Strona główna » Wywiady » Singlar: Dawałem z siebie maksimum

Singlar: Dawałem z siebie maksimum

Data publikacji: 31-08-2010 20:23



Peter Singlar, który żegna się z Wisłą zapewnia, że zapamięta tylko dobre chwile z pobytu w Krakowie. Słowak zapowiada też, że będzie chciał odwiedzać nowy stadion przy Reymonta i swoich przyjaciół, których poznał w Krakowie. Oto nasza pożegnalna rozmowa z Peterem Singlarem.

Fot. Maks Michalczak Fot. Maks Michalczak

Jak będziesz wspominał dwa lata spędzone w Krakowie?
Będę pamiętał wszystko to, co najlepsze. O złych rzeczach, o moich kontuzjach zapomnę. Myślę, że w moich wspomnieniach pozostaną dobre myśli.

Kibice zapewne zapamiętają Cię z gola strzelonego w Poznaniu i ze spotkania z Polonią Bytom, w którym mimo kontuzji do końca mecz pozostałeś na murawie. A co Ty zapamiętasz najmocniej?

Pewnie to samo, chociaż o tym drugim wydarzeniu zapomnę. Będę pamiętał tego strzelonego gola, wszystkie wygrane mecze, kibiców. Zawsze z siebie dawałem tyle, ile mogłem. Były też dla mnie trudne momenty, gdy wracałem do zdrowia po kontuzjach, ale takie przecież jest życie, taka jest piłka. Zawsze robiłem to, co mogłem, dawałem z siebie maksimum swoich możliwości.

Jak to było z tym uciszaniem kibiców Lecha Poznań po strzelonym przez Ciebie golu w Poznaniu?
To było spontaniczne zachowanie. Gdy zdobyłem gola, przyszedł taki impuls, że tak się mam zachować, tak mam się cieszyć z gola. Potem sobie przypomniałem, że w podobny sposób cieszył się Eric Cantona, więc to jego zachowanie pewnie mnie zainspirowało, ale to uświadomiłem sobie dopiero później. To było spontaniczne zachowanie.



Wróćmy na moment do tych trudnych chwil, które przeżyłeś w Krakowie. Która z kontuzji najbardziej Cię podłamała?
Zawsze najtrudniejsza jest ta ostatnia kontuzja. Za każdym razem jednak byli tu trenerzy i piłkarze, którzy dodawali mi sił, żeby iść dalej. Była przy mnie też rodzina, która dawała mi bardzo dużo energii. Myślę, że zagram jeszcze w kilku meczach i kontuzje już mi nie będą dokuczały.

W trakcie Twojego pobytu w Wiśle urodziła ci się córeczka. Po jej narodzinach obiecywałeś, że przestaniesz być kolejnym dzieckiem dla Twojej żony. Rzeczywiście, zmieniłeś się w trakcie pobytu w Wiśle?

O to trzeba zapytać moją żonę. Myślę, że trochę zmężniałem, trochę stałem się facetem, trochę inaczej myślę. Dzieckiem jestem teraz tylko dla moich dzieci, kiedy się z nimi bawię. Poza tym staram się jak najlepiej pomagać mojej żonie tak, żeby była ona szczęśliwa. Jeśli ona będzie szczęśliwa, szczęśliwy będę ja i nasze dzieci. To dla mnie jest najważniejsze w życiu. Piłka teraz jest na drugim miejscu po rodzinie.



Gdy Twój syn powie, że chce zostać piłkarzem, co mu doradzisz?
Za kilka dni mój syn ma operację oka. To dla mnie jest teraz ważniejsze niż rozwiązanie umowy z Wisłą, bo wiadomo, że jest obawa, czy wszystko potoczy się dobrze. Synek interesuje się piłką, ale pewne badania wykazały, że nie będzie mógł grać zawodowo. Jeśli będzie grał rekreacyjnie, na pewno chętnie z nim pogram. Jeśli natomiast postanowi zająć się piłką, to myślę, że pomogę mu wybrać coś związanego z futbolem. Teraz jednak najważniejsza jest operacja jego oka.

W Wiśle znalazłeś grono kolegów. Będziesz dalej utrzymywał z nimi kontakt?

Tak. Na pewno nie wymażę niczyjego numeru z mojego telefonu. Myślę, że jeszcze się będę zjawiał w Krakowie. Chciałbym przyjechać na mecz, gdy będzie już otwarty nowy stadion. Mam tu kolegów, więc jeśli tylko będę miał możliwość, postaram się tu przyjeżdżać. Myślę, że znajomości, które tu zawarłem, nie urwą się. Połączyła nas nie tylko piłka, ale i przyjaźń.



Czyli na nowym stadionie Wisły Cię zobaczymy? Co prawda nie jako piłkarza, ale jako widza?

Zobaczymy, może przyjadę tu jako piłkarz? Żartuję, chociaż kto wie... Chciałbym się tu pojawić, gdy nowy stadion będzie już cały oddany do użytku. Myślę, że nie ma w Krakowie ludzi, którym bym przeszkadzał, więc wydaje mi się, że nie będzie problemu, żebym tu przyjeżdżał oglądać mecze Wisły.

Gdzie usiądziesz na nowym stadionie?
A to zależy od tego, gdzie koledzy załatwią mi bilet (śmiech).

Co teraz będzie z Peterem Singlarem?

Co teraz? Idę pakować rzeczy (śmiech). Potem jadę na Słowację. Mam nadzieję, że na Słowacji znajdę klub, w którym będę mógł grać.

Dziękuję za rozmowę.
Dziękuję.

M. Górski
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA



do góry strony