Strona główna » Wywiady » Stolarski: Z Wisły nie chcę się nigdzie ruszać

Stolarski: Z Wisły nie chcę się nigdzie ruszać

Data publikacji: 25-02-2013 10:08



Ma w sobie wiele, żeby osiągnąć sukces: jest szybki, ma też dobrą wytrzymałość, trenerzy chwalą go za pracowitość, a on trenuje już z pierwszym zespołem Wisły, chociaż nadal jest niepełnoletni. Do tego niedawno został kapitanem młodzieżowej reprezentacji Polski, a na koniec 2012 roku został uznany najlepszym juniorem Wisły. Poznajcie Pawła Stolarskiego, wychowanka Białej Gwiazdy, zawodnika, który mimo wszystko ma też swoje wady.

Fot. Maks Michalczak Fot. Maks Michalczak

Ten materiał ukazał się w 150. numerze Newslettera Wisły Kraków. Aby go zamawiać, wystarczy wypełnić formularz

Z Wisła związany jesteś od pierwszego treningu piłkarskiego.

Wszystko zaczęło się od tego, że w Wiśle zaczął trenować mój trzy lata starszy ode mnie brat. Rodzice z nim już wcześniej jeździli więc na treningi. Ja natomiast w młodości jakoś specjalnie nie przepadałem za piłką. Oczywiście, coś tam kopałem z kolegami, ale interesowałem się czym innym. Tata więc pewnego razu zaproponował mi, że pójdziemy na trening i jeśli mi się spodoba, to zostanę, a jeśli nie będę chciał, to rodzice do niczego mnie nie będą zmuszali. Mnie z treningu na trening coraz bardziej podobało się tutaj w Wiśle i wręcz nie mogłem doczekać się kolejnych zajęć. Tak mijały kolejne dni, a potem rok za rokiem.

Zainteresowania sprzed tego momentu, gdy zacząłeś trenować pozostały, czy teraz liczy się już tylko piłka?
Mogę powiedzieć, że piłka to mój zawód, ale także moja pasja. Teraz skupiam się tylko na jednej rzeczy: właśnie na piłce.

Można powiedzieć, że dzięki bratu trafiłeś do Wisły. Czy on teraz jest także twoim największym kibicem?
Cała rodzina bardzo mocno mi kibicuje. Z bratem do tej pory dosyć często staram się wyjść na boisko i pograć. On wiele mnie nauczył w młodości. Był lepszy technicznie, więc właśnie tej techniki mnie uczył. Gdy tylko mieliśmy wolny czas, to wychodziliśmy z piłką na boisko i uczyliśmy się nawzajem.

A brat na jakiej pozycji gra?
Na środku pomocy. Może jeszcze kiedyś stworzymy duet pomocników. Nigdy nic nie wiadomo.

Był taki jeden moment, który przekonał cię do tego, że piłka to twoja przyszłość?
Nie, to przychodziło z czasem. Sześć lat spędziłem w szkółce u trenera Cezarego Bejma, któremu naprawdę dużo zawdzięczam i który naprawdę dużo mnie nauczył. Potem o rok wcześniej niż moi rówieśnicy przyszedłem do trampkarzy starszych do trenera Pawła Regulskiego, u którego także bardzo wiele się nauczyłem. Potem przeszedłem do trenera Marca, a z juniorów starszych do pierwszej drużyny.

Zawsze bardzo dobrze się wypowiadasz o swoich trenerach, a oni odwdzięczają się podobną opinią na Twój temat. Nasłuchałeś się pochwał od nich?
Nie. Po prostu z trenerami bardzo dobrze mi się pracowało. Ja wychodziłem na kolejne treningi i starałem się pokazać wszystko to najlepsze, na co mnie stać. Tak to szło do przodu.

Podobno nawet jak dostawałeś niezasłużone kary, to mówiłeś tylko „Tak, panie trenerze, dobrze”.
Po prostu nie ma co się kłócić z trenerem. Wiadomo przecież, że to trener ma rację. Nawet jak uważam, że powinno być inaczej, to staram się tego nie okazywać i zatrzymuje to w sobie.

Rogi za to lubisz pokazać czasem na boisku.
Tak, zgadza się. Czasem gram agresywnie. W młodości zdarzało mi sie najpierw zrobić, a potem pomyśleć. Bywało, że grałem bardzo ostro, aż czasem za ostro, co kończyło się karami minutowymi, bo wtedy kartek się nie dostawało.

Czerwoną kartkę też masz już jednak na swoim koncie i to w meczu derbowym z Cracovią.
Tak, rzeczywiście. Po dobrym meczu, w którym strzeliłem dwie bramki i zaliczyłem asystę nie wytrzymałem nerwowo i dałem się sprowokować rywalom. Miałem występować w mistrzostwach Polski w meczach przeciwko Górnikowi Zabrze, ale niestety dostałem karę dwóch meczów i nie mogłem zagrać w tych spotkaniach. Bardzo żałuję, bo to była głupia czerwona kartka. Co zrobić, czasu nie cofnę.

Tamta czerwona karta dała ci do myślenia, jeśli chodzi o te twoje nerwowe zachowania na boisku?
Jasne, że jest tak, że czasem nadal emocje na boisku biorą nade mną górę, ale ta czerwona kartka naprawdę dużo dała mi do myślenia. Widziałem, co straciłem i że to było bardzo niekorzystne dla mnie. Teraz na boisku staram się opanować nerwy i nie okazywać swoich emocji tak bardzo.

Wisła to dla ciebie szczególny klub?
Moim marzeniem od momentu, kiedy przyszedłem na pierwszy trening, było grać w pierwszej drużynie Wisły. Zawsze kibicowałem zespołowi, starałem się być na każdym meczu. Wisła jest takim klubem, z którego nie chciałbym się ruszać. Jest mi tu naprawdę dobrze.

To, że jesteś kibicem Wisły, w trakcie meczów pomaga czy przeszkadza?
Gdy wybiegam na boisko, zawsze staram się skupiać tylko na grze i wykonywać to, co do mnie należy. W trakcie meczów przede wszystkim chcę pokazywać, że jestem godzien grania w tym klubie. Staram się nie myśleć o innych rzeczach tylko wyjść i pokazać się z jak najlepszej strony.

Jeśli zagrasz przy Reymonta 22, będziesz skupiony tylko na meczu, czy przed rozpoczęciem spotkania odśpiewasz z całym stadionem „Jak długo na Wawelu”?
Wiadomo, że debiut na stadionie Wisły będzie się dla mnie wiązał ze stresem, bo to normalna rzecz. Oczywiście jednak, że zaśpiewam hymn Wisły razem z kibicami. Zaraz po nim jednak będę skupiał się już tylko na grze.

Jak radzisz sobie w szatni pierwszej drużyny? Między tobą a pozostałymi zawodnikami jest o tyle odczuwalna granica wiekowa, że jesteś jedynym niepełnoletnim piłkarzem pierwszej drużyny Białej Gwiazdy.
Szczerze mówiąc, to nie odczuwam zbytnio tej różnicy, a na pewno nie przeszkadza mi ona. Czuję się w szatni bardzo dobrze. Wydaje mi się, że wszyscy mnie szanują, a za ze wszystkimi żyję w zgodzie. Staram się dobrze dogadywać z każdym.

A przeszło ci kiedyś przez głowę, że kilku twoich kolegów mogłoby mieć dzieci w twoim wieku?
Nie, nie, chociaż rzeczywiście jest kilka takich osób, które mogłyby być moim ojcem. Zupełnie się jednak nad tym nie skupiam.

Na ile trudniej jest łączyć bycie piłkarzem ze szkołą od momentu, gdy jesteś w pierwszej drużynie?
Z tym jest naprawdę trudno. Treningi mam prawie zawsze w godzinach lekcyjnych, więc jest ciężko. Staram się jednak z tym sobie radzić i nadrabiać szkolne zaległości w każdej wolnej chwili. Nie da się jednak nadrobić w jeden dzień zaległości z kilku tygodni, a takie się u mnie pojawiają. Gdy do treningów z pierwszą drużyną dochodzą jeszcze zgrupowania kadry Polski, to nie ma mnie w szkole, jak na przykład ostatnio, przez miesiąc. Ciężko jest przyjść po takim okresie do szkoły, bo przecież do kartkówki czy sprawdzianu też trzeba się, podobnie jak do meczu, przygotować. Ja tymczasem przychodzę do szkoły i od razu wszyscy zaczynają mnie pytać.

Mimo to podobno twoi rodzice bardzo dbają o to, żebyś tej szkoły nie zaniedbywał.
Rzeczywiście, da się to odczuć. Mama i tata cały czas pilnują szkoły, bo wiadomo, że szkoła jest też ważna. Tak jak jednak mówię – jest ciężko. Chodzę do szkoły kiedy mogę i staram się nadrabiać zaległości.

Trener Kulawik powiedział niedawno, że w niedługiej przyszłości będziesz bardzo dobrym prawym... obrońcą. Co ty na to?
Trener Kulawik cały czas ustawia mnie właśnie na prawej obronie. W ogóle to przez pierwsze pięć lat trener Cezary Bejm wystawiał mnie na środku obrony. Tylko gdy przegrywaliśmy, trener przesuwał mnie do przodu. Grałem więc na każdej pozycji. Prawa obrona więc nie jest mi obca.

Jak więc stało się, że ze środka obrony trafiłeś na skrzydło?
Pozycję zmienił mi trener Paweł Regulski, gdy trafiłem do trampkarzy starszych. Grałem z kolegami o rok ode mnie starszymi i w tym zespole trener ustawiał mnie na prawej obronie. Potem zacząłem dostawać też szansę na prawej pomocy. Zarówno na prawej obronie jak i prawej pomocy czułem się dobrze i nie robiło mi różnicy, na której pozycji występuję.

Boczne strefy boiska są chyba dla Ciebie stworzone, bo łączysz w sobie zarówno dobrą szybkość jak i wytrzymałość na bardzo wysokim poziomie.
Wiadomo, że na boku boiska jest więcej miejsca niż w środku pola. Można się więc rozpędzić. Bok pomocy czy obrony więc odpowiada mi.

A zdajesz sobie sprawę z tego, że niewielu jest zawodników, którzy łączą w sobie zarówno dobrą wytrzymałość jak i szybkość?
Po prostu takiego Bóg mnie stworzył. Staram się wykorzystywać wszystkie moje walory jak najlepiej.

Rok 2013 będzie przełomowy dla Ciebie? Masz szansę na sukces z młodzieżową reprezentacją i zaistnienie w pierwszej drużynie Wisły.
Staram się na każdym treningu pokazywać i udowadniać trenerowi Kulawikowi, że zasługuję na debiut, że powinienem taką szansę otrzymać. Z reprezentacją Polski przed nami bardzo ważne mecze w marcu. Na pewno staram się do nich przygotować jak najlepiej.

Na koniec powiedz, czy na swój debiut w pierwszej drużynie Wisły czekasz cierpliwie, czy chciałbyś, żeby stało się to już w najbliższym czasie.
Nie ukrywam, że czekam na ten debiut. Bardzo chciałbym zadebiutować i mam nadzieję, że otrzymam taką szansę w tej rundzie. Chciałbym takim meczem udowodnić, że warto było na mnie postawić.

Dziękuję za rozmowę.
Dziękuję.

M. Górski
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
 



do góry strony