Strona główna » Aktualności » I tak od dziesięciu lat...

I tak od dziesięciu lat...

Data publikacji: 28-10-2007 22:03



Legia nie może wygrać na Reymonta od 1997 roku i tradycję tą podtrzymuje cały czas. Dzisiaj znowu musiała uznać wyższość Białej Gwiazdy, która pewnie zmierza po tytuł mistrza jesieni.

Przeczytaj, jak relacjonowaliśmy ten mecz na żywo

W obecności ok. 20 tysięcy kibiców Wisła zmierzyła się w hicie jesieni z głównym rywalem do tytułu mistrzowskiego – warszawską Legią. Teraz nie było tak łatwo, jak w zeszłym sezonie, kiedy Wiślacy rozbili legionistów 3:1, ale zwycięstwo było zasłużone, choć minimalne.

Pierwsze czterdzieści pięć minut trochę rozczarowało. Wiślacy oddali celny strzał na bramkę Legii dopiero w 10. minucie. Ale po następnych 10 minutach kibice mogli cieszyć się z prowadzenia Białej Gwiazdy. Do siatki trafił niezawodny Zieńczuk, który dostał piłkę od Pawła Brożka i strzałem zza pola karnego pokonał Jana Muchę.

Potem do głosu doszli goście, którzy mieli kilka doskonałych okazji na wyrównanie. Najpierw w 22. minucie swoją szansę miał Chinyama, który w zamieszaniu w polu karnym próbował strzelać na bramkę Mariusza Pawełka. Kilka minut później piłkarz z Zimbabwe strzelił tuż obok słupka bramki Wisły.

Druga połowa była znacznie ciekawsza, chociaż bramki już nie padły. Wisła zaczęła grać pewniej, ładniej, zaczęła sobie stwarzać okazje do podwyższenia wyniku meczu.

Najpierw w Muchę trafił Mauro Cantoro. Następnie Paweł Brożek mógł wyjść sam na sami z bramkarzem Legii, ale źle przyjął piłkę i z akcji nic nie wyszło.

W 56. minucie świetną akcję przeprowadzili bracia Brożkowie i Zieńczuk. Paweł zagrał do Piotra, który odegrał do „Zienia”. Pomocnik Białej Gwiazdy dostał piłkę zbyt blisko Muchy, by móc go przelobować.

Tuż potem na listę strzelców mógł wpisać się Rafał Boguski, który za pierwszym razem trafił w golkipera Legii, który wybił piłkę znowu pod nogi piłkarza Wisły. Rafał zamiast trafić do pustej bramki, posłał futbolówkę obok słupka.

Wisła nie zwalniała tempa i dalej grała swoje. W kolejnej akcji Darek Dudka zagrał piłkę spod linii obrony na lewo do Pawła Brożka, który odegrał do Piotrka. Niestety, drugi z bliźniaków, zamiast strzelać, odegrał do nie wiadomo kogo…

W 64. minucie powinno być 2:0 dla Wisły. Rafał Boguski zagrał świetną piłkę do Pawła Brożka, który będąc przed bramką Legii nie trafił dobrze w piłkę i wyszła ona poza boisko. Była to chyba najlepsza okazja Wisły do podwyższenia wyniku, chociaż już wcześniej powinna prowadzić kilkoma bramkami.

Legioniści zagrozili bramce Wisły tylko dwa razy. W 68. minucie meczu po strzale Grzelaka odbiła się od obrońcy Białej Gwiazdy i wyszła za linię. Po rzucie rożnym, wykonywanym przez gości, Mariusz Pawełek musiał wykazać się refleksem, kiedy z trudem obronił strzał Edsona.

Już w końcówce spotkania szansę na wyrównanie zmarnował Piotr Giza, który będąc sam na sam z Pawełkiem, przeniósł piłkę nad poprzeczką.

Na pewno po tym spotkaniu można czuć niedosyt. Wisła powinna strzelić więcej niż jedną bramkę, zwłaszcza w drugiej połowie, w której niepodzielnie dominowała na boisku. Legia nie podniosła się jeszcze po porażkach z Odrą i Lechem, a już ma na koncie następną porażkę.

Wisła Kraków – Legia Warszawa 1:0 (1:0)
1:0 Zieńczuk 19’

Wisła Kraków: Pawełek - Baszczyński, Dudka, Cleber, Zieńczuk (90’ Jirsak) - Kosowski (87’ Małecki), Sobolewski, Cantoro, Piotr Brożek - Paweł Brożek, Boguski (60’  Jean Paulista)

Legia Warszawa: Mucha - Szala, Choto, Astiz, Kiełbowicz - Radović (75’ Smoliński), Ekwueme (62’ Grzelak), Roger, Giza, Edson - Chinyama (84’ Burkhardt)

Żółte kartki: Piotr Brożek, Dudka (Wisła) - Ekwueme, Grzelak, Smoliński (Legia)
Sędziował: Robert Małek
Widzów: 20 000

Fot. Grzegorz Czop
Biuro Prasowe Wisła Kraków SSA



do góry strony