Strona główna » Wywiady » Primel: Poziom rywalizacji jest wysoki

Primel: Poziom rywalizacji jest wysoki

Data publikacji: 28-01-2016 07:17



Paweł Primel z Wisłą związany jest z przerwami od 2011 roku. Trener bramkarzy Białej Gwiazdy pochodzi z Wielkopolski, ale swoje pierwsze piłkarskie kroki stawiał na Dolnym Śląsku. Jako piłkarz największe sukcesy odniósł grając w Miedzi Legnica i Odrze Wodzisław. 

Fot. Adam Koprowski Fot. Adam Koprowski

Trenerze, jak zaczęła się pana przygoda z piłką nożną?
Można powiedzieć, że normalnie. W czasach kiedy byłem młody, tzn. nie było komputerów czy smartphone-ów i wszystkie dzieciaki spotykały się na podwórku i grały m.in. w piłkę. Podwórkowa gra przerodziła się w pasję i tak zacząłem treningi w juniorach Zagłębia Lubin. Od tamtej pory mojemu życiu cały czas towarzyszy piłka. 

Pobyt w jakim klubie wspomina pan najlepiej?
Najdłużej byłem w Miedzi Legnica, ale to w Odrze Wodzisław wszedłem na najwyższy ligowy poziom i zaliczyłem najwięcej występów.  Do każdego z tych klubów i ludzi, których tam poznałem, odczuwam sentyment. Jednak to w Odrze spełniłem się zawodowo grając w I lidze - odpowiedniku dzisiejszej Ekstraklasy. 

Żałuje pan, że mógł  rozegrać więcej meczów, odnieść więcej sukcesów?
Na pewno. Kiedyś były inne czasy, inne kontrakty. Kończyła się umowa, a było się dalej zawodnikiem danego klubu. Nie można było dowolnie kierować swoją karierą. Wtedy kluby musiały się miedzy sobą dogadywać. Nie było profesjonalnych menadżerów, trzeba było sobie radzić samemu. Nawet jak było jakieś zapytanie, to klub mógł powiedzieć - my go nie oddamy, a sam zawodnik nawet o tym fakcie nie wiedzieć. O potencjalnych kwotach już nawet nie wspomnę. O niektórych szansach, że chciał mnie jakiś klub, dowiedziałem się dopiero po latach. Tego się już dzisiaj nie zmieni. Widocznie tak miało być.

Zazwyczaj na podwórku nikt nie chciał bronić. Jak został pan bramkarzem, od początku to była pana pozycja?
Nie, też zaczynałem jako zawodnik z pola. Dopiero w juniorach w Lubinie przy jakiejś okazji stanąłem w bramce i tak już zostało. Dobrze trafiłem, bo opiekował się nami śp. trener Sambor, który wiele mi pomógł i dużo nauczył. Nie powiedziałbym, że miałem jakiś talent, chyba więcej zawdzięczam ciężkiej pracy. 

Kiedy przyszła myśl, żeby zostać trenerem bramkarzy?
Wynikało to z moich osobistych doświadczeń. Jak grałem, to nie było w zespołach trenerów bramkarzy, tylko słyszeliśmy na treningu, to idźcie sobie na bok i sobie sami poćwiczcie. W grupie bramkarzy, to zazwyczaj ja byłem inicjatorem, proponowałem co będziemy robić, jakie zajęcia. Oczywiście, niczego nie narzucałem, bo sam byłem zawodnikiem, ale próbowaliśmy wspólnie coś robić. Stąd być może wziął się mój dzisiejszy zawód. 

Jak zaczęła się pana zawodowa kariera jako trenera?
Kończyłem swoją przygodę jako piłkarz w Niemczech. Pod koniec tego okresu otrzymałem propozycję z Miedzi, by wrócić do Legnicy i zostać grającym trenerem bramkarzy. Bardziej byłem już jednak trenerem, niż zawodnikiem, bo sam wiedziałem, że kariera piłkarska dobiega końca i nie będę się wystawiał w bramce, tylko stawiał na młodych. Póżniej dostałem ofertę z Zagłębia Lubin i tam zaczęło się wszystko już na poważnie, zacząłem traktować trenerkę jak swój zawód. 

Jakie cechy powinny charakteryzować dobrego bramkarza?
Ciężko wymienić poszczególne cechy. Na pewno musi mieć dobre warunki fizyczne. Wzrost to jest podstawa, ale też ogólna kondycja i sprawność, bo nie każdy ma predyspozycje, by się ciągle rzucać na boisku, wstawać i bronić kolejne strzały. Istotny jest talent, lecz także ciężka praca, którą można dużo osiągnąć. Ważny jest również refleks, technika, którą się wypracowuje na treningach. Każdy rodzi się z określonymi predyspozycjami, które trzeba ciągle ulepszać czy poprawiać. 

Jesteśmy w trakcie przygotowań do rundy wiosennej, jak w tym momencie wyglądają treningi bramkarzy?
Przez pierwszy tydzień robiliśmy podbudowę ogólną. Pracowaliśmy nad kondycją, choć bramkarz nie biega tyle, co zawodnicy z pola. Ale każdy organizm trzeba przygotować do ciężkiej pracy. W drugim tygodniu pracowaliśmy nad tzw. siłą bramkarską, ćwicząc m.in. z piłkami lekarskimi zamiast piłkarskimi. Po tym okresie, już tutaj w Turcji, przechodzimy do standardowego treningu bramkarskiego, jaki wykonujemy w trakcie sezonu. 

Mamy w kadrze trzech bramkarzy w I drużynie i młodych zawodników w pozostałych zespołach. Jak obecnie wygląda bramkarska hierarchia w Wiśle?
Jeśli chodzi o I drużynę, to mamy bardzo dobrze obsadzoną tę pozycję. Mamy trzech ogranych w lidze zawodników, z których to Radek jest najbardziej doświadczony. Dzięki temu poziom treningu, ale też i rywalizacji, jest bardzo wysoki. Tego inni mogą nam zazdrościć. Jeśli chodzi o resztę bramkarzy w klubie, to kiedy trafiłem do Wisły, wraz z trenerem Łaciakiem zapraszałem młodych chłopaków na treningi I drużyny, by przyjrzeć się wszystkim. Dzięki temu mamy rozeznanie, a Ci młodzi bramkarze mogli poczuć atmosferę i zobaczyć, jak się pracuje w pierwszym zespole. Mam nadzieję, że kiedyś będą gotowi do treningu z nami.

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA



do góry strony