Aktualności
OSTATNIE NEWSY.
Strona główna »
Aktualności »
Baszczyński: Poczuliśmy się zbyt pewnie
Baszczyński: Poczuliśmy się zbyt pewnie
Data publikacji: 09-04-2008 22:10"Walczymy o trzy korony i trzeba pokonać kolejnego rywala, żeby awansować do półfinału" - mówił po spotkaniu z Arką Gdynia obrońca krakowskiej Wisły, Marcin Baszczyński.
Jakim przeciwnikiem okazała się Arka?
Wymagającym. Ciekaw jestem, jakby wyglądała ta walka, gdybyśmy grali o punkty ligowe, bo puchar zawsze jest pucharem. Szczególnie trudno było na wyjeździe. Nałożyło się troszeczkę tych spotkań, bo w ciągu 10 dni graliśmy 4 mecze. Długo szukaliśmy bramki, bo stwarzaliśmy sytuacje, nie udawało się strzelić. Później był wolny, druga bramka i niestety, trochę rozluźnienia wkradło się w nasze szeregi. Chyba po tej drugiej bramce poczuliśmy się zbyt pewnie.
A jak ocenia Pan grę Arki? Występują tam piłkarze, których gra pozwoliłaby Arce na grę w środku pierwszej ligi.
To by się okazało. Oczywiście, nazwiska nie grają. Arka ma wielu doświadczonych zawodników, pokazała, że nie boi się grać piłką, że konstruuje ciekawie swoje akcje w oparciu o dużą ilość krótkich podań. To jest trudna i ciekawa gra. Ale w tym wszystkim Arka trochę zawodzi z tyłu. Patrzę przez nasz pryzmat, my potrafiliśmy wykorzystać te słabsze strony Arki i awansować.
Właściwie to Wisła chyba bardziej wykorzystała atut własnego boiska, bo pierwsza połowa wyglądała tak samo, jak ta w Gdyni?
Szukaliśmy tej bramki. Było kilka ciekawych akcji, po których powinniśmy strzelić. To było optymistyczne, że stwarzaliśmy sytuacje, bo wiadomo było, że możemy je zamienić na gola. Mocna drużyna każdy element musi mieć opracowany i dobrze się stało, że my akurat ze stałego fragmentu strzeliliśmy piękną bramkę. Później było łatwiej.
Kogo chciałby Pan spotkać w półfinale?
Takiego, którego ogramy. A kto to będzie – zobaczymy, to już jest w rękach losu. Walczymy o trzy korony i trzeba pokonać kolejnego rywala, żeby awansować do półfinału.
Pamięta Pan swój strzał z ok. 80. minuty meczu? Piłka przeszła pod nogami obrońców i mogła wpaść do bramki.
Pamiętam. Bramkarz mi wyłapał. Było kilka okazji do podłączenia się, była szansa do spokojniejszego rozdzielenia piłek i można było pokusić się o więcej bramek.
Fot. Grzegorz Czop
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Wymagającym. Ciekaw jestem, jakby wyglądała ta walka, gdybyśmy grali o punkty ligowe, bo puchar zawsze jest pucharem. Szczególnie trudno było na wyjeździe. Nałożyło się troszeczkę tych spotkań, bo w ciągu 10 dni graliśmy 4 mecze. Długo szukaliśmy bramki, bo stwarzaliśmy sytuacje, nie udawało się strzelić. Później był wolny, druga bramka i niestety, trochę rozluźnienia wkradło się w nasze szeregi. Chyba po tej drugiej bramce poczuliśmy się zbyt pewnie.
A jak ocenia Pan grę Arki? Występują tam piłkarze, których gra pozwoliłaby Arce na grę w środku pierwszej ligi.
To by się okazało. Oczywiście, nazwiska nie grają. Arka ma wielu doświadczonych zawodników, pokazała, że nie boi się grać piłką, że konstruuje ciekawie swoje akcje w oparciu o dużą ilość krótkich podań. To jest trudna i ciekawa gra. Ale w tym wszystkim Arka trochę zawodzi z tyłu. Patrzę przez nasz pryzmat, my potrafiliśmy wykorzystać te słabsze strony Arki i awansować.
Właściwie to Wisła chyba bardziej wykorzystała atut własnego boiska, bo pierwsza połowa wyglądała tak samo, jak ta w Gdyni?
Szukaliśmy tej bramki. Było kilka ciekawych akcji, po których powinniśmy strzelić. To było optymistyczne, że stwarzaliśmy sytuacje, bo wiadomo było, że możemy je zamienić na gola. Mocna drużyna każdy element musi mieć opracowany i dobrze się stało, że my akurat ze stałego fragmentu strzeliliśmy piękną bramkę. Później było łatwiej.
Kogo chciałby Pan spotkać w półfinale?
Takiego, którego ogramy. A kto to będzie – zobaczymy, to już jest w rękach losu. Walczymy o trzy korony i trzeba pokonać kolejnego rywala, żeby awansować do półfinału.
Pamięta Pan swój strzał z ok. 80. minuty meczu? Piłka przeszła pod nogami obrońców i mogła wpaść do bramki.
Pamiętam. Bramkarz mi wyłapał. Było kilka okazji do podłączenia się, była szansa do spokojniejszego rozdzielenia piłek i można było pokusić się o więcej bramek.
Fot. Grzegorz Czop
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA