Strona główna » Aktualności » Głowacki: Gorzka pigułka dla rodziny

Głowacki: Gorzka pigułka dla rodziny

Data publikacji: 16-03-2008 12:37



Powroty do Poznania są dla Arkadiusza Głowackiego zawsze "podróżą sentymentalną", jak to określił. Kibicujący mu w Poznaniu rodzice byli trochę rozdarci, więc podobno chcieli remisu. "Cóż, muszą przełknąć tą gorzką pigułkę" - żartował po zwycięstwie Wisły kapitan Białej Gwiazdy.

Mówił Pan, że rodzice chcieli, żeby w meczu padł remis. Co teraz?
Cóż, muszą przełknąć tą gorzką pigułkę. A tak poważnie, to rodzice mi kibicują, więc myślę, że nie ma problemu, że Wisła wygrała.

Dla Pana mecze w Poznaniu chyba zawsze będą wyjątkowe?
Jest to taka podróż sentymentalna. Tym razem było podobnie. W Poznaniu z reguły gramy ciekawe mecze. Tym razem było tak samo.

Czy gdyby Piotr Brożek nie strzelił samobójczej bramki, udałoby się wybronić tą sytuację?
To było bardzo dobre podanie w stronę naszej bramki. Ciężko się było przed nim obronić. Mały błąd i nieszczęście gotowe. Bramka mogła paść, mogła nie paść. Trudno prorokować, nie przekonamy się już o tym.

Kolejny błąd przytrafił się wam pod koniec meczu, po którym Lech wykonywał rzut wolny z waszego pola karnego.
Nie powinniśmy doprowadzić do takiej sytuacji. Zaszło tam małe nieporozumienie. Wydaje mi się, że to była taka obrona sytuacyjna i nie jestem przekonany, czy w tym momencie pan sędzia powinien taką decyzję podjąć. Podjął, więc widocznie z jego perspektywy było to zagranie nieprzepisowe.

Czy żółta kartka, którą Pan dostał, jest z gatunku tych głupich i trzeba będzie za nią zapłacić?
O to trzeba zapytać trenera.

A o co poszło w tej sytuacji, dlaczego odepchnął Pan Rengifo?
Taka moja rola. Muszę dbać o moją drużynę, o jej interesy. Tak też się stało, może trochę niefortunnie, ale nie żałuję.

Zwycięstwo z Lechem to chyba dobry, spóźniony prezent urodzinowy?
Bardzo dobry. Liczyłem na taki prezent i ta wygrana bardzo poprawiła mi humor, tym bardziej, że wiedzieliśmy, że nasz najgroźniejszy obecnie rywal – Groclin – wygrał. Chcieliśmy sobie zapewnić spokój w przygotowaniach do najbliższego meczu.

Paweł Brożek powiedział, że Wisła już jedną nogą jest mistrzem. A jakie jest pana zdanie w tej sprawie?
Ja podobnych rzeczy nie mówiłem. Nadal uważam, że tytuł mistrzowski jeszcze się nie rozstrzygnął. To nie jest kurtuazja – można zdobyć 27 punktów, można też je stracić. Trzeba mieć się na baczności. Na pewno jesteśmy blisko tego tytułu, ale cały czas trzeba robić swoje i wygrywać.

M. Górski
Biuro Prasowe Wisła Kraków SA



do góry strony