Strona główna » Aktualności » Cichy bohater Wisły - Mariusz Pawełek

Cichy bohater Wisły - Mariusz Pawełek

Data publikacji: 30-05-2007 09:13



To dopiero trzeci mecz Mariusza Pawełka po powrocie do wiślackiej bramki po kontuzji, a już został jednym z bohaterów spotkania. Gdyby nie "Mario" i kilka jego wyśmienitych interwencji, Wisła nie wygrałaby z Lechem.

Co mecz, to lepsza forma. Czujesz się w bramce chyba coraz lepiej?
Ja przede wszystkim się cieszę, że po takiej przerwie coś bronię.

Chyba nie można mówić coś. Dziś należałoby powiedzieć jak, bo przecież kilka razy uratowałeś zespół.
Miałem kilka sytuacji, w których pomogłem kolegom, ale i oni mi pomagali. Przez cały mecz pomagaliśmy sobie nawzajem. Ten meczy wygraliśmy razem. My ten mecz bardzo chcieliśmy wygrać, chociaż niektórzy mówili, że już wybieramy się na wakacje. Prawda jest jednak taka, że po tym, jak w tym sezonie wszystko przegraliśmy, to w Pucharze Ekstraklasy chcemy coś ugrać.

Bramka do szatni chyba dodała wam wiary w siebie.
Na pewno uwierzyliśmy w możliwość wygranej. Nawet jednak przy 0:2 mieliśmy ponad 45 minut na odrabianie strat i wiedzieliśmy, że w piłce wszystko może się zdarzyć. W szatni trener nami wstrząsnął i to dobrze na nas wpłynęło.

Chyba poskutkowało?
Na niektórych taka mocna reprymenda dobrze działa.

Widać było, że na drugą połowę wyszliście inaczej nastawieni.
W pierwszej połowie też mieliśmy ciekawe akcje, dużo piłką graliśmy, tylko brakowało strzału. Nawet Cleber się podłączał, żeby uderzyć z dystansu. Właśnie takich uderzeń z drugiej linii brakowało.

Pojawiały się spekulacje o Twoim przejściu do Lecha. Ten mecz traktowałeś jako rywalizację z Kotorowskim?
To są spekulacje. Ja się o tym dowiaduję z gazet, nikt do mnie nie dzwoni, także podchodzę do tego spokojnie.

Jaka sytuacja będzie dla Ciebie najlepsza?
Jakby wpłynęła jakaś propozycja, to trzeba by było ją rozważyć, jeśli Ema zostanie. Przed nami nowy sezon, przyjdzie nowy trener, szanse znów są na zero. Ja na pewno nie boję się rywalizacji, ale zastanowiłbym się, bo chcę grać. Lata uciekają – 6 miesięcy siedziałem na ławce, dwa miesiące leczyłem kontuzję, także ten sezon spisuję na straty.

Jak ocenisz dzisiejszy występ Przemka Rygielskiego?
Ciągnęło go do przodu. To jest taki chłopak, który chce grać ofensywnie. Czasami się zapominał w obronie, ale pomagaliśmy mu – Cleber mu pomagał, ja go wołałem.

Po jednym z tych zapomnień padła jednak bramka dla Lecha.
Jest to młody chłopak, także spokojnie. To dopiero jego drugi mecz w Pucharze Ekstraklasy, także i tak było nieźle.

Skąd wzięły się te nieporozumienia z Cleberem?
Wyjaśniliśmy sobie to po meczu. Krzyczałem co prawda "moja", ale Cleber mi mówił, żebym robił to wcześniej. Brakuje mi trochę komunikacji na boisku. Gdybym krzyknął wcześniej, Cleber by tą piłkę zostawił. Mogłem krzyknąć wcześniej, wtedy uniknęlibyśmy tej niepotrzebnej nerwowości.

M. Górski
Biuro Prasowe Wisła Kraków SSA



do góry strony