Wywiady
ZOBACZ TAKŻE:
OSTATNIE NEWSY.
Sobolewski: W Wiśle nawet do 40. roku życia
Data publikacji: 21-06-2009 17:42Radosław Sobolewski znany jest z tego, że nie udziela wywiadów dziennikarzom. Z okazji podpisania nowego kontraktu zrobił dla nas wyjątek.

Długo trwały negocjacje w sprawie nowego kontraktu?
Powiem szczerze, że dość długo, bo podchody pod nowy kontrakt zaczęliśmy już rok temu. No i dopiero teraz te rozmowy zostały sfinalizowane.
Czy to oznacza, że kibice Wisły mogą być spokojni o to, że zostanie Pan w drużynie jeszcze dwa lata?
Myślę, że tak. Dobrze się w Wiśle czuję i staram się to udowadniać na boisku. Tak samo było, jak rozmawialiśmy o tym kontrakcie, choć czasami były chwile zwątpienia, czy się uda. Mówiłem wtedy, że bardzo dobrze się tutaj czuję i chciałbym zostać.
A co będzie potem? Czy wiąże Pan swoją przyszłość z Wisłą również po 2011 roku?
To bardzo trudne pytanie, bo nie chciałbym składać żadnych deklaracji. To nie zależy tylko ode mnie. Rozmawiałem z wieloma kibicami na stopie prywatnej i kibice to rozumieją. Jeżeli teraz bym złożył jakąś deklarację, mogliby się kiedyś poczuć rozżaleni i zawiedzeni, a tu nie o to chodzi. Tak jak powiedziałem - cieszę się, że podpisałem ten kontrakt, mówiłem, że chciałbym zostać w Wiśle i tak uczyniłem. A co będzie za dwa lata - to nie tylko ode mnie zależy, ale również od działaczy. Na jednej z konferencji po zakończeniu przygody z reprezentacją mówiłem, że chciałbym zostać w Wiśle nawet do 40. roku życia, tylko żeby ktoś mnie wtedy jeszcze chciał (śmiech). Jeżeli zależałoby to tylko ode mnie, to chciałbym zostać.
Nowy kontrakt to ukoronowanie Pana dobrej gry w Wiśle?
Jestem tutaj prawie pięć lat. Może to jest nieskromne zdanie, ale przynajmniej te trzy sezony w moim wykonaniu były dobre. Jeden był taki słaby, wtedy, kiedy zajęliśmy ósme miejsce, ale ogólnie mieliśmy kryzys. A tak to uważam, że prezentowałem się w miarę przyzwoicie i myślę, że zasłużyłem na szacunek w takim wydaniu, że Wisła przedłużyła ze mną kontrakt.
Mówi się o Panu, że jest Pan niedocenianym piłkarzem. Rzeczywiście tak jest?
Nie. Dla mnie najbardziej liczy się to, że trenerzy mnie szanują, koledzy też. Myślę, że kibice również. To jest dla mnie najważniejsze, a nie to, co się o mnie pisze w prasie. To jest naprawdę bardzo mało istotne.
W lipcu po raz kolejny Biała Gwiazda rozpocznie grę o Ligę Mistrzów. Jak Pan uważa, czy droga do niej naprawdę w tym roku będzie łatwiejsza?
Teoretycznie tak, ale zaczynamy od wielu kontuzji i nie wiadomo, jak trener poskłada zespół w całość, żeby to funkcjonowało jak należy.
Z drużyny odeszli Marcin Baszczyński i Marek Zieńczuk. Jak będzie wyglądała Wisła bez tych bardzo ważnych piłkarzy?
Zgadza się, Marcin Baszczyński i Marek Zieńczuk to, że tak powiem, opoka dotychczasowej Wisły. Wiadomo, ciężko będzie bez nich, ale nie mam prawa załamać rąk. Tak samo by było, gdyby nie było Sobolewskiego. Mówiłbym to samo - że nie można załamywać rąk. Są nowi zawodnicy, jest młodzież, jest paru utalentowanych zawodników. Oby nas omijały kontuzje, a myślę, że powinno być bardzo dobrze.
Niedawno Pana syn, Hubert, razem z drużyną Wisły z rocznika 2000 wygrał turniej Adidas Cup i został najlepszym zawodnikiem finału. Będzie Pana następcą?
Powiem więcej - będzie lepszy.
Jakim będzie piłkarzem? Gwiazdą boiska, czy takim jak Pan – cichym, ale walecznym?
Nie, nie, poszedł w mamę (śmiech). Ciężko powiedzieć tak naprawdę. Ale jeszcze raz powtórzę - nie poszedł w ojca.
Na jakiej pozycji gra?
Albo w ataku, albo lewa pomoc.
Co Pan, jako zawodowy piłkarz, może o nim powiedzieć?
Że ma dar od Boga w postaci szybkości. Na razie go wykorzystuje i oby tak dalej było.
Kiedy udzieli Pan następnego wywiadu?
Może przy następnym kontrakcie (śmiech).
Ania M.
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA