Strona główna » Wywiady » Wasza rozmowa z Romellem Quioto

Wasza rozmowa z Romellem Quioto

Data publikacji: 08-09-2012 14:18



Chcecie dowiedzieć się gdzie w Krakowie można spotkać zawodnika Wisły, co myśli o dopingu kibiców oraz jakie przysmaki kryje kuchnia Hondurasu? Spośród nadesłanych przez kibiców pytań wybraliśmy najciekawsze, które zadaliśmy zawodnikowi Białej Gwiazdy – Romellowi Quioto.

Fot. Maks Michalczak Fot. Maks Michalczak

Jak podoba Ci się Kraków?
Bardzo, ale to bardzo mi się podoba. Czuję się tu spokojnie, jak w domu. Nie mogę się na nic skarżyć.

Czy jest coś, co lubisz szczególnie? Atmosfera, ludzie, jedzenie...
Tak, ludzie są tu bardzo mili, pełni szacunku pod każdym względem. Pozwala  to na spokojne  życie w tak pięknym mieście.

Jakie jest Twoje ulubione miejsce w Krakowie, gdzie najbardziej lubisz przebywać?
Bardzo, naprawdę bardzo podoba mi się Rynek, lubię też chodzić do Galerii Krakowskiej. W tych miejscach czuję się zrelaksowany. Na razie tylko te dwa są szczególne, bo nie miałem jeszcze okazji, żeby swobodnie pospacerować po mieście.

Jaka atmosfera panuje w szatni. Czy zostałeś dobrze przyjęty przez kolegów z Wisły?
Mimo bariery językowej przyjęli mnie dobrze. Wszedłem do drużyny bez problemu. W szatni jest wszystko w porządku, a ponieważ wcześniej już raz odwiedziłem klub, znałem już niektórych zawodników i miałem pewność, że mogę zaufać drużynie.

Z kim najlepiej dogadujesz się w drużynie?
Na pewno z Kew i z Osmanem, który jest moim rodakiem. Chociaż z innymi kolegami z drużyny też się dogaduję.

Czy ktoś Ci pomaga w aklimatyzacji w Wiśle i jaki wpływ na Twoje przejście do Wisły miał Twój rodak, Osman Chavez?
Na pewno to, że w Wiśle jest już mój rodak, bardzo dodało mi odwagi.

Czy porozumiewasz się z pomocą Osmana?
Tak, z jego pomocą porozumiewam się z trenerem, co jest najważniejsze, bo to trener jest tym, który mówi mi, co mam robić.

Dlaczego zdecydowałeś się przyjść do Wisły?
Dostałem dobrą propozycję i ostatecznie Wisła oraz mój klub w Hondurasie doszli do porozumienia. Dlatego też zdecydowałem się tutaj przyjechać.

Jak podoba Ci się atmosfera w Wiśle?
Jest miła. Wszystkie treningi są wesołe i koleżeńskie. To bardzo motywuje i sprawia, że ma się zaufanie do tak wspaniałej ekipy jak ta.

Jak zaczęła się Twoja przygoda z piłką?
Od małego miałem dryg, żeby zostać piłkarzem, więc zawsze marzyłem o grze zawodowej.

Ile miałeś lat, kiedy zacząłeś grać?
Profesjonalnie zacząłem grać w wieku 15 lat.

A czy pamiętasz Twój pierwszy kontakt z piłką?
Myślę, że grałem od razu, jak zacząłem chodzić (śmiech).

Co sądzisz o swoim debiucie w barwach Wisły w T-Mobile Ekstraklasie?
Myślę, że był całkiem dobry. Czułem się dobrze, dając z siebie wszystko, żeby pomóc drużynie i żebyśmy osiągnęli jak najlepszy wynik. Dzięki Bogu wygraliśmy ten mecz z GKS-em

Czy w tym meczu był jakiś szczególny dla Ciebie moment?
Pamiętam, jak miałem okazję, żeby strzelić gola, ale w końcu bramkarz złapał piłkę. Już czułem, że będzie to moja pierwsza bramka dla Wisły. Nie udało się, ale to dobry początek. Przede mną wiele meczów, więc trzeba być cierpliwym, pracować i wiedzieć, że w każdym momencie może przyjść okazja na zdobycie bramki.

Jak porównałbyś polską ligę, stadiony, kibiców z ligą w Hondurasie, tam gdzie grałeś przez całe życie?
Stadiony bardzo się różnią. Te w Hondurasie mają zupełnie inną konstrukcję. Co do kibiców i dopingu – tam jest bardzo mało drużyn, które mają takie wsparcie fanów jakie tutaj ma Wisła, która jest wspierana od samego początku aż do końca meczu.

Jak na Ciebie wołają?
Nie mam żadnego konkretnego przezwiska. Tutaj w Wiśle wszyscy mówią do mnie po imieniu.

W Hondurasie miałeś jakiś przydomek?
Tak, tam wołali na mnie „Romantyk”.

Jak się czułeś po debiucie przed własną publicznością?
Dobrze. Jak wspomniałem, wsparcie kibiców jest ogromne, więc zawsze trzeba być bardzo skoncentrowanym, żeby móc osiągnąć dobry wynik. Poza tym to kibice nas żywią, więc musimy się jak najlepiej przykładać, żeby dać im w zamian radość.

Jak Ci się podobała atmosfera stworzona przez kibiców podczas meczu z GKS-em Bełchatów?

Byłem zaskoczony. To był najgorętszy doping, jakiego kiedykolwiek doświadczyłem. To mnie zdziwiło, ale jednocześnie zmotywowało, bo wiedziałem, że mam za sobą widzów, którzy mnie wspierają. To musiało motywować.         

Jak to jest być piłkarzem?
Myślę, że to najpiękniejsze co może się przydarzyć w życiu, a możliwości, które daje piłka nożna to poznawanie nowych krajów i osób. To sprawia, że jest to coś wyjątkowego, dlatego wielu chłopców chce być piłkarzami. Dla mnie to coś najlepszego, co może być, nigdy nie zajmowałem się niczym innym. Całe życie byłem piłkarzem i nie mogę tego porównać do niczego innego.

Kto jest Twoim piłkarskim idolem? Na kim się wzorujesz?
To zawodnik z Hondurasu, David Suazo. Biorę go za przykład, bo to wielka osobowość. Zawsze był moim idolem i zawsze chciałem być taki jak on.

Uczysz się języka polskiego?
Nie biorę lekcji, ale uczę się słuchając kolegów. Polski to trudny język. Chciałbym się go nauczyć, ale też chcę nauczyć się innych języków, podobnie jak Polacy chcą się ich uczyć. Czasem z Czarkiem się wymieniamy, on do mnie mówi po polsku, a ja do niego po hiszpańsku. Ale muszę przede wszystkim przyłożyć się do angielskiego.

Znasz już jakieś słowa po polsku?
Tak, tak, niektóre już znam: dzięki, cześć, proszę, do widzenia, dobra, dobrze, bardzo dobrze.

Dlaczego wybrałeś na koszulce numer 31?
Od początku, jak zacząłem grać w piłkę nożną, to był mój numer, dlatego zdecydowałem się go zostawić.
   
Czy mógłbyś polecić jakieś ulubione danie z kuchni honduraskiej, niekoniecznie związane z dietą zalecaną dla sportowców?
Cóż, na pewno jedzenie w Hondurasie jest inne niż tutaj (śmiech). Ale to prawda, że kiedy jest się piłkarzem, trzeba uważać na to, co się je. Wszyscy piłkarze z Hondurasu, kiedy wyjeżdżają za granicę, a szczególnie do Europy, czasem spotykają się z kuchnią, która może być nieodpowiednia dla nas.

Czy możesz polecić jakieś danie z Hondurasu?
Nie przychodzi mi nic konkretnego do głowy, ja mogę zjeść cokolwiek, z tym nie mam problemu. Choć czasami tutejsza kuchnia mnie zadziwia.
 
To znaczy, że cała kuchnia w Hondurasie jest smaczna?
Tak. Ale tak myślę, że jeśli ktoś stąd przyjechałby do Hondurasu, na pewno odczułby różnicę, podobnie jak tę różnicę odczuwamy my, przyjeżdżając tutaj.
                                 
Jak lubisz grać w ataku? Samemu, w duecie, a może we trzech? Jak nie grasz sam, to którą stronę w ataku wolisz – lewą czy prawą?
Jak każdy piłkarz muszę być przygotowany, żeby zagrać tam, gdzie mnie ustawi trener, ale normalnie jestem napastnikiem. Tak jest tu i tak było w Hondurasie. Ale jak mówię, każdy musi być przygotowany, żeby zagrać w dowolnym miejscu na boisku, bo nigdy nie wiadomo, gdzie będzie go potrzebował trener. Oczywiście najbardziej lubię strzelać gole, ale tu jeszcze mi się to nie udało.

Jakiemu klubowi zagranicznemu kibicujesz?
Realowi Madryt. Zawsze ich lubiłem, już od dziecka. Dlatego teraz cieszę się z ich mistrzostwa.

Czy nie boisz się okresu zimowego, gdy na termometrze będzie grubo poniżej zera stopni?
To jest coś, czego nigdy w życiu nie przeżyłem. Jestem ciekawy jak to będzie, bo jak każdy chcę doświadczać czegoś nowego. Zawsze mówiłem, że chciałbym zobaczyć, jak pada śnieg. Również jestem ciekawy, jak to będzie, kiedy temperatury będą ujemne.

Jakie są Twoje trzy najmocniejsze cechy piłkarskie?
Szybkość, odbiór piłki i gra głową. To chyba moje trzy podstawowe zalety jako piłkarza.

To już wszystkie pytania od kibiców. Dziękuję bardzo za rozmowę.
Mam nadzieję, że będą zadowoleni z tego, co wnoszę do drużyny. Będę starał się cały czas dawać z siebie jak najwięcej, żeby kibice byli zadowoleni.

Za pomoc w przeprowadzeniu wywiadu dziękujemy Annie Sierosławskiej.

WAC
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA



do góry strony