Aktualności
OSTATNIE NEWSY.
Kamil Kosowski: Dziękuję wszystkim
Data publikacji: 14-01-2008 14:45Po „Kosie” było widać, że nie są to dla niego łatwe chwile, co przyznał w rozmowie z dziennikarzami. „Jakby na to nie spojrzeć, byłem zawodnikiem Wisły, z przerwami, osiem lat. Myślałem, że ten dzień będzie łatwiejszy do przełknięcia, ale jest ciężko” - przyznał trochę łamiącym się głosem Kosowski.
„Oczywiście, że złych rzeczy, które mogły się wydarzyć, ta jest najlepsza. Jestem wolnym piłkarzem i na pewno łatwiej będzie mi znaleźć klub, niż wtedy, gdy kosztowałbym jakieś pieniądze. Tutaj więc podziękowania w stronę zarządu, czy też innych osób, które o tym decydowały. Jeśli to był prezes Cupiał, to wypada mi podziękować. W tej trudnej sytuacji jest to dla mnie dobra decyzja. Pewnie znajdę pracodawcę, ale jest mi szkoda, bo chciałem tu, w Wiśle, zakończyć moją karierę. Może jeszcze będzie mi to dane” - wyraził nadzieję zawodnik.
Po chwili „Kosa” znowu wrócił do ponownego angażu w Wiśle, tym razem w trochę bardziej żartobliwy sposób: „Jestem wolnym zawodnikiem, od jutra można do mnie zadzwonić i można mnie kupić. Telefon z Wisły byłby dla mnie marzeniem, ale to jest raczej nierealne i tak się nie stanie. Prezes Cupiał ma zawsze mój numer i jutro może zadzwonić, ja pojutrze zameldowałbym się na treningu w Hiszpanii.”
Kosowski nie chciał komentować kulisów ani jego rozmów o nowym kontrakcie, ani decyzji o rozwiązaniu umowy z Białą Gwiazdą. „Klub miał swoje stanowisko, ja miałem swoje. Oczywiście Wisła miał prawo do tego, żeby zajmować swoje stanowisko. Tak jak powiedział dyrektor sportowy – nie spotkaliśmy się” - mówił Kamil.
Nie mogło oczywiście zabraknąć podziękowań od Kosowskiego: „Chciałbym podziękować wszystkim: chłopakom z drużyny, trenerom, kibicom, nawet tym, którzy w internecie pisali, że jestem chciwym chamem.” „Kosa” kilkakrotnie podkreślał, że prosi, aby podziękować za wsparcie kibicom. Dodał też, że nie obraża się na Wisłę. „Jak będę mógł, na pewno przyjadę na fetę mistrzowską. Nie byłem i nie będę na nikogo zły. Jest mi po prostu żal i przykro. Chłopcy na pewno nadal pozostaną moimi kolegami i przyjaciółmi, z trenerem też nigdy nie miałem żadnych problemów i konfliktów. Tyczy się to zresztą całego sztabu szkoleniowego, lekarzy, masażystów. Tak samo, jak ja się ciepło o nich wypowiadam, tak mam nadzieję, że będzie się to działo w drugą stronę. Nie mam też czegoś za złe nikomu „z góry”, choć moja umowa nie została przedłużona – prezesowi Wilczkowi, czy Jackowi Bednarzowi. Wszystkim życzę powodzenia” - powiedział piłkarz.
Oczywiście nie mogło zabraknąć pytań o przyszłość „Kosy”. „W innej drużynie niż w Wiśle, w Polsce nie wyobrażam sobie występów. Ofert z Polski nie będę brał pod uwagę” - zadeklarował Kamil. „Wydaje mi się, że teraz, gdy to pójdzie w świat, że jestem wolnym zawodnikiem, jakieś sygnały powinny się pojawić. Wybiorę optymalną ofertę dla mnie pod względem życiowym, która będzie dodatkowo dla mnie atrakcyjna finansowo, bo zabiorę ze sobą rodzinę Daję sobie tydzień, półtora i myślę, że podpiszę kontrakt. Nikt teraz nie będzie ingerował w to, czy trzeba zapłacić za mnie, czy nie. Teraz sam jestem dla siebie menedżerem i mogę zadecydować o tym, jaki klub będzie dla mnie najlepszy. Będę chciał przejść do klubu, który nie będzie walczył o utrzymanie, ale grał w europejskich pucharach” - zapowiedział piłkarz.
M. Górski
Biuro Prasowe Wisła Kraków SA