Strona główna » Aktualności » Jeden Ruch... i po Pucharze

Jeden Ruch... i po Pucharze

Data publikacji: 08-11-2006 22:11



Wiśle tym razem nie starczyło czasu na odrabianie strat i musiała uznać wyższość Ruchu Chorzów spotkaniu 1/8 Pucharu Polski. Ruchu, który prawie przez całe spotkanie był stroną przeważającą.

Goście wyszli na mecz niesamowicie zmotywowani i pełni woli walki. Od początku widać było po ich grze, że nie przyjechali do Krakowa tylko po najniższy wymiar kary, ale poważnie myślą o nawiązaniu równorzędnej walki z obecnym liderem pierwszoligowej tabeli. Ruch wysoko ustawił pressing i z takiej gry nie wycofał się prawie do końca spotkania.

To Wisła miała jako pierwsza dobrą okazję, kiedy lewą stroną pomknął Piotr Brożek, podał do Cantoro, a ten przedłużył do Kryszałowicza. Napastnik Wisły nie znalazł jednak w gąszczu nóg miejsca na strzał. Akcje Białej Gwiazdy zresztą przez pierwszą połowę odbywały się według podobnego schematu: piłka była zagrywana na lewo do Piotra Brożka, a ten starał się zagrać w pole karne. O ile jednak Pietia świetnie uwalniał się spod krycia rywali, to z dośrodkowaniami szło mu już gorzej.

W minutę po szansie Wisły przed swoją pierwsza okazją stanęli goście. Obrona Wisły ustawiła się tak źle, że trzech piłkarzy Ruchu znalazło się przed Pawełkiem. Bramkarz Wisły wyszedł z tego starcia obronną ręką. Na tą akcję Biała Gwiazda odpowiedziała rajdem Thwaite’a, który grał w środę na prawej obronie. Michael wystawił piłkę Kryszałowiczowi, ale ten uderzył wprost w ręce Nowaka. Niedługo później Australijczyk wykazał się bardzo dobrą interwencją w defensywie, bo Ruch nacierał coraz śmielej. Strzały Bonka z dystansu albo mijały bramkę Pawełka, albo lądowały w rękach bramkarza Wisły. Były one jednak oznaką coraz wyraźniejszej przewagi gości.

Przewagę ta udało się udokumentować w 20 minucie, kiedy to po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Baran głową wyprowadził „Niebieskich” na prowadzenie. To już 4 gol w przeciągu trzech spotkań, który Wisła straciła ze stałego fragmentu gry. Wydawało się, że ten problem został z gry Białej Gwiazdy wyeliminowany – nie na zbyt długo niestety.

Goście po uzyskaniu prowadzenia tylko nieznacznie cofnęli się do defensywy. Akcje ofensywne nadal wyprowadzali z zaangażowaniem sporych sił jakby zdając sobie sprawę, że jednobramkowe prowadzenie niczego jeszcze nie przesądza. Wisła zaś atakowała nieporadnie. Uderzenie Kryszałowicza, które zmierzało w światło bramki zablokował... Radovanović. Branko jakby chcąc wyładować swoją frustrację brzydko faulował przeciwników, za co został ukarany żółtą kartką.

W drugiej połowie obraz gry zmienił się o tyle, że mało widocznego Radovanovicia zastąpił Paweł Brożek. „Brozio” od razu wniósł do gry sporo ożywienie. Paweł szarpał, biegał, stwarzał zagrożenie pod bramką gości. Gorzej było tylko ze skutecznością. Pierwszą szanse na wyrównanie napastnik zmarnował w 52 minucie. Trzeba mu jednak przyznać, że szansę wypracował sobie sam w trakcie dynamicznego rajdu lewą stroną boiska. Gdy już miał przed sobą tylko Nowka, zabrakło sił na celny strzał. W pięć minut później „Brozio” już nawet minął bramkarza gości, ale uderzył z ostrego kąta nad poprzeczką.

To, że Wisła stwarzała sobie takie akcje nie oznacza, że Ruch przestał istnieć na boisku. Wręcz przeciwnie. W międzyczasie goście wyprowadzili kontrę trzech na dwóch, ale Grzyb zamiast podawać strzelał, a jego uderzenie zablokował Dudka. Dużo skuteczniejszy był Ruch w 71 minucie. Mikulenas dostał prostopadłe podanie w pole karne, zagrał do nadbiegającego Łudzińskiego, a ten dopełnił formalności.

Wydawało się, że jest po meczu, tymczasem po minucie Paweł Brożek zdobył kontaktowego gola. „Brozio” przy trzeciej szansie zamienił sytuację sam na sam na gola. Wisła ruszyła do natarcia, ale grała bardzo nieskutecznie. Okazji nie wykorzystali Brożek – znów był sam na sam z Nowakiem, dwukrotnie Thwaite, którego strzały były blokowane. Wisła ryzykowała, co o mało się nie zemściło, gdyż w 86 minucie przed zawodnikiem Ruchu była już tylko pusta bramka, ale obrońcom Białej Gwiazdy udało się jakoś zablokować piłkę.
Mimo doliczonych trzech minut Wisła nie wyrównała i sensacja stała się faktem. Drugoligowy Ruch wyeliminował lidera pierwszoligowej tabeli i to zasłużenie. Goście rozegrali świetne spotkanie, a za ich zaangażowanie i wolę walki należą im się ogromne brawa.

Wisła Kraków - Ruch Chorzów 1:2 (0:1)
0:1 Baran 20'
0:2 Łudziński 71'
1:2 Paweł Brożek 72'

Wisła: Pawełek - Thwaite, Dudka, Stolarczyk, Mijailovic - Penksa (71' Paulista), Cantoro (61' Sobolewski), Varga, Piotr Brożek - Kryszałowicz, Radovanović (46' Paweł Brożek)

Ruch: Nowak - Makuch, Adamski, Baran, Osiński - Grzyb (85' Brzozowski), Bonk, Pulkowski, Ćwielong (82' Domżalski)- Łudziński, Mikulenas

sędziował: Hubert Siejewicz
Żółte kartki: Radovanović, Mijailović (Wisła) - Baran (Ruch)

widzów: 7000

Biuro Prasowe Wisła Kraków SSA



do góry strony