Strona główna » Aktualności » Głowacki: Zabrakło zimnej krwi

Głowacki: Zabrakło zimnej krwi

Data publikacji: 22-03-2008 23:06



Kapitan Białej Gwiazdy po sobotnim meczu przyznał, że drużynie zabrakło zimnej krwi i spokoju. "To, że nie wygraliśmy tego meczu, to tylko nasza wina"- powiedział Arkadiusz Głowacki.

Kibice przed Świętami spodziewali się zwycięstwa.
Na pewno nie spodziewaliśmy się tego, że stracimy u siebie dwa punkty. Spodziewaliśmy się twardej walki. W pierwszej połowie sytuacja z Cleberem wprowadziła nieco nerwowości, której nie udało nam się opanować. Zabrakło momentami trochę spokoju, zimnej krwi pod bramką. Mimo tego, że nie grało się łatwo, boisko nie pomagało w ataku pozycyjnym. Stworzyliśmy sytuacje stuprocentowe i były szanse ku temu, by zmienić wynik meczu.

Większość meczu graliście w osłabieniu, a nie było widać tej różnicy. Odra mocno się broniła.
My wiemy, że to jest taka drużyna, że stara się przeszkadzać i wyprowadzić jakąś kontrę. Dzisiaj tych kontr w ich wykonaniu było niewiele. Cóż nam z tego, skoro nie zdobyliśmy bramki i straciliśmy dwa punkty.

Trochę nerwów w tym meczu straciliście. Obie drużyny dostały dużo kartek.
Mecz był twardy, było dużo walki. Chcieliśmy zmienić wynik tego meczu. Zabrakło zimnej krwi, spokoju. I niestety zostało 0:0.

Czego zabrakło przy strzale z rzutu wolnego?
Cóż, precyzji.

Widzieliście tą sytuację z Cleberem?
Nie widzieliśmy tej sytuacji, oczywiście broniliśmy kolegi, ale nie wiem, jak to wyglądało. Trudno mi komentować tą sytuację. Na pewno utrudniło nam to grę, ale z drugiej strony nie tłumaczymy się tym wcale. Cel był jeden - zdobycie trzech punktów. Nieważne w jakich okolicznościach, z jakimi problemami.

Odra jest jedyną drużyną, która was zatrzymała.
No jest, ale to jest głównie nasza wina i w tym bym upatrywał przyczyny, że z nimi nie wygraliśmy w tym sezonie.

Jak się grało na takiej murawie. Jest już lepiej?
Już nie chcę narzekać, teraz było chyba jeszcze gorzej, bo deszcz nie spadł, piłka odbijała się jak kauczuk. To nie jest przyjemne granie.

Fot. Maks Michalczak
Biuro Prasowe Wisła Kraków SA


do góry strony