Strona główna » Aktualności » Klincz w Bełchatowie

Klincz w Bełchatowie

Data publikacji: 11-12-2005 12:00



Nie udało się wiślakom zdobyć bramki w Bełchatowie. Wisła momenty dobrej gry przeplatała chaotycznymi zagraniami. Dzięki punktowi zdobytemu w tym meczu, przerwę zimową Biała Gwiazda spędzi samodzielnie na fotelu lidera.

Zaczęło się od mocnego akcentu ze strony Wisły. Już w czwartej minucie po wolnym Zieńczuka Dariusz Dudka znalazł się nie pilnowany przez nikogo dwa metry przed bramką GKS. Uderzył jednak tak źle, że piłka nawet nie doleciała do bramki. Po naporze Wisły z pierwszych minut akcje przeniosły się pod bramkę Majdana. W 9 minucie Biała Gwiazda mogła mówić o szczęściu: Garguła zwiódł w polu karnym Dudkę, miał przed sobą tylko bramkarza Wisły, ale przelobował zarówno golkipera Wisły, jak i bramkę przez niego strzeżoną. Chwilę później po rzucie rożnym dla GKSu Dudka wybił piłkę tuż sprzed linii bramkowej, a po kolejnych dwóch minutach Kłos w ostatniej chwili zatrzymał kontrę gospodarzy. Wiśle nie udawało się stwarzać kolejnych groźnych szans, za to w 20 minucie wykazać się mógł Radosław Majdan. Bramkarz Wisły w bardzo dobrym stylu wybronił rzut wolny wykonywany przez Gargułę.
Wisła odzyskała inicjatywę około 25 minuty. Tym razem to obrońca GKSu wybijał piłkę z linii bramkowej swojego zespołu. Po pół godzinie gry bardzo ładną akcję przeprowadził Paweł Kryszyłowicz. Po jego wycofaniu strzał Sobolewskiego z trudem obronił Sapela. Kolejną szanse Wisła miała w 42 minucie. Po rzucie rożnym głową uderzał Kłos, a bramkarz GKSu znów z końcami palców wybił piłkę. Tuż przed zakończeniem pierwszej połowy w polu karnym drużyny z Bełchatowa miała miejsce kontrowersyjna sytuacja. Po strzale Błaszczykowskiego jeden z obrońców gospodarzy w polu karnym odbił piłkę ręką, ale sędzia nie pokazał na jedenasty metr argumentując, że zawodnik GKS zasłaniał twarz.

W drugiej połowie gospodarze zdecydowanie cofnęli się do obrony, a Wisła raczej nie miała pomysłu na przebicie się przez defensywę często złożoną z 11 zawodników z Bełchatowa. „Biała Gwiazda” pierwszą groźną sytuację stworzyła dopiero w 62 minucie, kiedy Kryszyłowicz doszedł do dośrodkowania z rzutu rożnego, ale jego strzał głową został zablokowany. Chwilę później Wisła miała najlepszą sytuację w tym meczu. W 66 minucie Paweł Brożek został wypuszczony na pozycję sam na sam. „Brozio” po raz kolejny nie potrafił przełamać swojej strzeleckiej niemocy, choć tym razem było blisko. Sapela tylko trącił piłkę, ale ta nadal toczyła się w kierunku bramki. Z interwencją zdążył jednak jeden z obrońców gospodarz i gola nie było.
Wisła jeszcze raz przycisnęła w końcówce spotkania, zachęcona chyba informacjami z Warszawy, gdzie Legia przegrywała z Górnikiem Łęczna. W 80 minucie Radosław Sobolewski dostał piłkę tam, gdzie lubi – tuż przed polem karnym. Tym razem jednak nie wyszedł mu jeden z jego „strzałów życia”, a uderzenie wysoko nad poprzeczką. Niedługo potem Kłos uderzył z rzutu wolnego w samo okienko bramki GKS, ale znów bramkarz gospodarzy zdążył z interwencją. Tuż przed zakończeniem spotkania Radosław Sobolewski został sfaulowany na linii pola karnego. Sędzia pokazał na rzut wolny tuż sprzed linii pola karnego. Uderzał Kryszyłowicz, a Sapela obronił zarówno jego strzał, jak i dobitkę Dawidowskiego.

GKS Bełchatów - Wisła Kraków 0:0

GKS: Sapela - Fonfara, Cecot, Pietrasiak, Berliński - Chi-Fon (Janković 66'), Kuranty, Garguła, Dziedzic - Ujek (Popek 87'), Matusiak

WISŁA: Majdan - Baszczyński, Kłos, Dudka, Piotr Brożek - Błaszczykowski (Paulista 73'), Sobolewski, Cantoro, Zieńczuk (Kuźba 85')- Kryszałowicz, Paweł Brożek (Dawidowski 79')

Żółte kartki: Fonfara, Cecot, Berliński, Kuranty - GKS; Baszczyński - Wisła;

Sędziował: Piotr Siedlecki ze Szczecina.
Widzów 3000.

Biuro Prasowe Wisła Kraków SSA



do góry strony