Aktualności
OSTATNIE NEWSY.
Strona główna »
Aktualności »
Juszczyk: Zakładałem, że dzisiaj nie puszczę
Juszczyk: Zakładałem, że dzisiaj nie puszczę
Data publikacji: 19-09-2007 21:25"Swoje zadanie spełniłem, nie popełniłem żadnego błędu i grałem pewnie" - tak swój występ podsumował Marcin Juszczyk. W meczu Pucharu Ekstraklasy bramkarz Białej Gwiazdy nie zachował jednak czystego konta, a Wiślacy po pechowo straconej bramce przegrali na własnym stadionie z Górnikiem Zabrze 0:1.
Czy uznajesz wynik za sprawiedliwy?
Nie. Uważam, że zasłużyliśmy w tym meczu przynajmniej na jeden punkt. Nie ukrywam, że wychodząc na boisko wszyscy braliśmy pod uwagę tylko wygraną. Jest duży niedosyt. Zarówno trener, jak i wszyscy zawodnicy jesteśmy niezadowoleni. Martwi to, że w kolejnym meczu stwarzamy sobie sytuacje i jesteśmy lepszym zespołem i nie umiemy tego udokumentować. Tak właśnie jest w piłce nożnej – jeżeli się nie strzela, jeżeli się lekceważy sytuacje pod bramką przeciwnika, to później traci się takie głupie bramki, jak straciliśmy dzisiaj. Praktycznie to jest nie do uwierzenia, że ta piłka wpadła do naszej bramki.
Jesteś w Wiśle rezerwowym. Czy takie mecze dają Ci coś?
Zależy, jak kto do tego podchodzi. Mam dopiero 22 lata i nie uważam się za wiecznego rezerwowego. Czasami tak bywa w życiu bramkarza, że musi być cierpliwy i musi długo czekać na tą swoją szansę. Jest wiele przypadków, zarówno w Polsce jak i zagranicą, gdzie bramkarze czekają kilka lat, aż w końcu zaczynają grać i wskakują do tej bramki na stałe. Czuję się wartościowym piłkarzem i mam nadzieję, że poprzez takie mecze, jak Puchar Ekstraklasy, udowodnię trenerowi, że należy się mi miejsce w pierwszej jedenastce.
Zamierzasz cierpliwie czekać na tą szansę?
Oczywiście, że tak. Po to codziennie przychodzę do klubu, po to codziennie trenuję, żeby w końcu grać jakieś mecze przed taką wspaniałą publicznością. Nie ukrywam, że moim celem jest granie w pierwszej jedenastce.
Czy regularne występy w Pucharze Ekstraklasy Cię usatysfakcjonują?
Wiadomo, że chciałbym bronić, bo to jest moim głównym celem. Czasami trzeba cieszyć się z mniejszych rzeczy. Jeżeli będę regularnie otrzymywał szansę gry czy to w Pucharze Polski, czy Ekstraklasy, to nie ukrywam, że będę zadowolony, a życie pokaże, co będzie w lidze. Czasami jakiś uraz, czy kontuzja i wskakuje się do tej bramki i się w niej zostaje. Jestem drugim bramkarzem i cały czas rywalizuję z "Mariem". Mam nadzieję, że w końcu stanę w tej bramce i już w niej zostanę.
Jak z Twojego punktu widzenia wyglądała ta bramka, którą straciliście?
Bramka była bardzo pechowa. Był strzał z krótkiego słupka, tam stał Piotrek Ćwielong, odbiła się od niego piłka i leciała wzdłuż linii. Wydawało się, że Michael mógł ją wybić, jednak piłka była chyba tak silnie podkręcona, że w nią nie trafił i wpadła do bramki. Myślę, że więcej było pecha, niż jakichś błędów indywidualnych. Zakładałem, że dzisiaj nie puszczę bramki. Jest mi przykro, że puściłem tą jedną bramkę i przegraliśmy.
M. Małek
Biuro Prasowe Wisła Kraków SSA
Nie. Uważam, że zasłużyliśmy w tym meczu przynajmniej na jeden punkt. Nie ukrywam, że wychodząc na boisko wszyscy braliśmy pod uwagę tylko wygraną. Jest duży niedosyt. Zarówno trener, jak i wszyscy zawodnicy jesteśmy niezadowoleni. Martwi to, że w kolejnym meczu stwarzamy sobie sytuacje i jesteśmy lepszym zespołem i nie umiemy tego udokumentować. Tak właśnie jest w piłce nożnej – jeżeli się nie strzela, jeżeli się lekceważy sytuacje pod bramką przeciwnika, to później traci się takie głupie bramki, jak straciliśmy dzisiaj. Praktycznie to jest nie do uwierzenia, że ta piłka wpadła do naszej bramki.
Jesteś w Wiśle rezerwowym. Czy takie mecze dają Ci coś?
Zależy, jak kto do tego podchodzi. Mam dopiero 22 lata i nie uważam się za wiecznego rezerwowego. Czasami tak bywa w życiu bramkarza, że musi być cierpliwy i musi długo czekać na tą swoją szansę. Jest wiele przypadków, zarówno w Polsce jak i zagranicą, gdzie bramkarze czekają kilka lat, aż w końcu zaczynają grać i wskakują do tej bramki na stałe. Czuję się wartościowym piłkarzem i mam nadzieję, że poprzez takie mecze, jak Puchar Ekstraklasy, udowodnię trenerowi, że należy się mi miejsce w pierwszej jedenastce.
Zamierzasz cierpliwie czekać na tą szansę?
Oczywiście, że tak. Po to codziennie przychodzę do klubu, po to codziennie trenuję, żeby w końcu grać jakieś mecze przed taką wspaniałą publicznością. Nie ukrywam, że moim celem jest granie w pierwszej jedenastce.
Czy regularne występy w Pucharze Ekstraklasy Cię usatysfakcjonują?
Wiadomo, że chciałbym bronić, bo to jest moim głównym celem. Czasami trzeba cieszyć się z mniejszych rzeczy. Jeżeli będę regularnie otrzymywał szansę gry czy to w Pucharze Polski, czy Ekstraklasy, to nie ukrywam, że będę zadowolony, a życie pokaże, co będzie w lidze. Czasami jakiś uraz, czy kontuzja i wskakuje się do tej bramki i się w niej zostaje. Jestem drugim bramkarzem i cały czas rywalizuję z "Mariem". Mam nadzieję, że w końcu stanę w tej bramce i już w niej zostanę.
Jak z Twojego punktu widzenia wyglądała ta bramka, którą straciliście?
Bramka była bardzo pechowa. Był strzał z krótkiego słupka, tam stał Piotrek Ćwielong, odbiła się od niego piłka i leciała wzdłuż linii. Wydawało się, że Michael mógł ją wybić, jednak piłka była chyba tak silnie podkręcona, że w nią nie trafił i wpadła do bramki. Myślę, że więcej było pecha, niż jakichś błędów indywidualnych. Zakładałem, że dzisiaj nie puszczę bramki. Jest mi przykro, że puściłem tą jedną bramkę i przegraliśmy.
M. Małek
Biuro Prasowe Wisła Kraków SSA