, że są trzy punkty i ktoś te bramki strzelił.
Był Pan zły na Wojciecha Łobodzińskiego, który nie wykorzystał na początku drugiej połowy Pana bardzo dobrego podania?
To on powinien być zły na siebie. Ja mogłem mieć asystę, ale on mógł mieć drugą bramkę. Także powinien mieć pretensje do siebie, a ja zrobiłem, co mogłem, w tej sytuacji. Nie mam pretensji do niego.
Ania M.
Fot. Grzegorz Czop
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA