Wywiady
OSTATNIE NEWSY.
Trudne zadania Jakuba Jarosza
Data publikacji: 18-01-2010 10:31Od tygodnia Wisła Kraków ma nowego dyrektora wykonawczego. Został nim Jakub Jarosz, który do pracy w klubie powrócił po trzech latach. W wywiadzie udzielonym naszemu serwisowi opowiada o tym, jakie zadania i cele stawia przed sobą i Wisłą.
Ten materiał ukazał się w 97. numerze Newslettera Wisły Kraków. Aby otrzymywać newsletter, wystarczy wypełnić formularz.
Jak to się stało, że powrócił Pan do Wisły Kraków?
Rozwiązała się moja umowa z Zagłębiem Lubin i dostałem telefon od przedstawicieli Wisły Kraków z propozycją powrotu. Bardzo szybko się to potoczyło. Telefon był w poniedziałek, we wtorek spotkałem się z przedstawicielami klubu i w czwartek zacząłem pracować. Nie zastanawiałem się długo, bo jak już mówiłem wcześniej wielokrotnie, to jest klub, w którym się wychowałem. Powrót tutaj zawsze będę traktował jak powrót do domu.
Jakie są Pana obowiązki jako dyrektora wykonawczego?
Bieżące zarządzanie działalnością klubu, a także techniczna strona przeprowadzania transferów, negocjacje z piłkarzami, klubami.
Czy będzie Pan mógł proponować sprowadzenie jakiegoś piłkarza do klubu?
Zgodnie z modelem, jaki został przez zarząd Wisły wprowadzony, to trener odpowiada za sportową część i to on wyszukuje, również za pomocą skautów, zawodników. Nie jest powiedziane, że ja nie mogę czegoś zasugerować. Jeżeli będę miał jakieś informacje, to będę się z nimi dzielił, ale to trener jest tą osobą, która wskazuje i mówi: „To ten”.
Jaki był ten pierwszy tydzień Pana pracy?
To jest tak, że w klubie nie było mnie ponad trzy lata, więc jak w każdej firmie, dużo się zmieniło. Do tych wszystkich spraw trzeba się wdrożyć i wiadomo, że te początki zawsze są ciężkie. Ta praca jest długa, jeśli chodzi o dzień, bo jest masa tematów, o których się dowiaduję i próbuję się nimi zająć.
Wyznaczył sobie Pan jakiś cel, który chce osiągnąć, pracując w Wiśle?
Jak w każdym klubie, cel jest głównie sportowy – zdobycie kolejnego tytułu mistrza Polski i walka o to, żeby zaistnieć w piłkarskiej Europie poprzez eliminacje Ligi Mistrzów albo inne rozgrywki pucharowe. Mamy nadzieję, że marzenie kibiców i ludzi związanych z Wisłą, żeby w końcu zagrać w tej elitarnej LM w fazie grupowej, w tym roku się ziści. To byłby taki cel sportowy numer 1. A cel finansowy – żeby ten rok jakoś przetrwać. Wiadomo, w jakiej sytuacji znalazł się klub po odpadnięciu z europejskich pucharów. Do tego dochodzi kryzys ogólnoświatowy, który dotknął nie tylko sport, ale i pozostałe sfery życia. To jest bardzo ciężki okres dla działalności klubów, nie tylko Wisły. Chcemy w miarę możliwości przejść suchą nogą przez ten trudny czas.
Żeby Wisła mogła skutecznie walczyć w Europie, potrzebne są wzmocnienia. Jak to wygląda w tej chwili? Czy do drużyny dołączy ktoś nowy?
Pewne sprawy już toczą. Dział sportowy, z trenerem na czele, ma już konkretne nazwiska, pewni zawodnicy będą pojawiać się na testach. Zobaczymy, jak to będzie wyglądało. Ja jestem po to, żeby to wszystko pospinać, pomóc w tej części technicznej, doprowadzić negocjacje z zawodnikami, menedżerami i klubami do szczęśliwego końca i do wzmocnienia klubu przed drugą fazą rozgrywek.
Codziennie pojawiają się nowe informacje o tym, że inne kluby są zainteresowanie piłkarzami Wisły. Czy są to jakieś konkretne oferty?
Tak jest w każdym oknie transferowym. Agenci są, działają, pracują, puszczają informacje albo ich nie puszczają. Oficjalnie nie mamy żadnego stanowiska jakiegokolwiek klubu odnośnie naszego zawodnika. Dopóki nie będzie takiego stanowiska, dla nas nie ma tematu.
Jednym z piłkarzy Białej Gwiazdy, który według mediów na pewno odejdzie w tym okienku transferowym, jest Marcelo. Jak przedstawia się sprawa jego ewentualnego transferu?
Zawsze są obawy, że odejdą zawodnicy, którzy decydują o obliczu drużyny. Nie ma co ukrywać, że przeważnie kluby zagraniczne kupują tych najlepszych. Jak zawsze jest takie ryzyko, to jest wkalkulowane w ten biznes. Marcelo jest zawodnikiem kluczowym, więc musiałaby to być naprawdę wyśmienita oferta, żeby klub się na nią zgodził.
Czy do Pana kompetencji należy również koordynacja działań grup młodzieżowych?
Tak. Z młodzieżą trzeba pracować, to jest przyszłość całego klubu. Będę się starał coś tutaj ulepszyć, jeżeli działa nie tak. Chciałbym, żeby to funkcjonowało na miarę oczekiwań i możliwości tego klubu. Wisła zawsze słynęła z tego, że szkoliła zawodników i nie widzę powodów, żeby teraz było inaczej.
Ma Pan już wizję tego, co chciałby Pan stworzyć w Wiśle?
Wizję mam, tutaj nie trzeba wyważać otwartych drzwi. Wiadomo, że wszystko kręci się wokół finansów. One pozwalają robić pewne rzeczy albo nie pozwalają. Jeżeli jest gorszy okres, to wiadomo, że szuka się gdzieś oszczędności i często zdarza się tak, że są one na młodzieży. Sytuacja w Wiśle przez te czynniki, o których mówiłem wcześniej, jest jaka jest i musimy przez ten okres przejść z jak najmniejszymi stratami i z jak najlepszym skutkiem.
Ania M.
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA