Wywiady
OSTATNIE NEWSY.
Probierz: Wystawiać sztuki ciekawe i zwycięskie
Data publikacji: 11-05-2012 09:48Ze szkoleniowcem Wisły, Michałem Probierzem, podsumowaliśmy mijający sezon i porozmawialiśmy o planach na kolejne rozgrywki. Trener opowiedział nam też o swojej wielkiej pasji, czyli teatrze.

Ten materiał ukazał się w 131. numerze Newslettera Wisły Kraków. Aby go zamawiać, wystarczy wypełnić formularz
Zacznijmy trochę przewrotnie: jakich pozytywów dopatruje się trener po zakończonym sezonie?
Na pewno pozytywem było to, że młodzi zawodnicy mogli zadebiutować w pierwszej drużynie i dzięki temu zostali zauważeni. Mecze czy to juniorów starczych, czy juniorów młodszych pokazują, że w tych drużynach może być paru fajnych chłopaków. Z Młodej Ekstraklasy też można było kogoś wyjąć. Teraz jest taki czas, żeby to wszystko poskładać.
Największa szansa jest przed tymi młodymi piłkarzami, którzy już zadebiutowali w pierwszej drużynie, czy trzyma jeszcze trener jakiegoś asa w rękawie?
Oglądaliśmy jeszcze dwóch chłopaków, którym na pewno będziemy się chcieli przyjrzeć w trakcie treningów. Teraz wzięliśmy większą liczbę ludzi z Młodej Ekstraklasy i zespołów juniorskich na treningi pierwszej drużyny. Niektórzy mają szkołę, czy egzaminy, więc nie mogą trenować z nami codziennie, ale mamy dwa tygodnie czasu, więc na pewno jakoś to ułożymy. Przez ten czas przyjrzymy się wszystkim, nauczymy ich też odpowiedniego podejścia. Potem ludzie, którzy pracują z nimi na co dzień będą ich kształtowali. Wierzę, że to się da zrobić.
Udało się trenerowi już ostatecznie oddzielić tych, na których można budować drużynę od tych, na których nie ma co liczyć?
Nie do końca tak jest. Przecież są zawodnicy, którzy mają ważne kontrakty, a którzy być może będą chcieli odejść z Wisły do jakiegoś lepszego klubu. Nikt nikogo na siłę nie będzie zatrzymywał. Dla mnie ważne jest to, żeby pozyskać ludzi głodnych sukcesów, którzy chcą tu coś osiągnąć.
Jak trener ocenia postawę Patryka Małeckiego po przywróceniu go do pierwszej drużyny?
Nie chcę mówić o jednym zawodniku indywidualnie.
A czy jest taki zawodnik, bez którego trener sobie absolutnie nie wyobraża drużyny w przyszłym sezonie?
Nie ma. Na pewno niektórych trudniej zastąpić – to oczywiste. Część piłkarzy pełni w drużynie ważną rolę z mentalnej strony. Na pewno Radek Sobolewski jest ikoną klubu i trzeba o tym pamiętać. Takich ludzi też trzeba doceniać.
Przychodząc do Wisły spodziewał się trener, że może być aż tak trudno?
Nie spodziewałem sie tylu problemów, które się pojawiły. Przez te sześćdziesiąt parę dni rozgrywaliśmy mecze praktycznie co cztery dni i ciężko było popracować nad czymś, szczególnie, że cały czas nawarstwiały się urazy. Gdybyśmy mieli zagrać teraz mecz w sobotę, to nie wiem, czy byśmy skompletowali piętnastkę. Na najbliższe trzy tygodnie wypadł nam Genkov, Pareiko, Melikson i Garguła też mają urazy. Bardzo ciężko by było to poskładać. Można więc powiedzieć, że dla nas ważne jest to, że ten sezon, choć szkoda, że z takim marnym skutkiem, już się skończył. Teraz musimy dobrze się odbudować i porządnie przygotować do nowego sezonu.
Te przygotowania do nowego sezonu to ma być zupełnie nowy rozdział, czy płynne przejście z zakończonych już rozgrywek?
Przeszłości już nie zmienimy. Trzeba z niej wyciągnąć wnioski i pracować tak, żeby piłkarze mieli chęć do rozwoju. Do tej pory nie mieliśmy zbyt wiele czasu na zmiany – jedynie w minimalnym zakresie zmienialiśmy to, co się dało. Przecież tylko przed meczami z Podbeskidziem i Cracovią mieliśmy czas, żeby spokojnie potrenować. Potem znowu graliśmy co trzy dni. Do tego doszły wszystkie urazy i podejście niektórych do meczów. Chcemy więc zamknąć rozdział o nazwie „Sezon 2011/2012”. Teraz liczą się tylko kolejne rozgrywki.
Wystarczy czasu do rozpoczęcia nowego sezonu, aby zrealizować wszystkich plany związane z przygotowaniem zespołu?
Trzon drużyny na pewno pozostanie niezmieniony, co ułatwia nam sprawę. Trzeba teraz mądrze podobierać uzupełnienia i tak je wkomponować, żeby powstał solidny zespół. Mnie najbardziej inspiruje do pracy właśnie chęć stworzenia zespołu, w którym jeden będzie walczył za drugiego, który będzie grał piłkę, której wymagam – na jeden, dwa kontakty, a nie tak, jak teraz, czyli każdy bierze piłkę i gra pod siebie.
Ważniejsze dla trenera będzie wypracowanie tej waleczności, czy odpowiedniego stylu gry, o którym trener wspomina?
Jedno idzie w parze z drugim. Trzeba pamiętać o tym, że w większości przypadków Wisła jest drużyną będącą w ofensywie, gra atak pozycyjny. Mając piłkę nie da się walczyć. Trzeba to mądrze poukładać, żebyśmy przede wszystkim zdobywali więcej bramek niż w tym sezonie. W strzelonych bramkach w zakończonym sezonie wyglądaliśmy fatalnie, co jest paradoksem, bo jednocześnie mieliśmy jedną z lepszych obron. Zabrakło na pewno siły ofensywnej, szczególnie, że w kilku meczach graliśmy z przewagą zawodnika i nie potrafiliśmy strzelić bramki. To świadczy o problemach w ataku pozycyjnym.
W planach na następny sezon rysuje sobie trener drużynę w ustawieniu z jednym napastnikiem, czy z dwoma?
Taktyk można sobie rozrysowywać bardzo dużo. Na boisko wychodzi jednak jedenastu na jedenastu i to jest najważniejsze. Rozrysować można każdą taktykę jak się chce.
Część piłkarzy po sezonie wraca z wypożyczeń. Zdążył się trener już im przyjrzeć w ich obecnych klubach?
Większość z nich będzie jeszcze trochę grała, więc mam czas obejrzeć osobiście na przykład czy to Chrapka, czy Nalepę. Sezon zakończył już Burliga, który był wypożyczony do Ruchu. Na pewno będziemy się tym chłopakom przyglądać.
Większe znaczenie będzie miało to, jak ci piłkarze prezentują się w klubach, w których aktualnie grają, czy to, jak zaprezentują się na treningach po powrocie do Wisły?
Na pewno jakiś obraz daje to, jak prezentują się w klubach, w których aktualnie grają, ale ważniejsze będzie to, jak będą trenować i grać po powrocie do Krakowa. Wtedy będę mógł sprawdzić, czy pasują do koncepcji drużyny, którą chcę tu budować.
Kiedyś Wisła reklamowała mecz z Legią hasłem „Piłkarski spektakl wiosny”. Czy rzeczywiście piłkę nożną można porównać do teatru?
Nie do końca. W teatrze jedną rolę można wypracować do perfekcji, a w piłce, chociażby się miało wszystko świetnie opracowane, to przecież jest przeciwnik, są sędziowie. Tego w teatrze nie ma. Kto jednak był na naszym meczu pucharowym z Ruchem przy Reymonta, ten na pewno się nie nudził, bo stworzyliśmy fajne widowisko, chociaż szkoda, że nie zakończone naszym zwycięstwem.
Nie przez przypadek zapytałem o to porównanie do teatru, bo to podobno teatr jest jedną z większych pasji trenera poza piłką nożną.
Rzeczywiście, lubię teatr, lubię poczytać książki. My też czasami musimy w jakiś sposób oderwać się od piłki, bo przecież nie można myśleć o niej przez 24 godziny na dobę. Zdarza mi się jednak, gdy oglądam na przykład jakiś film, że ucieka mi wątek, bo człowiek wraca myślami do jednego, czy drugiego meczu.
Woli trener iść do teatru, czy zobaczyć film?
Najbardziej to lubię mecz zobaczyć (śmiech). Teatr w porównaniu z filmem to coś innego, żywego. Ma w sobie coś szczególnego i dlatego uwielbiam chodzić do teatru.
Które krakowskie teatr zdążył już trener odwiedzić?
Do krakowskich teatrów jeszcze nie dotarłem. Grając w dwa miesiące tyle meczów nie było na to czasu. Odwiedzałem natomiast wcześniej teatry Łodzi i na Śląsku.
To na Śląsku podobno jest wystawiana trenera ulubiona sztuka?
Tak, rzeczywiście. Moja ulubiona sztuka to „Cholonek, czyli dobry Pan Bóg z gliny”. Lubię ją tak bardzo, że wręcz znam z niej na pamięć bardzo dużo cytatów. Polecam ją każdemu.
A w Krakowie na jakie spektakle ma zamiar się trener wybrać?
Na pewno zależy mi na tym, żeby iść na „Mayday”, na „Testosteron”. Kiedy do Krakowa przyjedzie moja partnerka życiowa, razem pójdziemy. Niedawno była przez tydzień, ale nie mieliśmy nawet czasu niczego pozwiedzać. Kiedy pojawi się tu po raz kolejny, mam nadzieję, że spokojnie sobie krakowskie teatry obskoczymy.
Powiedział trener kiedyś, że do teatru nie chce być zapraszany, że zawsze chce sam kupować sobie bilet. Rzeczywiście tak jest?
Trzeba doceniać ludzi, którzy występują i coś robią na scenie. Jeśli do teatru przychodziliby ludzie po znajomości, to te teatry by po prostu padały. Trzeba wspierać sztukę. Kiedyś więc rzeczywiście powiedziałem, że jeśli nie będę pracował i nie będzie mnie stać na bilet, to wtedy ktoś mnie może do teatru zaprosić. Dopóki pracuję i stać mnie na wejściówki, to chcę za nie płacić.
Na koniec proszę powiedzieć, jakie sztuki w najbliższym sezonie będzie wystawiała Wisła.
Mam nadzieję, że ciekawe i zwycięskie!
Dziękuję za rozmowę.
Dziękuję.
M. Górski
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA